Wychowawca to „człowiek czystego serca”, przed którym można z ufnością otworzyć skryte zakamarki własnego serca.
Wychowawca to „człowiek czystego serca”, przed którym można z ufnością otworzyć skryte zakamarki własnego serca.
Wobec atakujących nas dziś zewsząd piranii grzechów nieczystych, nie wolno mu deptać marzeń, omijać pytań bez odpowiedzi, zbywać ideałów, które mogą odkrywać jego braki. Czasem młodzi żądają od nas czegoś, co zakłóca nasz „święty spokój”, o czym już zapomnieliśmy i co nie ma już dla nas znaczenia: głębszych relacji, większej troski, podania w wątpliwość przestarzałych pewników, pozbycia się lęku, ponownego wyruszenia w drogę. Potrzeba im dorosłych, którzy nie zadowolą się pacierzem rano i wieczorem, ale wyznaczą spotkanie w Sercu Boga, jak tego wzór mamy w św. M.D. Mazzarello i w św. J. Bosko. Musimy sobie z tego zdawać sprawę, jeśli stajemy po stronie obrońców młodzieńczej czystości.
„Dobrze widzi się tylko sercem” – zauważa autor „Małego Księcia”, ale by widzieć samego Boga, to serce musi być czyste (zob. Mt 5, 8). Sercem można „widzieć”, sercem można także „słuchać”. „Powiem ci teraz o umiejętności słuchania innych – pisze wspominany Exupéry. –Jeśli otworzysz drzwi twego domu przed włóczęgą, a on zasiądzie, nie wyrzucaj mu, że jest sobą, a nie kim innym. Nie sądź go. Bo jego głód to przede wszystkim potrzeba znalezienia gdzieś miejsca, przyjścia do kogoś z ciężkim brzemieniem wspomnień, z urywanym oddechem i postawienia w kącie żebraczego kija. Potrzeba znalezienia się w cieple, naprzeciw twojej spokojnej twarzy, właśnie z całą jego przeszłością, która nie będzie poddawana ocenie, i z ujawnionymi przywarami. I jak nie będzie mu ciążyła jego kula, bo ty mu nie każesz tańczyć. Poczuje się bezpieczny”.
Bóg pragnie dać nam „nowe serce”, odebrać serce kamienne, a dać nam serca z ciała (Ez 36, 26), chce, by nasze serca – mocą Jego łaski – stawały się czyste, wolne od złych myśli, zazdrości, podstępu, pychy i głupoty (Mk 7, 20-21). Ks. Bosko stawiał to pragnienie Boga na pierwszym miejscu. Pisał między innymi: „Cnotą najbardziej potrzebną, cnotą wielką, cnotą anielską, cnotą, której towarzyszy orszak wszystkich innych cnót, jest cnota czystości”.
Piękno czystości w wizjach ks. Bosko nabiera niezwykłego kolorytu, a nieprzestrzeganie jej budzi grozę. Na tę czystą lilię, piękną różę, drogocenną perłę wciąż czyha szatan, wie bowiem, że gdy uda się nam ją wyrwać, przepada nasze uświęcenie: światłość zmienia się w ciemność, płomień w czarny węgiel. Przekraczanie 6. przykazania to powód klęski wielu chłopców ks. Bosko. W jego wizji piekła spotykamy tych, którzy w spowiedzi zatajali grzech lub wyznawali go w sposób niewłaściwy; także tych, którzy nigdy naprawdę nie żałowali za swoje przewinienia w tym względzie lub nieszczerze postanawiali ich unikać. Wielu spowiadało się, chcąc oszukać spowiednika i raczej wybielić swe grzechy, niż szczerze je wyznać.
„Młodzi mają mgłę przed oczyma, która nie pozwala im widzieć rzeczy niebieskich” – mówi, w innej wizji, nieżyjący już biskup. Dobrze, gdy zaczynają ją dostrzegać. Mgła ta pochodzi z nieskromności i nieczystości. Jako antidotum na nią biskup zaleca księdzu Bosko trzykrotnie to samo: skupienie, posłuszeństwo, unikanie bezczynności i modlitwę. Ks. Bosko, wybitny pedagog, doda do tych rad życie sakramentalne, miłość do Maryi Wspomożycielki, unikanie okazji, umartwienie i skromność, zdrowe środowisko oraz pokonywanie lenistwa i łakomstwa. Przy czym nie jest zwolennikiem indywidualnych upomnień, wiedząc, że nie przynoszą one rezultatu. W tej dziedzinie wystarczy ogólne ostrzeżenie, ale niezbędne jest czyste, pełne szacunku, delikatności i dyskrecji serce wychowawcy. Zgodnie z tym, co jasno wyraża myśl św. Jana od Krzyża: „Bardziej Bóg pragnie od ciebie choćby najmniejszego stopnia czystości duszy, niż największych dzieł, jakich możesz dokonać”.
opr. ac/ac