Homilia na 8 niedzielę zwykłą roku C
„Sprawdzianem człowieka jest jego wypowiedź”. Mowa, która jest naszym sposobem komunikowania się, pozwala nam poznać tego drugiego. To poprzez słowo wypowiedziane czy też usłyszane, przyjęte możemy tego drugiego uważać za bliższego sobie. Tym drugim jest oczywiście każdy człowiek, którego spotykamy na drodze naszego codziennego życia. Ale Tym Drugim jest także Bóg. On również poprzez Słowo z nami się komunikuje, a my z Nim. Ale, jak słyszymy, słowo wypowiedziane jest również sprawdzianem nas samych. To znaczy, że po naszej mowie ludzie będą nas oceniali. W tej samej księdze Syracydesa słyszymy, że „Hodowlę drzewa poznaje się po jego owocach, podobnie serce człowieka po rozumnym słowie”. Zgodność wypowiedzi z naszym życiem to nie tylko sprawa prawdomówności. To trochę za mało. Piękno człowieka poznajemy po zewnętrznych przejawach jego wnętrza. Również po słowie, które wychodzi z ust jego. Dzisiaj coraz mniej przywiązujemy wagi do naszego języka. Do jego piękna i czystości. Nie mówię już o logice czy sensowności naszych wypowiedzi. Czy „chodzi nam o to, aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa”, czy te słowa naszego poety są już tylko podręcznikową regułką? Czasami, jak słucham mówiących ludzi, mam właśnie takie wrażenia. Nie zwracamy uwagi na słowa, które wypowiadamy do siebie nawzajem. I nie szanując swej mowy, nie jesteśmy w stanie usłyszeć języka, w którym Bóg do nas mówi. Bo to jest język głębi i potrzeba głębi czystego serca i warg nieobłudnych, aby usłyszeć jego głos.
„Gdzież jest, o śmierci, twoje zwycięstwo?” Każdy z nas, każdy człowiek, musi się liczyć z nieuniknioną rzeczywistością śmierci. Ojcowie pustyni, to znaczy mnisi żyjący w Egipcie w IV i V wieku po Chrystusie, mówili swoim uczniom, a nas to też przecież dotyczy, że winniśmy w miarę często rozważać dwie tajemnice, aby lepiej zrozumieć sens naszej codzienności, tajemnicę śmierci i tajemnicę zmartwychwstania. Obie te realne rzeczywistości wpływają na nasze życie, wiedząc, że moje życie ma swój ziemski kres, inaczej żyję i inaczej podchodzę do drugich. Wiedząc, że zmartwychwstanie umarłych jest udziałem w zmartwychwstaniu Jezusa, to moja wiara jest karmiona prawdą, która przemienia moje życie. Zmartwychwstanie Jezusa nas karmi i uczy wiary otwartej na życie i jego piękno. Światło zmartwychwstania oświetla każdy nasz dzień, a zarazem nadaje sens temu wszystkiemu, co robimy i kim jesteśmy. Nadzieja wypowiedziana dzisiaj przez świętego Pawła wlewa do naszego serca trochę jaśniejszy promień: „...bracia moi, najmilsi, bądźcie wytrwali i niezachwiani, zajęci zawsze ofiarnie dziełem Pańskim, pamiętając, że trud wasz nie pozostaje daremny w Panu”.
„Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka...”. Ostrzeżenie skierowane do każdego z nas. Bo w każdym z nas siedzi taki mały, a czasami też i większy obłudnik, który lubi innych napominać i karcić, sam często postępując nie lepiej. Ale Chrystus chce, abyśmy inaczej na siebie spojrzeli. Najpierw na siebie, a potem na innych. Abyśmy dostrzegali swoją belkę i tak naprawdę nią się przejmowali, bo ona jest dla nas realnym niebezpieczeństwem. Obłuda jest jak mały robak, który od środka gryząc, pracuje systematycznie, niszcząc to, co jeszcze zostało zdrowe. I znowu słyszymy słowa „ po owocu poznaje się drzewo...”. I warto tę ewangeliczną maksymę dobrze zapamiętać. Bo ona pozwala nam patrzeć na innych i dostrzegać prawdę w życiu i być pewnym, że sami dobrze postępujemy. Także dostrzegajmy tego obłudnika w nas i nie pozwólmy mu, aby się zbytnio panoszył.
opr. mg/mg