„Musimy zażądać, aby nasi wybrani urzędnicy na wszystkich szczeblach przestali udawać, że to zwykła polityka” – mówiła Laurie Pohutsky podczas demonstracji przeciwko prezydentowi. Ogłosiła, że kazała usunąć sobie jajniki, bo nie chce „przechodzić ciąży w Ameryce Donalda Trumpa”. Później skarżyła się, że media robią z jej sprawy sensację.
Pohutsky ma 36 lat i zasiada w parlamencie stanu Michigan. Popiera wszystkie skrajnie lewicowe postulaty dotyczące aborcji, a także hasła środowisk gejowskich. Jeśli mówi prawdę, to na początku tego roku kazała przeprowadzić u siebie obustronną salpingektomię, czyli inwazyjny zabieg polegający na usunięciu obu jajowodów. Miało się to stać na początku roku.
Działaczka Demokratów mówił o tym do mikrofonu podczas demonstracji przed siedzibą stanowego parlamentu. Jak tłumaczyła, powodem są obawy o dostęp do aborcji i antykoncepcji w przyszłości. Najwyraźniej nie wystarcza jej to, że w Michigan legalna jest aborcja na życzenie, a miejscowa gubernator Gretchen Whitmer podpisała właśnie (w styczniu 2025 r.) ustawę zezwalającą aptekarzom na sprzedaż środków wczesnoporonnych bez lekarskiej recepty.
Pohutsky twierdzi, że uzgodniła sprawę z mężem. Początkowo miała planować sterylizację na listopad, ale z powodów organizacyjnych przełożyła ją na styczeń.
Przez środek
Kilka dni później Pohutsky ogłosiła, że media (oprócz brytyjskiego „Telegraphu”) robią z jej sprawy sensację. Skarżyła się też na hejt w internecie.
Demonstracja w Lansing, stolicy Michigan była częścią inicjatywy „50501”, czyli protestów przeciwko Donaldowi Trumpowi, które miały się odbyć jednego dnia we wszystkich stanach.
Protest został na chwilę przerwany, kiedy na miejscu pojawił się Matt Maddock, miejscowy Republikanin. Polityk przeszedł chodnikiem przez środek zgromadzenia.
Źródła: michigan.gov, presstelegram.com
Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.