Watykański zgrzyt przed Dniem Modlitwy za Kościół w Chinach

Konferencja poświęcona Chinom, która odbyła się w zeszłym tygodniu w Watykanie, brzmi jak ostry zgrzyt w sytuacji, gdy władze Chin coraz bardziej zacieśniają kontrolę nad Kościołem, za nic mając wolność religijną katolików. Dziś przypada Dzień Modlitwy za Kościół w Chinach: pamiętajmy o tym kraju w naszych modlitwach!

Konferencja zatytułowana „100 lat od «Concilium Sinense»: Między historią a teraźniejszością", odbyła się w języku chińskim i włoskim w Wielkiej Auli Papieskiego Uniwersytetu Miejskiego. Zaproszony został na nią biskup Szanghaju Shen Bin, który został ustanowiony ordynariuszem tej diecezji przez władze państwowe, bez konsultacji ze Stolicą Apostolską. Nie chcąc drażnić „chińskiego smoka”, Watykan później uznał tę nominację, jednak sytuacja katolików w Chinach z roku na rok jest coraz gorsza, a polityka Stolicy Apostolskiej wobec tego kraju budzi wielkie kontrowersje.

Zaproszony na konferencję biskup Shen Bin oznajmił:

„Zajmując się relacjami między kościołem a państwem, religią a polityką, musimy powrócić do tego, co mówi Biblia: «Oddajcie więc cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga»”.

Słowa te z pozoru brzmią prawdziwie, jednak nie w kontekście tego, co dzieje się w Chinach. Partia komunistyczna wyznacza Kościołowi bardzo ostre granice, kontroluje jego nauczanie, sama nominuje hierarchów, ogranicza wolność wyznania. Oficjalny Kościół (uznawany przez władze) natomiast biernie podporządkowuje się rządowym nakazom.

Open Doors, organizacja zajmująca się pomocą chrześcijanom prześladowanym na całym świecie, tak pisała w zeszłym roku o sytuacji chrześcijan w Chinach:

Wspólnotom działającym poza systemem grożą drakońskie kary. We wschodniej prowincji Zhejiang wprowadzono ostatnio nowy przepis nakazujący umieszczenie tablic z hasłami promującymi miłość do partii, państwa i religii przy wejściu do kościołów. Brzmią one na przykład tak: «Kochaj Partię Komunistyczną, kochaj kraj i kochaj religię»”.

Ciekawe, co powiedzieliby biskupi we Włoszech, Niemczech czy USA, gdyby musieli przy wejściu do swojej katedry umieszczać napis „kochaj partię komunistyczną”? Czy uznaliby to za realizację zasady rozdziału Kościoła od państwa? Czy w ten sposób oddawaliby cezarowi to, co cesarskie? Jeśli nie, to dlaczego dla Chin stosowana jest inna miara?

Wydarzenie zorganizowane przez Komisję Duszpasterską dla Chin oraz Agencję Fides miało upamiętnić 100. rocznicę synodu kościelnego, który odbył się w Szanghaju w 1924 r. i zgromadził 105 katolickich misjonarzy, biskupów i chińskich katolików w celu ustanowienia ram dla rodzimej chińskiej hierarchii. Papież Franciszek skierował do uczestników konferencji przesłanie wideo, w którym stwierdził, że chińscy katolicy przetrwali „czasy cierpliwości i próby” w minionym stuleciu. Żaden jednak z prelegentów watykańskiej konferencji nie ośmielił się wypowiedzieć krytycznie na temat praw człowieka czy wolności religijnej w Chinach. Wręcz przeciwnie, uczestnicy spotkania usłyszeli z ust prof. Zheng Xiaojun, dyrektora Instytutu Religii Świata w Chińskiej Akademii Nauk Społecznych w Pekinie zapewnienie, że wolność religijna jest w pełni zagwarantowana w Chinach.

Paradoksalnie, więcej krytycyzmu względem Chin, jeśli chodzi o wolność religijną, wykazują świeckie instytucje. Według raportu U.S. Commission on International Religious Freedom z 2024 r., warunki wolności religijnej w Chinach pogorszyły się w ubiegłym roku, ponieważ rząd zintensyfikował wdrażanie polityki „sinizacji”, która „wymaga od grup przestrzegania marksistowskiej interpretacji religii zgodnej z zasadami KPCh, w tym poprzez zmianę pism świętych i doktryn religijnych w celu dostosowania ich do tej interpretacji”.

Nie mamy bezpośredniego wpływu na obecną watykańską politykę względem Chin. Być może u jej podstaw są sprawy, o których nie wiemy. Nie możemy jednak pozostawać obojętni na los naszych braci w wierze w kraju, w którym wolność religijna jest tylko wygodną wymówką dla realizacji ideologicznych zamierzeń partii komunistycznej. Zasada „Bogu, co boskie, cezarowi, co cesarskie” nie może oznaczać pomieszania treści wiary z komunistyczną propagandą, lecz wręcz przeciwnie – musi pozwalać na odróżnienie tego, co jest prawdą niezmienną, objawioną nam przez Boga od tego, co jest jedynie ludzką ideologią. Módlmy się więc za naszych braci w Chinach – aby mogli oni swobodnie wyznawać swą wiarę w Chrystusa i aby tzw. Kościół podziemny, nieuznawany przez władze, mógł przetrwać i przyciągnąć nowych wiernych, nawet jeśli komuś w Watykanie miałoby to zamieszać w jego misternych kalkulacjach politycznych. Dziś obchodzimy wspomnienie Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych, która jest patronką chińskiego sanktuarium narodowego w Sheshen. Ku niej więc zwłaszcza skierujmy nasze prośby i nie lekceważmy siły naszej modlitwy i jej wstawiennictwa!

 

Opr. na podst. UCA News, CNA, Open Doors

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama