Fragmenty książki "Mała Teresa najwierniejsza przyjaciółka"
Copyright © Wydawnictwo WAM 2003
Rozdział siódmy
Podróż przebiega spokojnie i monotonnie. Długa jazda autostradą nie należy do szczególnych atrakcji. Ale gdy mama opowiada, nie ma mowy o nudzie!
Teraz opisuje właśnie pewien sen czteroletniej Tereski:
— Tereska przechadzała się samotnie po ogrodzie. Nagle zatrzymała się przerażona. Oto tuż przed nią, na beczułce nieopodal altany, tańczyły dwa szkaradne diabliki.
— Widziała małe diabły? — przeraża się Anita.
— Oczywiście tylko we śnie — uspakaja ją mama i opowiada dalej — Diabliki miały przyczepione do stóp żelazka. Pomimo to poruszały się nad wyraz zwinnie i zręcznie, a oczy miały jak ogniki. Nagle spostrzegły Tereskę i tak się przestraszyły, iż czym prędzej spuściły się w dół po beczce, czmychając do znajdującej się w pobliżu pralni. Widząc, jak mało odważne były te dwa szkaradne diabliki, Tereska postanowiła zbadać, co też one tam porabiają, i zbliżyła się do okna, by zajrzeć do środka. Małe czorty biegały na oślep po stołach pralni, całkiem nie wiedząc, co począć. Nie mogły znieść jej wzroku i łypały nerwowo raz po raz w kierunku okna sprawdzając, czy Tereska jeszcze tam jest. A kiedy ją spostrzegały, w swej bezradności rozpoczynały od nowa swój bieg w koło.
Anita przysłuchuje się temu z wielkim zainteresowaniem. Także i jej śnią się czasem jakieś koszmary. Wprawdzie nie nagabują jej żadne diabły, ale już nieraz jej się zdarzało, że po jakimś złym śnie biegła do łóżka mamy.
— Nic z tego nie pojmuję. Jak mogła Tereska być aż tak odważna i dlaczego właściwie te małe diabły tak jej się bały? — chce wiedzieć Anita.
— To bardzo proste — odpowiada mama. — Tereska nosiła w swym sercu Pana Boga. A kto jest przyjacielem Boga, ten nie musi się niczego bać. Przecież Pan Bóg jest z nim i nad nim czuwa. Jest on silniejszy niż wszystkie diabły razem wzięte. Diabliki dobrze o tym wiedziały. Dlatego też wzięły w popłochu nogi za pas.
opr. ab/ab