Brukselcy „postępowcy” drżą ze strachu, gdy chrześcijanie jednoczą siły

W zeszły czwartek w Parlamencie Europejskim odbyła się konferencja, poświęcona „infiltracji chrześcijańskiej prawicy” w różnych instytucjach. To, jak mocno i zdecydowanie chrześcijanie sprzeciwiają się liberalno-lewicowej agendzie, wzbudza grozę i niedowierzanie europejskich „postępowych” elit.

Na konferencji w Parlamencie Europejskim zaprezentowano książkę „Chrześcijańska prawica w Europie”. To akademickie studium na temat „ultrakonserwatywnych sieci” jest dostępne online i opisuje sytuację w 20 krajach europejskich. Książka, której redaktorem jest Gionathan Lo Mascolo, została opublikowana w październiku ubiegłego roku. Konferencja zorganizowana została przez Europejskie Forum Parlamentarne na rzecz Praw Seksualnych i Reprodukcyjnych (EPF).

„Niepokojącym trendem” nazwała przewodnicząca tej konferencji Sophie in ‘t Veld (posłanka do Parlamentu Europejskiego z partii Volt) to, że chrześcijańska prawica w Europie jest coraz bardziej zdolna do samoorganizacji.

Co wzbudza taki niepokój lewicowych elit? Otóż to, że chrześcijanie nie milczą, nie siedzą cicho, ale reagują na wdrażane wbrew woli obywateli pomysły „światłych liberałów”: nie uznają aborcji za „prawo człowieka”, nie chcą małżeństw jednopłciowych i uznają istnienie dwóch płci biologicznych, wbrew forsowanemu modelowi dowolnie wybieranej płci społecznej. Dla autorów książki tego rodzaju poglądy to „erozja demokracji” i promocja „systemu patriarchalnego”

Dyrektor EPF Neil Datta za punkt zwrotny uważa rok 2013. Według niego wtedy nastąpiła mobilizacja chrześcijańskiej prawicy w Europie. Wskazuje tu m.in. na pierwsze spotkanie chrześcijańskiej sieci Agenda Europe, które miało wtedy miejsce w Londynie. To, że pojedynczy chrześcijanie odzywają się w przestrzeni publicznej, nie jest tak groźne według EPF jako zorganizowany sprzeciw. Co ciekawe – choć jest to ewidentnie przejaw oddolnej inicjatywy i realizacja modelu społeczeństwa obywatelskiego, dla EPF chrześcijańskie organizacje są antydemokratyczne, ponieważ negują „podstawowe prawa człowieka [takie jak rzekome «prawo do aborcji»] i realizują nieliberalne idee”. Innymi słowy, ktokolwiek ośmiela się zanegować lewicowe dogmaty dotyczące gender, aborcji czy tzw. wokeizmu, w oczach lewicy staje się natychmiast wykluczony ze społeczeństwa i nie ma prawa głosu.

Jak uzasadnić tego typu antyobywatelską retorykę? Wystarczy przypiąć politycznym prawicowym oponentom łatkę „skrajna prawica” i już nie trzeba podejmować z nimi dyskusji. „Chrześcijańska prawica staje się coraz bardziej skrajnie prawicowa”, twierdzi Neil Datta.

„Chrześcijański nacjonalizm jest kluczową cechą obecnej chrześcijańskiej prawicy”, wtóruje mu Gionathan Lo Mascolo, redaktor omawianej na konferencji książki. „Przejawia się to między innymi w ksenofobii, podkreślaniu chrześcijańskiego charakteru kraju, a czasem w otwartym poparciu dla Rosji”.

Tego rodzaju analizy nie są zbyt przenikliwe. Co ma wspólnego chrześcijański charakter kraju z ksenofobią i poparciem dla Rosji? Owszem, istnieją kraje takie jak Węgry, gdzie Victor Orban z pragmatycznych powodów łączy nacjonalizm, prawicowość i zakamuflowane poparcie dla Rosji, ale już wyniki zeszłotygodniowych wyborów na Słowacji wskazują na to, że prorosyjskość może równie dobrze łączyć się z lewicowymi i liberalnymi poglądami politycznymi. Słowacy mieli do wyboru proputinowskiego, antykościelnego populistę Pellegrini’ego oraz deklaratywnie proeuropejskiego katolika, Korčoka, będącego jednocześnie usilnym propagatorem ideologii LGBT. Ostatecznie wybrali tego pierwszego. Jak ma się to do tez głoszonych przez Lo Mascolo? Po prostu nijak...

Jego książka i oparta na niej konferencja mają na celu „podniesienie świadomości na temat wzrostu chrześcijańskiej prawicy i zmobilizowanie sił przeciwnych”, podkreśla In ‘t Veld. W związku z tym podczas konferencji nie dopuszczono do głosu nikogo, kto miałby zdanie odmienne od jej organizatorów. W ustach wszystkich mówców pobrzmiewały podobne hasła: mamy do czynienia z „szaleństwem tradycyjnych wartości”, „jestem poruszona, gdy ograniczane jest wolne prawo do aborcji”, „nienawidzę pro-life. Takie organizacje są przeciwko wolnemu wyborowi kobiet w kwestii aborcji”. Innymi słowy, nihil novi sub sole, w kółko to samo...

Redaktor publikacji, Lo Mascolo   Redaktor publikacji, Lo Mascolo
Twitter

Choć bez prawa głosu, było jednak na sali kilkoro przedstawicieli chrześcijańskiej prawicy, m.in. eurodeputowani Margarita de la Pisa z Hiszpanii i Ladislav Ilcic z Chorwacji. „Zachęcające jest gdy słyszymy, że organizacje proaborcyjne i pro-genderowe w Parlamencie Europejskim dostrzegają nasze rosnące wpływy”, zauważył Ilcic po konferencji.

Ilcic podkreśla, że walka z ideologią woke i gender nie powinna być prowadzona ogniem i mieczem. „Jestem przekonany, że jesteśmy po właściwej stronie, a oni się mylą. Ale musimy głosić naszą prawdę z miłością i szacunkiem dla bliźniego”. Nie znaczy to jednak, że trzeba się chować po kątach i wstydzić swoich chrześcijańskich poglądów. Wręcz przeciwnie – trzeba się jednoczyć, organizować i stanowczo przeciwstawiać obłąkanym ideologiom. Tego właśnie najbardziej boją się liderzy takich instytucji jak EPF.

 

Materiały z konferencji dostępne są w internecie: https://www.transcript-publishing.com/978-3-8376-6038-8/the-christian-right-in-europe/

 

Opr. na podst. Idnes.cz, CNE, Twitter

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama