Ekstremistami są członkowie organizacji na rzecz życia National Right to Life i Operation Rescue, a także ludzie używający hasła: „wybierz życie – IM4IT” – usłyszeli żołnierze podczas wykładu o ekstremizmie. Amerykańska armia ujawniła właśnie, że szkolenie przeszło ponad 9 tys. osób.
Szkolenie, które odbyło się w lipcu Fort Liberty (dawniej Fort Bragg) wywołało skandal. Do mediów społecznościowych trafiło zdjęcie pokazywanego żołnierzom slajdu. Na slajdzie napisano, że do organizacji terrorystycznych należy działające od 1968 r. National Right to Life oraz Operation Rescue. Obie grupy są znane na całym świecie i zajmują się m.in. organizacją marszów na rzecz życia.
Autorzy zamieścili też zdjęcie tablicy rejestracyjnej z napisem „wybierz życie – IM4IT”, której używa wielu obywateli sprzeciwiających się aborcji. „To sugeruje, że zwykli obywatele są terrorystami, jeśli eksponują tę tablicę” – zauważył Sam Shoemate, sygnalista, który ujawnił skandal.
Autorzy szkolenia za ekstremistyczne działania, w których uczestniczą organizacje pro-life uznali: sprzeciwianie się proaborcyjnemu wyrokowi w sprawie Roe przeciwko Wade, demonstracje i protesty (prawo chronione na mocy pierwszej poprawki amerykańskiej konstytucji), „pokazywanie prawdy”, a nawet prowadzenie centrów dla kobiet w kryzysowej ciąży. W dodatku na slajdzie niezgodnie z prawdą przypisano grupie National Right to Life ataki na przychodnie aborcyjne.
Początkowo armia mówiła o 47 żołnierzach, którzy przeszli szkolenie. Wkrótce jednak ujawniła, że takie wykłady organizowano od 2017 r. Teraz wojsko odpowiedziało na pytania zadane przez republikańskiego deputowanego Jima Banksa i przewodniczącego Komisji ds. Sił Zbrojnych Izby Reprezentantów Mike’a Rogera. Jak się okazuje, zjawisko miał jeszcze większą skalę.
Pierwszą wersję slajdów – podaje amerykańska armia – opracowano już w 2011 r., a treści odnoszące się do „konkretnych grup non-profit” pojawiły się w 2017 r. Od tego czasu szkolenie przeszło 9,1 tys. żołnierzy. „Nie ma dowodów” na to, że wykłady odbywały się poza bazą Liberty, ale informacje na temat poszczególnych organizacji ekstremistycznych nie pochodzą ze źródeł wojskowych, ale od innych instytucji, takich jak Departament Stanu czy Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Oznacza to, że w podobny sposób mogli być szkoleni funkcjonariusze różnych służb. Częściowo tłumaczyłoby to zachowanie FBI, które wchodziło z bronią maszynową do domów działaczy pro-life.
W odpowiedzi na pytania deputowanych armia odcięła się też od szkolenia i zapewniła, że zostanie ono zmienione.
Źródło: lifenews.com