Pasterzowanie Baranka

Homilia na 4 niedzielę wielkanocną roku C

Przed czterdziestu laty w Moskwie odbyła się premiera spektaklu "Chrystus we fraku". Sztukę napisano na zamówienie władzy, która zwalczała religię i propagowała ateizm środkami administracyjnymi. Z założenia wiec scenariusz miał charakter bluźnierczy, ośmieszający Chrystusa i prezentowany przez Niego obraz Boga. W pewnym momencie aktor czytający początek Chrystusowego Kazania na Górze miał rzucić Biblię w kąt i zacząć przeklinać. W praktyce premiera sztuki miała przebieg dość sensacyjny. Grający ten epizod znany artysta Aleksandrów nie dostosował się do "wytycznych" twórców spektaklu i nie przestał czytać zaczętego fragmentu Ewangelii. Z wielkim przejęciem i wyczuwalną aprobatą czytał Kazanie na Górze dalej, a widzowie słuchali go w skupieniu i z nabożną uwagą. Po skończeniu swojej kwestii artysta dodał: "Boże, bądź mi łaskawy". Sztukę oczywiście przerwano i skreślono z repertuaru, a Aleksandrowa dotknęły właściwe dla ówczesnego reżimu represje. Jego odwaga jednak i świadectwo głęboko zapisały się w pamięci "pogańskiej" (jak zakładano) widowni moskiewskiej i po latach zaowocowały wielkim religijnym przebudzeniem.

Historia ta przypomina nam odnotowane w Dziejach Apostolskich wydarzenie z Antiochii Pizydyjskiej, kiedy to Paweł i Barnaba weszli do synagogi. Weszli i "usiedli". Ale usiedli nie tylko po to, by słuchać. Oni mieli tym ludziom coś ważnego do powiedzenia. Może akurat nie to, o czym w tej synagodze - zdaniem zazdrosnych "ortodoksów" - mówić wypadało. Zaczęli mówić to, co powiedzieć należało: że zbawienie dokonane w Jezusie Chrystusie zostało ofiarowane wszystkim narodom, a więc także poganom. Z biblijnego kontekstu wynika, że na tego rodzaju radosną nowinę, czyli Ewangelię, ci ludzie czekali ("w następny szabat zebrało się niemal całe miasto, aby słuchać słowa Bożego"), radowali się i wielu z nich uwierzyło. Niestety, ci Żydzi,którzy swoją misję upatrywali w stawianiu nowej Ewangelii o Jezusie Chrystusie skutecznych barier, "wywołali prześladowania" i "wyrzucili Pawła i Barnabę" ze swych granic. Wobec samego Chrystusa byli już jednak bezradni. Uratowali Go i ugościli w swoich sercach... poganie.

To był początek realizacji wizji autora Apokalipsy: "Ujrzałem wielki tłum, którego nie mógł nikt policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, stojących przed tronem i Barankiem". Wizja Baranka Bożego, w którego zbawczej krwi "opłukali swe szaty" ludzie potrzebujący odkupienia, jest nie tylko wymowna, ale i wzruszająca. Czyż można lepiej oddać stopień utożsamienia się Zbawiciela ze zbawionymi, Dobrego Pasterza z owcami? Dzieło rozpoczęte przez Dobrego Pasterza kończy Baranek Boży, doprowadzający swój lud "do źródeł wód życia" i ocierający z ich oczu"każdą łzę". W tym miejscu już nie ma podziału na swoich i obcych, ani czystych i nieczystych. Tu nawet dawne "czarne typy" (jak choćby sam św. Paweł) mają prawo do "białych szat".

Przypomina się dowcip o góralu, który wypasał owce na hali. Podszedł do niego ciekawski turysta i zaczął wypytywać o różne szczegóły dotyczące stada owiec: ile one dziennie robią kilometrów, ile jedzą, ile dają wełny? Za każdym takim pytaniem pasterz ów dodawał swoje, jakby pomocnicze: - Białe czy czarne? Turysta więc najpierw pytał o białe, a potem o czarne owce. Okazało się, że w każdym przypadku odpowiedzi były identyczne. Zniecierpliwiony turysta zapytał więc, dlaczego osobno mówi o owcach białych i czarnych. - Bo musi pan wiedzieć, że białe owce są moje. - A czarne? - Też moje - dopowiedział pasterz.

Taki jest właśnie najgłębszy sens dzisiejszej Ewangelii. Nawet jako ludzie Kościoła nie potrafimy o sobie mówić inaczej, jak tylko o "białych" i "czarnych", o"klerykałach" i "poganach", w najlepszym wypadku o "świętych" i "grzesznikach". Pewnie są jakieś do tego podstawy. Ale nie wolno zapominać, że ostatecznie wszyscy należymy do Chrystusa, że jesteśmy Jego ludem., "I nikt nie wyrwie ich z mojej ręki" - zapewnia Jezus, Dobry Pasterz.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama