Trudna jest ta mowa

Homilia na 21 niedzielę zwykłą roku B

Nigdy nie było jej łatwo. (Tak mogłaby się zaczynać historia życia niejednego z nas...). Z dzieciństwa pamięta zimne mury domu dziecka i głód miłości. Była sama. Ciągłe niezrozumienie i odrzucenie. Pasmo niepowodzeń i upokorzeń. Wzrastała, a wraz z nią bunt i żal do Pana Boga. Młodość, chociaż się wlokła, przeminęła szybko, nijako i szaro. Były też promyki, ale wtedy nie potrafiła ich ani dostrzec, ani odczytać ich sensu. Nie pamięta, kiedy po raz pierwszy sięgnęła po różaniec. Pamięta natomiast, że od 15. roku życia odmawiała go już niemal codziennie. Dziś jest przekonana, że to Maryja doprowadziła ją do Chrystusa. Dobroć dwóch zakonnic, które stanęły na jej drodze, wzbudziła w niej pragnienie poznania miłości. To one mówiły jej, że źródłem miłości jest Bóg. Zaczęła Go szukać w Biblii. Przychodziła do kościoła, kiedy było pusto. Najważniejsze odkrycie nie przyszło od razu. Wszystko uległo zmianie, kiedy doświadczyła, że Bóg ją kocha. Dokonało się to na modlitwie. Teraz jest przekonana, że źródłem tego doświadczenia były słowa "pójdź za Mną". Zalały ją ciepłem i światłem. Jezus był z nią. Jezus był w niej. Jezus był dla niej. Wiedziała, że musi za Nim iść. Życie nabrało sensu. Bunt gdzieś zniknął. Chciała od razu do klasztoru, dla Jezusa, i wtedy usłyszała: "Nie teraz, najpierw skończ szkołę". Nie zgasiło to jej entuzjazmu i radości z odrycia Bożej miłości. Po skończonej szkole przekroczyła próg klasztoru. Tylko z początku wszystko było takie proste i wspaniałe. Potem przyszły pierwsze wątpliwości, cień krzyża, pełne miłości, a raczej uczucia "tak" zaczęło ciążyć. Mimo to na obrazku w dniu pierwszych ślubów napisała: "Kimże ja jestem Panie, że doprowadziłeś mnie aż dotąd". Pan zaczął wymagać. Nie rozumiała. Boże, czy to wszystko Twoja wola? Chciałabym inaczej. Rodził się w niej na nowo bunt. Narastał. Ewangelia ukrzyżowana. Słowo Boże wydawało się być zbyt surowe, zbyt wymagające. "Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać"? (Ew.). Mimo złożonych ślubów podjęła decyzję. Wystąpiła. "Odtąd wielu uczniów Jego się wycofało i już z Nim nie chodzili" (Ew.). Zaczął się nowy rozdział życia: świecki strój, szukanie dachu nad głową, nowi ludzie, nowe otoczenie, kursy dokształcające. Życie w świecie było trudne, ale fascynowało, wciągało. Brakowało tylko wewnętrznego pokoju. Chodziła do kościoła, modliła się, ale pokoju nie było. Kiedyś, po Mszy Świętej, została na spotkaniu modlitewnym grupy charyzmatycznej i tam usłyszała słowa: "Jest pomiędzy nami osoba, która odeszła od wierności, ale nie od wiary w Chrystusa. Bóg ją dotyka i prosi, aby wróciła". Za namową przyjaciół postanowiła odprawić tygodniowe rekolekcje ignacjańskie. Wróciło wewnętrzne światło. Po prawie pół roku szarpaniny pojawiło się pragnienie powrotu. Aż wreszcie podjęła decyzję: "Wracam". I wtedy przyszła fala pokus. Oferta ciekawej i bardzo dobrze płatnej pracy. Uczciwy, szlachetny człowiek i pragnienie małżeństwa. Nawet dyskoteka wydawała się być najwspanialszą rozrywką. Świat znowu fascynował. Najbliżsi szeptali: nie bądź głupia, korzystaj z okazji, bo więcej taka może ci się nie trafić. Zawirowanie. Pisze list: "Księże, czuję, że to pokusa!!! Praca jest super, a w dodatku dobrze płatna. A co najgorsze, nie potrafię odmówić. Teraz, kiedy wszystko było oczywiste, należało tylko czekać, by czas się dopełnił. Wydarzyło się jednak coś, czego sama nie rozumiem i nie znajduję odpowiedzi!? Dlaczego właśnie teraz, czyżby to była kolejna próba? Ja już nie wiem, kim jestem i do kogo należę! Nie spałam całą noc, modlę się i płaczę. Nawet nie wiem, jak ująć w słowa to, co naprawdę czuję. Prawdziwie niegodna jestem Boga, taka niewierna i niestała w miłości. (...) wstydzę się pisać, że Go kocham. Ale tak jest naprawdę, ja Go kocham, proszę mi wierzyć, kocham Chrystusa i nikt ani nic nie odbierze mi tej miłości. Życie jest walką, nieustanną walką". "Rzekł więc Jezus do Dwunastu: «Czyż i wy chcecie odejść?». Odpowiedział Mu Szymon Piotr: «Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga»" (Ew.). Kiedy będą w niedziele czytane te słowa, wysłucha ich już w klasztornej kaplicy, znowu w habicie. Teraz siedzi obok współsiostry - mistrzyni nowicjatu i obie mówią, że ta historia to współczesny komentarz do niedzielnej Ewangelii. Mistrzyni mówi do niej: "A Pan Cię zaprosił na ucztę z winem miłości". Uśmiechają się do siebie porozumiewawczo. Trudna jest, Panie, Twa mowa, ale prawdziwa - i nie ma lepszej.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama