W dniach 9-11 września papież Franciszek odwiedzi Timor Wschodni – jedno z najmłodszych państw świata, które niepodległość uzyskało dopiero w 2002 roku. Zarazem jest to najbardziej katolicki kraj Azji, którego ponad 96 proc. mieszkańców należy do Kościoła katolickiego.
Tamtejszy Kościół odgrywał podobną rolę do tej, jaką pełnił w historii Polski. Zawsze był z narodem i wspierał niepodległościowe dążenia mieszkańców wschodniej części indonezyjskiej wyspy Timor. Po 500 latach ewangelizacji, rozpoczętej w 1515 roku, katolicyzm równie mocno, jak nad Wisłą, zapuścił korzenie w lokalnej kulturze.
Walka o niepodległość
Wyspę Timor przed wiekami podzielili między siebie Holendrzy (część zachodnia) i Portugalczycy (część wschodnia). Zachodnia weszła w 1945 roku w skład niepodległej Indonezji, która w 1975 roku zaanektowała wschodnią, wyzwalającą się właśnie spod dominacji portugalskiej. Szacuje się, że w czasie indonezyjskiej okupacji straciło życie 183 tys. spośród 800 tys. ówczesnych mieszkańców Timoru Wschodniego. Wyrazem sprzeciwu społeczeństwa były walki partyzanckie, ale podejmowano także działania dyplomatyczne. Kościół ze swej strony proponował pokojowe formy oporu.
Wizyta Jana Pawła II w Dili 12 października 1989 roku, w czasie podróży do Indonezji, zwróciła uwagę światowej opinii publicznej na los Timorczyków. Pierwszy (od 2022 roku) timorski kardynał Virgilio Do Carmo Da Silva podkreśla, że przed wizytą papieża Timor Wschodni był „zupełnie zamkniętym krajem”.
„Nie było żadnej komunikacji ze światem zewnętrznym. Mieliśmy tylko kontakty z Watykanem. Próby stosunków ze światem były blokowane, a w najlepszym wypadku bardzo ograniczane. Wizyta papieża Wojtyły otworzyła nam drzwi na cały świat. Wraz z nim przyjechało do nas bardzo wielu dziennikarzy i to także ich praca, uwaga, reportaże i artykuły poszły w świat. Zaczęli oni opisywać naszą sytuację. Studenci, członkowie opozycji organizowali manifestacje przeciwko władzom Indonezji. To się wydarzyło zaraz po Mszy papieskiej. Ojciec Święty, dziennikarze, a dzięki nim cały świat mógł zobaczyć, co się działo w naszym kraju. W ten sposób problemy Timoru Wschodniego stały się znane. Kazanie Jana Pawła II było bardzo mocnym przesłaniem: «Macie być solą ziemi i światłem świata!» – powiedział wówczas do naszego narodu. Tymi słowami zainspirował nas do działań i walki o niepodległość. W ciągu tych lat, kiedy organizujemy procesje z figurą św. Jana Pawła II, ludzie pozdrawiają go, jakby był weteranem wojennym. On jest bardzo związany z naszą współczesną historią” – podkreśla arcybiskup Dili.
W 1996 roku za swe wysiłki na rzecz niepodległości rzecznik ruchu oporu José Ramos-Horta i katolicki biskup Carlos Filipe Ximenes Belo otrzymali Pokojową Nagrodę Nobla. Trzy lata później odbyło się referendum, w którym mieszkańcy Timoru Wschodniego odrzucili indonezyjską propozycję autonomii, domagając się niepodległości. Jej formalne ogłoszenie odbyło się w 2002 roku.
Kościół męczenników
Jednak wcześniej proindonezyjskie milicje rozpoczęły pogromy zwolenników niepodległości. Zginęło wówczas, w 1999 roku, 2 tys. osób. Kres przemocy położyła misja wojskowa ONZ. Wśród zabitych byli zagraniczni misjonarze. Jednak, jak zauważa kard. Da Silva – „misjonarzy zabitych w Timorze Wschodnim było dużo więcej”.
„Musimy pamiętać o pierwszych kapłanach, dominikanach, którzy pojawili się tu w XIV wieku. Dzisiaj odkrywamy i poznajemy ich historie, kiedy tutaj dotarli. Timor Wschodni stał się krajem o tak dużej liczbie katolików dzięki temu, że przez wieki siano tu słowo Boże. Powoli i wytrwale. Mogę śmiało powiedzieć, że nasza dzisiejsza wiara wyrosła na krwi męczenników. To trwało do 1999 roku. Z powodu walki o naszą niepodległość wielu misjonarzy, księży, sióstr, seminarzystów straciło swoje życie w tamtym roku. Niektórzy z nich byli jezuitami indonezyjskimi, siostry pochodziły z Portugalii, misjonarze z Włoch. W kościele w Suai misjonarze bronili ludzi, którzy tam się schronili. Stali w drzwiach świątyń, kiedy do nich strzelano. Zamordowano wtedy trzech księży. W innym miejscu z kolei zabito siostry zakonne i diakonów, którzy pracowali w Caritas. Nastąpiło to wtedy, gdy roznosili dary dla potrzebujących. Na drodze spotkali członków milicji indonezyjskiej, którzy ich zatrzymali i wrzucili do rzeki” – opowiada hierarcha.
Pamięć i pojednanie
Kościół, który wcześniej ujawniał i krytykował opresje ze strony władz Indonezji, po odzyskaniu niepodległości zaczął pracę na rzecz pokoju i pojednania. W Timorze Wschodnim powstała Komisja ds. Pojednania z Indonezją.
„Jesteśmy krajem bardzo małym. Postanowiliśmy zadziałać w kwestii pojednania z naszym wielkim sąsiadem, żeby naprawić nasze stosunki. Mogę przyznać, że w ciągu tych dwudziestu lat są one naprawdę dobre. Nauczyliśmy się wspólnie żyć. Pojednanie i przebaczenie odegrały w tym bardzo ważną rolę. Nie zamykamy naszych oczu i uszu ma sprawy sprawiedliwości, jest to sprawa podstawowa w procesie pojednania. Komisja cały czas pracuje. Jest instytucją rządową. W jej skład wchodzą nie tylko osoby świeckie, ale także duchowni – jest tam szeroka reprezentacja społeczeństwa. Timorczycy, którzy należeli do milicji indonezyjskiej, wyjechali po odzyskaniu niepodległości przez nasz kraj. Ci, którzy mimo przynależności do tej formacji, nikogo nie zabili, mogą spokojnie przyjechać do kraju. Osoby, które mają na sumieniu jakieś zbrodnie, muszą stanąć przed wymiarem sprawiedliwości, ale ich losy i ewentualnie popełnione przez nich zbrodnie muszą być solidnie sprawdzone i udokumentowane. Do dzisiaj nie wrócili jeszcze wszyscy Timorczycy z uchodźstwa. Wielu z nich żyje w Indonezji i boi się wrócić do kraju z powodu tego, czego dopuścili się w przeszłości. Ostatnio nasz prezydent zrobił bardzo piękną i ważną rzecz: spotkał się z Timorczykami, także z tymi, którzy współpracowali z władzami indonezyjskimi w czasie wojny. Sprawiedliwość jest podstawą pojednania i o tym pamiętamy” – zaznacza arcybiskup Dili.
Kościół blisko narodu
Wikariusz apostolski archidiecezji Dili, ks. Graciano Santos Barros podkreśla, że Kościół zawsze był blisko mieszkańców Timoru Wschodniego, dzieląc ich los. „Wiara zawsze towarzyszyła naszym krokom, w cierpieniu i nadziei. Dziś, 25 lat po referendum niepodległościowym możemy patrzeć na naszą historię z pojednanym sercem, dostrzegając działanie Boga, który oświecał umysły i serca ludzi w kluczowych momentach” – zaznacza duchowny.
Oprócz biskupa Belo, na zawsze w pamięci Timorczyków zapisały się również nazwiska jego poprzedników (Martino Da Costa Lopes, Alberto Ricardo da Silva). Swą bliskość z cierpiącym narodem okazywali także księża, siostry zakonne, świeccy katecheci. „W czasach ucisku wiara była podstawowym oparciem dla narodu. Z otwartym sercem wschodni Timorczycy dostrzegli i zrozumieli, że Ewangelia była jedyną drogą, jedynym ratunkiem: wołali do Pana, zaufali Mu i Pan wysłuchał ich modlitw, nie opuścił ich i poprowadził ku ich ziemi obiecanej” – mówi z emfazą ks. Barros.
Stosunki Kościół-państwo
Od 2020 roku nuncjuszem apostolskim w Timorze Wschodnim jest Polak, abp Wojciech Załuski. Władze tego kraju zdają sobie sprawę z historycznego wkładu Kościoła w tworzenie narodu i głębokiego zakorzenienia religii katolickiej w tamtejszym społeczeństwie. Państwo i Kościół współpracują więc w różnych dziedzinach społecznych, takich jak edukacja, opieka zdrowotna i walka z ubóstwem. Potwierdzeniem tych dobrych relacji było odpisane w 2015 roku porozumienie ze Stolicą Apostolską. Umowa o charakterze konkordatowym „określa i gwarantuje status prawny Kościoła katolickiego” w tym azjatyckim państwie. Reguluje też ramy prawne wielu dziedzin życia Kościoła, takich jak: małżeństwo kanoniczne, miejsca kultu, katolickie instytucje oświatowe i wychowawcze, nauczanie religii w szkołach, kościelna działalność opiekuńczo-charytatywna, opieka duszpasterska w wojsku, więzieniach i szpitalach oraz kwestie majątkowe i podatkowe.
Ówczesny premier Rui Maria de Araújo podkreślał, że „Kościół katolicki w ciągu pięciuset lat dał mieszkańcom Timoru ogromne wsparcie duchowe, ludzkie i materialne. Wniósł on także decydujący wkład w proces wyzwolenia Timoru Wschodniego. Jego działalność została uznana i doceniona w konstytucji naszej republiki. Podczas walk o niepodległość umacniał on opór narodu i uwierzytelniał jego dążenia na arenie międzynarodowej. Obecnie Kościół katolicki nadal jest podstawowym punktem odniesienia dla ludności ze względu na stałe zaangażowanie w rozwój kraju, zwłaszcza na polu edukacji” – dodał szef rządu.
Przejawem tych dobrych relacji było otwarcie w 2021 roku w Dili uniwersytetu katolickiego, współfinansowanego przez władze. Nosi on imię św. Jana Pawła II. „Chcemy, aby stał się wizytówką kraju” – deklaruje kard. Da Silva. Biorąc pod uwagę że średnia wieku mieszkańca Timoru Wschodniego wynosi 21 lat, to oświata, formacja intelektualna i zawodowa ma kluczowe znaczenie dla przyszłości kraju. „To największe wyzwanie dla rządu i dla Kościoła, na które staramy się odpowiedzieć. Musimy zdecydowanie podnieść poziom nauczania. Młodzi ludzie mają niestety problem ze znalezieniem pracy. Wielu z nich emigruje za pracą do Anglii, Irlandii, Korei Południowej” – ubolewa hierarcha.
Casus bp. Belo
W ostatnich latach bolesną dla Timorczyków sprawą okazało się ujawnienie, że bp Belo, taktowany dotychczas jak bohater narodowy, w latach 80 i 90 XX wieku dopuszczał się wykorzystywania seksualnego osób poniżej 18. roku życia.
Pierwsze doniesienia o seksualnym wykorzystywaniu chłopców pojawiły się na początku lat 2000. W 2002 roku bp Belo w wieku 54 lat niespodziewanie zrezygnował z funkcji ordynariusza diecezji „z powodu zmęczenia fizycznego i mentalnego” i wyjechał do Portugalii na leczenie nowotworu. Następnie pracował jako misjonarz w Mozambiku. Był wikariuszem parafialnym w Maputo, ucząc dzieci katechizmu i organizując rekolekcje dla młodzieży.
Ówczesna Kongregacja Nauki Wiary zajęła się otrzymanymi zarzutami wobec timorskiego hierarchy w 2019 roku. We wrześniu 2020 roku nałożyła na niego dyscyplinarne restrykcje, które w listopadzie 2021 roku zostały jeszcze wzmocnione. Dotyczyły one przemieszczania się i pełnienia posługi, w tym zakazu kontaktu z małoletnimi i z Timorem Wschodnim.
Obecnie 76-letni hierarcha ponownie mieszka w Portugalii, we wspólnocie salezjanów, do których należy.
Niech wiara będzie kulturą
Centralnym elementem logo papieskiej podróży jest wizerunek błogosławiącego Franciszka symbolizujący ochronę, jaką lud Timoru Wschodniego otrzymuje od Boga. Za papieżem znajduje się kula ziemska, z której na pierwszym planie wyłania się fizyczna mapa Timoru Wschodniego. Powyżej w łuku znajduje się motto papieskiej wizyty: „Niech wasza wiara będzie waszą kulturą”. Ks. Barros podkreśla, że jest to wezwanie i zachęta dla katolików do życia wiarą w harmonii z kulturą, zgodnie z tradycjami ludu Timoru Wschodniego.
Odpowiedzialny za kontakty z mediami w konferencji episkopatu Timoru Wschodniego ks. Bento Pereira zaznacza, że przygotowania do przyjęcia Franciszka miały charakter nie tylko materialny, ale również duchowy. We wszystkich trzech diecezjach – Dili, Maliana i Baucau – katolikom zaproponowano odmawianie specjalnej modlitwy, a także cykl katechez na temat papieża, jego encyklik i odnoszących się do motta jego wizyty apostolskiej.
Można spodziewać się, że na papieską Mszę św. w stołecznym Dili przyjedzie około 700 tys., a więc połowa spośród 1,4 mln timorskich katolików.
Źródło: KAI