Bp Petrosyan o milczeniu UE w sprawie Armenii: skąd te podwójne standardy?

Nowe napięcia na Kaukazie pokazują, że są ludzie, którzy trafiają na pierwsze strony gazet i tacy, o których niestety łatwo się zapomina.

Na niedopuszczalne podwójne standardy Unii Europejskiej w sprawie agresji na Armenię wskazuje ormiański biskup Tiran Petrosyan. Zauważa on, że to „pełne winy milczenie” może być niebezpieczne nie tylko dla Armenii, ale dla całego regionu.

Po konflikcie w 2020 roku, kiedy interwencja rosyjska okazała się niezbędna do przywrócenia pokoju w regionie Kaukazu Południowego, wyglądało na to, że sytuacja w Armenii znalazła równowagę. Na nowe starcia nie trzeba było jednak długo czekać, a siły w Baku wznowiły bombardowanie ormiańskiego terytorium. Walki wybuchły 13 września i kosztowały już życie ponad dwustu żołnierzy po obu stronach. Wioski i miasta w strefie przygranicznej zostały ewakuowane, ale mężczyźni pozostali i są gotowi do walki.

„Wszyscy Ormianie są zjednoczeni w obronie ojczyzny przed krwawymi atakami ze strony Azerbejdżanu” – podkreśla bp Petrosyan. Wskazuje, że cel azerskiej ofensywy stanowi stworzenie korytarza idącego przez Armenię do eksklawy Nachiczewan przy granicy z Turcją. Przecięłoby to ormiańskie państwo na pół, a Turcja mogłaby dostarczać niezauważona ciężką broń do Azerbejdżanu. „Byłoby to niezwykle niebezpieczne nie tylko dla Armenii, ale dla całego regionu” – podkreśla hierarcha. Wskazuje, że na tym tle panuje „pełne winy milczenie” Unii Europejskiej, która nie była dotąd w stanie otwarcie potępić Republiki Azerbejdżanu za agresję na suwerenną Armenię.

Azerbejdżan jest głównym partnerem handlowym i energetycznym Zachodu w zakresie dostaw węglowodorów z Morza Kaspijskiego. Bp Petrosyan obawia się, że te „podwójne unijne standardy” związane są z porozumiem z lipca br., kiedy to uścisk dłoni prezydent Ursuli von der Leyen z przywódcą Azerbejdżanu oznaczał 30-procentowy wzrost eksportu gazu ze złóż azerskich do Europy.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama