Jakość produkcji - szansą dla polskiego rolnictwa
Rolnicy z obawą myślą o członkostwie Polski w UE. Uważają, że nie da się wygrać konkurencji ze znacznie silniejszymi ekonomicznie gospodarstwami innych państw.
Przekształcenia polskiego rolnictwa to konieczność. Dwa miliony gospodarstw to za dużo, są zbyt małe, a wydajność pracy cztery razy niższa niż w innych gałęziach gospodarki. Czy w takiej sytuacji rolnik może osiągać dochody porównywalne z innymi? Nie. Byłoby to sprzeczne z logiką gospodarki rynkowej. Nawet jej nie w pełni rynkowej postaci, jaką jest zarówno rynek UE, jak i rynek polski.
Polskie gospodarstwa, aczkolwiek nie wszystkie, będą mogły rywalizować z francuskimi, niemieckimi czy austriackimi. Konkurencja na tym rynku nie jest w UE tak bezwzględna, jak np. w usługach, handlu czy przemyśle. Każdemu krajowi przyznawane są kwoty produkcyjne, a większość towarów ma regulowane ceny. Zasada jest następująca: im lepiej polscy rolnicy spełniać będą unijne normy jakości produktów, tym większa szansa na korzystne kwoty przyznane Polsce w ramach wspólnej polityki rolnej UE. Dlatego rolnictwo ekologiczne — najwyższe jakościowo — jest drogą do utrzymania się na rynku. Ale równie dobrym sposobem na przetrwanie jest poprawianie jakości żywca i roślin, przy umiejętnym stosowaniu nawozów i bezwzględnym zachowywaniu higieny w gospodarstwie. I tu jest wiele do zrobienia.
Ponad 64 proc. Polaków uważa, że rolnictwo nie powoduje zagrożeń dla środowiska. Trzy czwarte twierdzi, że nawozy naturalne nie wpływają negatywnie na przyrodę. Według badań CBOS, w tej nieuzasadnionej opinii mieszkańcy miast i wsi nie różnią się od siebie. Tymczasem związki azotu i fosforu, zarówno pochodzenia naturalnego, jak i sztucznego, jeśli są nieprawidłowo zagospodarowane, źle przechowywane i przedostają się do wód gruntowych, to katastrofa.
Niestety, słaba znajomość wymogów ekologicznych UE będzie największym problemem dla konkurencyjności polskiego rolnika.
opr. mg/mg