Homilia/rozważanie na 20 niedzielę zwykłą roku A
Od czasu do czasu w mediach pojawiają się opinie, że Kościół katolicki jest nietolerancyjny. Czasami nawet całe chrześcijaństwo posądza się o ciasnotę i zaściankowość. Tymczasem Liturgia Słowa dzisiejszej niedzieli pokazuje coś zupełnie odwrotnego. Do Jezusa, który był Żydem przychodzi kobieta kananejską i prosi Go o pomoc. W ich rozmowę należy się wsłuchiwać z uwzględnieniem ówczesnych stosunków społecznych. Żydzi byli Narodem Wybranym. Mieli bardzo silne poczucie swojej wyjątkowości. Nie rozmawiali z innymi narodami, traktując ich jak pogan. Chrystus na początku rozmowy odgrywa rolę, jakiej inni się po Nim spodziewali. Podkreśla różnicę zachodzącą między Żydami a innymi narodami. Wszystko jednak po to, by wypróbować wiarę kobiety. „Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom i rzucić psom" - mówi. Kananejka na pozór zgodziła się ze swym rozmówcą, uznając ówczesny porządek społeczny, chociaż zastrzegła, że można znaleźć wyjście z sytuacji. „Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołu ich panów".
Okazuje się, że chrześcijaństwo miało pójść dalej. Chrystus nie był rewolucjonistą, który natychmiast wprowadzał zmiany. Dlatego na początku słyszymy, że akceptował kulturowe uwarunkowania swoich czasów. Nie tylko spełnił prośbę kobiety, ale stopniowo uświadamiał swoim uczniom, że choć pochodzi z Narodu Wybranego, przyszedł zbawić każdego człowieka.
Intuicję mówiącą o powszechności zbawienia możemy odnaleźć już w pierwszym czytaniu, gdzie Izajasz wspomina o cudzoziemcach, których Bóg przyprowadzi na świętą górę. Podobnie w drugim czytaniu św. Paweł zwraca się do pogan. Nawet nazywa siebie Apostołem pogan.
Historia zna spór pierwotnego Kościoła na temat stosunku chrześcijaństwa do ochrzczonych nie-Żydów. Były głosy mówiące o konieczności obrzezania ich, zanim przyjmą chrzest. Już w pierwszym wieku chrześcijaństwa zwyciężył pogląd, że przez chrzest wszyscy jesteśmy Nowym Ludem Bożym, Narodem Wybranym.
Dzisiaj nie musimy obrzezać dzieci i kultywować żydowskich tradycji, chociaż mamy świadomość wspólnego pnia. A przedstawicieli wyznania mojżeszowego nazywamy starszymi braćmi w wierze.
Liturgia Słowa z dzisiejszej niedzieli uczy prawdziwej tolerancji. Jeśli Pismo Święte wspomina o powszechnym zbawieniu, to musimy inaczej patrzeć na wszystkich, którzy pochodzą z innej tradycji.
Sobór Watykański II ogłosił naukę o tzw. kręgach przynależności do Kościoła. Jest prawdą, że Chrystus jest jedynym Zbawicielem, ale w myśl nauki Soboru - istnieją (obok chrztu) inne „kanały komunikacji", którymi do człowieka dociera łaska. Są więc ochrzczeni, wierzący w jednego Boga, w ogóle wierzący, czy wreszcie ludzie dobrej woli. Kościół naucza, że wszyscy mają szansę na zbawienie. Nikomu nie odbiera się nadziei na wieczną nagrodę.
Nauka Kościoła o powszechności zbawienia różni się od wielu dzisiejszych „proroctw", wabiących potencjalnych wyznawców sekty hasłami: „przyjdźcie do nas, bo tylko my mamy zbawienie". Chrześcijanie mogą mówić inaczej: „przyjdźcie do nas, bo tylko Chrystus jest Zbawicielem". Wbrew pozorom, to nie to samo.
opr. mg/mg