Homilia na 17 niedzielę zwykłą roku C
Jedną z poważnych chorób naszego pokolenia jest ciągłe narzekanie na zło istniejące obok nas. Oczekiwanie na pomyślniejsze czasy. Większość z nas spędza czas na opłakiwaniu przeszłości, narzekaniu na teraźniejszość i obawianiu się przyszłości. Prawie we wszystkich rozmowach, gdziekolwiek się spotykamy, dźwięczy nuta narzekania: rozkład moralny młodzieży, rozbite małżeństwa i osierocone dzieci, alkoholizm, nieuczciwość w pracy, kradzieże, korupcja, brak odpowiedzialności. Zapominamy, że złoty wiek istniał tylko w literaturze. Na ziemi nigdy nie było ludzi aniołów. Każda epoka jest mieszaniną dobra i zła, pracy i próżniactwa, wiary i bezbożnictwa, cnoty i grzechu. Być może to narzekanie w pewnej mierze jest znakiem naszej dobrej woli i pragnienia życia w świecie dobrym. Uważamy, że wokół powinno być wielu ludzi szlachetnych, gotowych do poświęcenia, bezinteresownych, ofiarnych, wielkiego ducha. Tęsknimy za światem dobra!
Świat przypomina Sodomę i Gomorę, a Bóg w każdym pokoleniu szuka dziesięciu sprawiedliwych. Jeśli ich znajdzie, nie zniszczy świata ze względu na tych dziesięciu. Oni dowodzą, że w Sodomie można żyć sprawiedliwie! Bóg potrzebuje dziesięciu świadków, że można być dobrym! Gdyby rolnik zasiał łan pszenicy, a po pewnym czasie zobaczył, że na jego polu zamiast pszenicy wyrósł kąkol, a w nim naliczyłby jedynie dziesięć kłosów pszenicy, na pewno doszedłby do wniosku, że uprawa się nie opłaci, że trzeba wszystko zaorać i siać od nowa. Ale Bóg tak nie powie! Bogu opłaci się czekać, aż dojrzeje tych dziesięć kłosów pszenicy. Kąkol może wzrastać i wydawać owoce. Bóg nie zniszczy pola dla tych dziesięciu kłosów. On jest bogaty w miłosierdzie i daje szansę każdemu, kto czyni pokutę i podejmuje trud nawrócenia.
Dziewięćdziesiąt dziewięć procent energii, którą wkładamy w narzekanie i reformowanie świata i bliźnich tylko w słowach, trzeba przeznaczyć na doskonalenie siebie i swojej sprawiedliwości, tak by należeć do owych dziesięciu sprawiedliwych. Dziesięciu świadków, że można być dobrym - to jest nasze zadanie. Tego oczekuje od nas Bóg! Ci spośród nas, którzy pracują przy taśmie montażowej samochodów, wiedzą, że na końcową jakość ma wpływ solidność, uczciwość, precyzja wszystkich! Na końcowy bubel może czasem "zapracować" jeden niesolidny.
Na obraz Kościoła, na blask jego świadectwa w świecie ma wpływ każdy! Bóg w każdym pokoleniu szuka dziesięciu sprawiedliwych, a ich dobroć, prawość, życie w prawdzie decyduje o ocaleniu wielu tysięcy. W wieczności może się okazać, że człowiek od lat ciężko chory, przez swoją sprawiedliwość, ratował od nieszczęść swoją rodzinę, która codziennie narzekała na to, że był jej ciężarem.
Najczęściej nie wiemy, przez czyją sprawiedliwość Bóg ocala rodzinę, miasto, naród. Widocznie jest tak wielu sprawiedliwych, że Bogu opłaca się troska o to, by świat istniał - mówiąc naszym ludzkim językiem. Liczne beatyfikacje i kanonizacje w naszych czasach mają jedno podstawowe przesłanie: każdy czas i miejsce jest dobre, by osiągnąć świętość!
daleko odbiega od naszego myślenia. Ktokolwiek jednak wejdzie w Jego myślenie, przyjmie Jego sposób widzenia życia, świata i zatroszczy się o swoją sprawiedliwość, nie wydając wyroków na świat, zyska pokój. Kończy się wówczas narzekanie, a jego miejsce zajmuje radość prawdziwej wolności.
Jak uzyskać taką postawę? Chrystus zwraca uwagę na modlitwę. Człowiek, który umie się modlić, potrafi w tym świecie być sprawiedliwym. Jeżeli się nie modli, wcześniej czy później zginie zarażony jedną z chorób moralnych świata, które sam potępiał i na których owoce narzekał. Zatrzymując się przed Panem na modlitwie, przyjmujemy Jego myślenie, Jego widzenie, Jego miłosierną miłość, która nie chce śmierci grzesznika, lecz pragnie, by się nawrócił i żył. Nie spuszcza deszczu ognia i siarki na grzeszne miasta, bo i w Sodomie żyją sprawiedliwi. Nie wyrywa zbyt pochopnie kąkolu, by w porywie gniewu nie zniszczyć dorodnych kłosów pszenicy.
opr. mg/mg
Copyright © by Gość Niedzielny (30/2001)