Postmoderna celebruje prawa mniejszości. Kto obroni większość?

Na Wyspach Kanaryjskich przestępca, który molestował kobiety uznał się za osobę transseksualną i może trafić do więzienia dla kobiet. W Kanadzie władze zmuszają katolicką szkołę do wywieszenia flagi LGBT. Czy na pewno tak ma wyglądać ochrona mniejszości?

Pięć dni po uchwaleniu prawa uznającego tożsamość transseksualną przez będące autonomicznym regionem Hiszpanii Wyspy Kanaryjskie, Jonathan Robayna, który przyznał się do zabicia swojej kuzynki w 2018 roku i jest także oskarżony o molestowanie seksualne kobiet, stwierdził, że czuje się kobietą. Oznacza to, że ma szansę na odbycie kary w więzieniu dla kobiet.

Jonathan de Jesús Robayna Santana jest sądzony za zabójstwo swojej kuzynki Vanessy Santany w 2018 roku na Fuerteventurze. W pierwszym dniu procesu przyznał się do winy: zamordował ją co najmniej 30 ciosami młotkiem, w czasie gdy spała. Wystąpił jednocześnie o traktowanie go jak kobiety i nadanie mu imienia Lorena. Robayna zaprzeczył, że po zabiciu kuzynki poddał jej ciało aktom seksualnym, argumentując: „Jestem kobietą i nie chcę być z dziewczyną, ale z mężczyzną”. Twierdzenie Robayna o zmianie płci zostało podważone zarówno przez Kanaryjski Instytut Równości, jak i przez rodzinę ofiary.

Oskarżony podczas pobytu w więzieniu w trakcie trwającego procesu twierdził, że czuje się kobietą. Jego zmiana płci została już częściowo uznana przez system więzienny, ponieważ od momentu, gdy zadeklarował, że jest kobietą, pozwolono mu na noszenie damskich ubrań i branie prysznica osobno od innych więźniów.

Deklaracja oskarżonego, że jest kobietą, miała miejsce kilka dni po tym, jak ustawodawca Wysp Kanaryjskich przyjął 26 maja ustawę uznającą płeć za podlegającą samookreśleniu, bez potrzeby zewnętrznej oceny specjalistów. Zmiana płci może być odnotowana bezpośrednio w rejestrze cywilnym przez osobę fizyczną.

Prokuratura domaga się dla Robayna kary 25 lat pozbawienia wolności za zabójstwo z okolicznościami obciążającymi, a także dodatkowych dwóch lat za włamanie. Jest on również winien rodzinie ofiary odszkodowanie w wysokości 280.000 euro.

Jeśli Robayna zostanie uznany za kobietę, może zostać przeniesiony do więzienia dla kobiet, gdzie warunki są łagodniejsze.

Nayara Alberto, krewna Santany, powiedziała gazecie La Hora Digital, że „on ma na imię Jonathan, nie Lorena. Od zawsze molestował kobiety; skargi składały dziewczyny z Hiszpanii kontynentalnej, które nękał przez Internet. Już kiedy chodził do szkoły, jego relacje z dziewczynami były problematyczne. Widać to było nawet po sposobie, w jaki przyglądał się kobietom. Każdy, kto go zna, wie, że jest niepodobny do kobiety... i złości mnie, że teraz chce wykorzystać prawo trans, aby móc skorzystać z niego jako morderca”.

Jeśli chodzi o jego ewentualne zamknięcie w więzieniu dla kobiet, Alberto powiedziała La Hora Digital, że „jasne jest to, że będzie zagrożeniem dla więźniarek. Są one uwięzione, ale nadal są kobietami i nie zasługują na to, aby doświadczać tego, czego doznała Vanessa. W innych krajach zdarzały się już przypadki, w których samozwańczy mężczyźni znęcali się nad więźniarkami, co prowadziło do kolejnych wyroków. Dlaczego ten przypadek miałby być inny? Nie różni się niczym. Ostrzegłam was”.

