Materiały z prac Rady ds. Rodziny przy Wojewodzie Katowickim i Sejmiku Samorządowym Województwa Katowickiego - na temat wprowadzanej w 1999 reformy szkolnictwa
Mamy trzy podstawowe cele, dla których wprowadzamy reformę, pierwszy, to upowszechnienie wykształcenia na poziomie średnim i wyższym. Chcemy, aby znacznie większa grupa młodzieży kończyła pełne szkoły średnie i zdawała egzamin dojrzałości, żeby więcej młodych niż obecnie kończyło studia wyższe lub licencjackie. Już w roku 2005 80% młodzieży powinno trafić do szkół średnich, różnego rodzaju szkół licealnych, liceów zawodowych, kończących się egzaminem maturalnym, a 20% do szkolnictwa zasadniczego zawodowego. To stwarzałoby szansę, żeby z tych 80% uczniów połowa będzie później studiowała na wyższych uczelniach lub w wyższych szkołach zawodowych, tak że w roku 2010 liczba populacji studentów podniesie się do 35 % do 40 %.
Drugim celem reformy jest zwiększenie dostępu dzieci do edukacji. Wynika on z badań i z tego, jak postrzegamy dzisiejszą edukację w całym systemie oświatowym i szansę kształcenia dzieci Dane statystyczne dowodzą, że po pierwsze, dzieci powielają wykształcenie swoich rodziców, czyli dzieci z rodzin, gdzie wykształcenie jest na poziomie podstawowym, rzadko kiedy osiągają poziom ponadpodstawowy. Dzieci z rodzin o wykształceniu wyższym mają znacznie większe szansę na to, żeby je zdobyć. Aspiracje edukacyjne rodziców powodują, że dzieci nie mają równych szans, ich szanse uczenia się zależą od tego, w jakim domu i jakiej rodzinie się wychowują. Zwłaszcza wykształcenia ojca ma znaczący wpływ na wykształcenie dzieci. Jeśli badamy szansę dostępu dzieci do nauki z różnych środowisk, np. z małych środowisk wiejskich, to widzimy, że już w liceach ogólnokształcących procent dzieci z tych środowisk znacząco się zmniejsza, często mniejszy niż 20%. To drugi powód, dla którego należy zwiększyć szansę dostępu do nauki tych dzieci. Trzeci powód, to wykształcenie dla dzieci z rodzin patologicznych, środowisk, które są w ogóle niewydolne wychowawczo. Jeżeli szkoła nie pomoże tym dzieciom, to nie mają szans na wykształcenie, jak również na wydostanie się z niekorzystnego środowiska rodzinnego. Dzieci powielają również losy swoich rodziców. Okazuje się, że dzieci z rodzin alkoholowych bardzo często mają większą jak gdyby skłonność do popadania w alkoholizm. Należy więc zadbać, aby dzieci specjalnej troski miały szansę dostępu do edukacji na każdym etapie kształcenia.
Trzecim celem reformy jest podniesienie jakości edukacji i stworzenie zdrowych proporcji między wiedzą nauczaną w szkole, uczeniem się, i wychowaniem. Jeżeli chcemy przywrócić rolę wychowawczą szkole, musimy to robić zarówno w programach nauczania i wychowania, jak i w sferze organizacyjnej. Stworzyć takie warunki, żeby wychowawca mógł wychowywać, mógł mieć bardzo bliski kontakt z rodzicami, a szkoła była rzeczywiście środowiskiem lokalnym. Wychowanie w szkole powinno wspierać wychowanie rodzinne dziecka.
Jeśli popatrzymy na te trzy cele, to środkiem dochodzeniua do nich jest sześć obszarów, które w reformie ulegają zmianie. Pierwszy dotyczy zmian zarządzania oświatą i sposobem jej nadzorowania. Mówiąc o zarządzaniu oświatą można powiedzieć najkrócej, że to jest zmiana , która wynika z reformy administracyjnej kraju. Od 1 stycznia 1999 roku szkoły i placówki oświatowe przechodzą pod zarząd samorządów terytorialnych. Administracja rządowa przestaje być organem prowadzącym oświatę. W ten sposób oddziela się organ prowadzący od organu nadzorującego. Po drugie, wszystkie placówki oświatowe przekazujemy samorządom terytorialnym. Powiaty, drugi szczebel samorządu terytorialnego, będą nadzorować szkoły ponadgimnazjalne i większość placówek opieki. Samorząd wojewódzki będzie sprawował opiekę nad placówkami związanymi z doskonaleniem nauczycieli, bibliotekamii pedagogicznymi i placówkami, które działają na znacznym obszarze kraju. Ta zmiana wchodzi w życie już od 1 stycznia 1999 roku.
Druga zmiana, związana z pierwszą, dotyczy sposobu finansowania oświaty i to zarówno w skali makro, a więc powiatu, gminy czy województwa, jak i w skali poszczególnej szkoły. W prasie mówi się dużo na temat bonu oświatowego. 8 kwietnia na posiedzeniu Rady Ministrów rząd zatwierdził ogólną koncepcję wprowadzenia bonu oświatowego do szkół, czyli liczenia budżetu pojedynczej szkoły. Projekt jest taki, aby budżet oświaty tworzony był z dochodów własnych powiatu czy województwa, a następnie dochody te były liczone czy dzielone na liczbę uczniów. Wysokość tak otrzymanego bonu nie będzie identyczna. Bon w różnych typach szkół będzie inny, trzeba wprowadzić różne przeliczniki, bo np. dziecko specjalnej troski będzie miało czterokrotną wartość bonu, jako że edukacja tego dziecka musi drożej kosztować. Jeśli jednak policzymy wysokość bonu i okaże się, że na terenie powiatu kwota ta jest niewystarczająca i niższa niż standard ogólnopolski to gmina, powiat i województwo będą miały również prawo do subwencji wyrównawczej. Bon edukacyjny oznacza także, że nie jest to tylko środek, sposób podziału pieniędzy, bo jest to tak naprawdę po pierwsze wolny wybór szkoły przez rodziców i to zarówno publicznej, jak i niepublicznej. Rodzice decydują, gdzie ich dziecko ma się uczyć a za decyzją rodziców idą pieniądze,
Żeby rodzice mogli decydować, to szkoła musi pokazywać wyraźnie, jaka jest jej oferta, czym się różni od innych szkół, co jest dla niej charakterystyczne, a wreszcie szkoły muszą się różnić, bo po co wybierać, jeśli wszystkie są identyczne. Chcielibyśmy również, prace na ten temat dopiero się rozpoczęły, ale przebiegają dosyć szybko, żeby dyrektorzy szkół, mieli większe kompetencje dotyczące decydowania i gospodarowania budżetem swojej szkoły. Obecnie dyrektor nawet jak zgromadzi pieniądze na swoim koncie specjalnym, to właściwie może pokryć rachunki, ewentualnie kupić pomoce i dużo więcej zrobić nie może, a na koniec roku musi bardzo się nabiedzić, żeby ich nie stracić i żeby przeszły spokojnie na rok przyszły. Bardzo byśmy chcieli, takie jest zalecenie Banku Światowego, żeby tak zmienić przepisy prawa, aby po pierwsze opłacało się oszczędzać i nie traciło pieniędzy z końcem roku budżetowego, a po drugie, żeby dyrektor w uspołecznionej szkole decydował o tym, na co pieniądze powinny być przeznaczone.
Trzeci obszar związany jest z tym, co w szkole jest najważniejsze, a więc czego i jak należy uczyć. Są to nowe podstawy programowe, a za tym idące programy nauczania, metody nauczania i metody oceniania. Mówiąc najkrócej reforma polega na dużej autonomii i prawie nauczycieli do tworzenia własnych programów nauczania. Co jest ograniczeniem tej swobody i co daje pewność, że zachowamy wspólne ramy, jednolite dla całego polskiego szkolnictwa? Dwa dokumenty będą obowiązujące dla każdej szkoły i każdego nauczyciela. Pierwszy będzie gotowy już niedługo: podstawy programowe. Określają one, czego należy uczyć na każdym poszczególnym cyklu czy etapie nauczania. A drugim dokumentem, jeszcze wyraźniej określającym, co należy i jakie efekty powinno się uzyskać, są wymagania egzaminacyjne. Te dwa wyznaczniki określają ramy nauczania. Można też skorzystać z oferty banku programów, który będzie przez Ministerstwo Edukacji zaoferowany. W ofercie tej znajdzie się komplet materiałów, a zatem program, podręcznik dla ucznia i poradnik dla nauczyciela. Wraz z nowymi programami powinny wchodzić do szkół nowe metody nauczania i oceniania ucznia. I w tym dowolność i swoboda szkół będzie znacznie większa niż obecnie.
Irena Dzierzgowska