Tego rodzaju głosy rozsądku nie wydają się trafiać do przekonania władz, które pod wpływem ideologii wywodzących się z postmodernizmu coraz częściej ochronę mniejszości seksualnych traktują jak absolutny priorytet, tracąc zupełnie z pola widzenia inne wartości i prawa większości. Zgodnie z twierdzeniami teorii postmodernizmu cała nasza kultura dokonuje systemowej opresji wszelkiego rodzaju mniejszości: seksualnych, rasowych, etnicznych, zdrowotnych (podważane jest samo pojęcie niepełnosprawności i otyłości) i innych. Nie liczą się przy tym obiektywne oceny problemu, ale subiektywne poczucie przynależności do jednej z uciskanych mniejszości.

W ten sposób obrona praw rozmaitych mniejszości staje się karykaturą samej siebie, po pierwsze ze względu na całkowicie zsubiektywizowaną ocenę przynależności do takiej mniejszości, po drugie zaś – z powodu deprecjacji praw większości.

Kolejnym przykładem tego rodzaju zideologizowanego postępowania są groźby, jakie wobec katolickiej szkoły, która odmówiła wywieszenia flagi LGBT, kieruje kanadyjska Komisja Praw Człowieka w Ontario. Według komisji, katolicka szkoła w Halton spotka się z prawnymi reperkusjami swojej decyzji o niewywieszeniu flagi podczas miesiąca „dumy LGBTQ+”. Decyzja ta łamie prawa osób należących do mniejszości LGBTQ+, jak zaznaczyła Komisja w liście z 1 czerwca skierowanym do katolickiej szkoły.

W liście tym czytamy m.in. „Komisja Praw Człowieka Ontario (OHRC) jest świadoma niedawnej odmowy przyjęcia przez Halton Catholic District School Board (HCDSB) wniosku nakazującego szkołom podniesienie flagi Pride w miesiącu czerwcu. Odmowa HCDSB przyjęcia tej prostej prośby – oraz debata wokół niej – grozi dalszą stygmatyzacją członków społeczności LGBTQ2+, z których wielu już teraz może czuć się napiętnowanych lub wykluczonych. Ponadto, Trybunał Praw Człowieka w Ontario uznał, że brak symbolicznego uznania przez organizację wydarzeń Pride może w niektórych przypadkach stanowić naruszenie praw osób LGBTQ2+ do równego traktowania w usługach zgodnie z Kodeksem”.

Kluczowe wydają się tu słowa „może się czuć”. Nieważne stają się obiektywne naruszenia praw poszczególnych osób. Nie jest konieczne stwierdzenie faktu dyskryminacji – wystarczy samo poczucie osoby, która uzna, że jej prawa są łamane, aby podjąć kroki prawne przeciwko instytucji, która nie przyłącza się do chóru wyznawców postmodernistycznych teorii. W ten sposób, paradoksalnie, zamiast rozwiązywać problemy związane z rzeczywistą dyskryminacją czy krzywdą wyrządzaną mniejszościom, tworzy się atmosferę systemowego zastraszania większości przez mniejszości.

Wśród tego postmodernistycznego szaleństwa odzywają się coraz liczniejsze głosy rozsądku, które wskazują, że czymś całkowicie odmiennym jest walka o prawa mniejszości, a czym inny postmodernistyczne celebrowanie tych praw, wbrew obiektywnym faktom i wbrew dobru większości. Jednym z nich jest książka Helen Pluckrose i Jamesa Lidsay’a „Cynical Theories. How Activist Scholarship Made Everything about Race Gender and Identity and Why This Harms Everybody” („Cyniczne teorie: Jak badania aktywistów sprawiły, że wszystko kręci się wokół rasy, płci i tożsamości - i dlaczego to szkodzi wszystkim”). Biorąc pod uwagę bardzo wysokie rankingi sprzedaży tej publikacji, a także uznanie jej przez magazyn Times za książkę roku, można mieć nadzieję, że droga do normalności nie została jeszcze całkowicie zablokowana przez postmodernistycznych aktywistów.

« 1 »

reklama

reklama

reklama