A kiedy przyjdzie wiosna...

Fragment książki p.t. "Inka. Zachowałam się jak trzeba..."

Piotr Szubarczyk

A kiedy przyjdzie wiosna...

A kiedy przyjdzie wiosna...

To była bardzo skromna dziewczyna — wspominał „Inkę” Olgierd Christa „Leszek” (1923—2005), ostatni dowódca szwadronu, w którym służyła. — Była bardzo obowiązkowa. Nie pamiętam, żeby się kiedykolwiek skarżyła, choć nie brakowało długich, forsownych marszów. W lipcu wysłałem ją do Gdańska po medykamenty dla oddziału. Kiedy stanęła przede mną, żeby zameldować gotowość wyjazdu, spojrzałem zdziwiony, jakbym ujrzał kogoś zupełnie nieznanego. Była zawsze ubrana w wojskowy uniform i w wojskowe buty, które zniekształcały sylwetkę. Teraz stała przede mną smukła, uśmiechnięta, ładna dziewczyna, w pożyczonej gdzieś na wsi letniej sukience.

Po wielu latach od tego dnia dowiedzieliśmy się, że sukienka należała do mamy Jurka Łytkowskiego ze wsi Zwierzyniec w powiecie tucholskim. Jurek obserwował wszystko jako chłopiec. Teraz jest już starszym panem, emerytowanym nauczycielem fizyki. Doskonale pamięta łupaszkowców, którzy odwiedzali ich dom na odludziu. Podziwia z perspektywy lat i doświadczeń życiowych swoich dzielnych rodziców, którzy nie bali się udzielać im schronienia. Dlaczego to robili? Byli szczerymi Polakami. Mieli poglądy narodowe, katolickie i nie chcieli bolszewizmu w naszym kraju. Poza tym mieli złe wspomnienia z „wizyty” żołnierzy sowieckich w ich gospodarstwie w lutym 1945 roku. Zdewastowane pomieszczenia, rozbitych dwadzieścia uli, strach przed pijanymi żołdakami. Potem zresztą postrachem byli różni maruderzy i dezerterzy z armii sowieckiej.

Jerzy Łytkowski pamięta, że ojciec woził też do lasu grochówkę dla partyzantów „Łupaszki”. W kwietniu 1946 roku do domu Łytkowskich przybył podporucznik Henryk Wieliczko „Lufa” z pięcioma ludźmi. W maju był sam major „Łupaszko” z dwunastoma ludźmi. Do dziś zachował się stół, przy którym siedzieli major i jego ludzie.

Łupaszkowcy pochwycili kiedyś miejscowego ubeka. Ponieważ jednak był jeszcze bardzo młody, miał 18 lat, darowali mu życie, pouczywszy, czym jest UB i nakazawszy wystąpić z tej formacji. Jurek zapamiętał łupaszkowców nie jako „bandytów”, lecz jako „swoich” ludzi. Cała rodzina ich szanowała. Modlili się przed jedzeniem, byli bardzo zdyscyplinowani. Kiedyś sierżant „Okoń” zrobił awanturę jednemu z żołnierzy, że bez pozwolenia szwęda się po izbach zamieszkałych przez gospodarzy, choć on nic złego nie robił, tylko chciał pogadać. Oni wszyscy bardzo tęsknili do swoich rodzin i chłonęli zwykłe domowe życie. Jurek zrozumiał to dopiero po latach jako dojrzały człowiek.

Z lipca 1946 roku zapamiętał sanitariuszkę szwadronu „Leszka”, która pożyczyła od jego mamy bluzkę, spódnicę, garsonkę i skórzaną torbę, zostawiając w zamian swój mundur i spodnie wojskowe. Jerzy nie zapamiętał pseudonimu „Inka”, ale pamięta, że dziewczyna miała wklęśnięcie na policzku. Z tego powodu pożyczyła od mamy także chustkę, żeby ten charakterystyczny znak zamaskować. Wyszła z domu Łytkowskich sama, kierując się do stacji kolejowej Lipowa Tucholska. Chłopiec patrzył przyklejony do szyby, jak dziewczyna przechodzi przez podwórko i oddala się. Nie wiedział, że to już na zawsze...

Była sobota, 13 lipca 1946 roku. Danka jechała do Gdańska jak na wycieczkę. To było coś nowego i niezwykłego. Poza tym cieszyła się myślą o możliwości spotkania z siostrą Irenką, która od niedawna była tam w domu dziecka, i z Brunonem Tymińskim, młodszym bratem matki, teraz studentem gdańskiej politechniki, który tak bardzo jej pomógł, gdy chorowała jesienią 1945 roku.

Nie wiadomo, czy załatwiła wszystko, co jej polecił dowódca szwadronu. Późnym wieczorem w piątek 19 lipca żołnierz i wywiadowca szwadronu „Czajka” przyprowadził ją pod konspiracyjny adres w Gdańsku-Wrzeszczu przy ulicy Wróblewskiego 7. To było mieszkanie sióstr Mikołajewskich z Wilna. Obie siostry, Helena i Jadwiga, niewiele starsze od „Inki”, były w wileńskiej konspiracji, więc było o czym rozmawiać. Dziewczyny urządziły sobie powtórkę z leśnego repertuaru. Na zmianę intonowały popularne partyzanckie piosenki.

W tym samym czasie gdzieś pod oknami w ogrodzie czaili się już ubecy i zgrzytali zębami, bo mieli rozkaz aresztowania „Inki”, gdy wszyscy pójdą spać. Tymczasem improwizowany koncert trwał do trzeciej nad ranem, bo „Inka” śpiewała z wielką radością i zapałem. Tak jakby chciała wyśpiewać ostatnie chwile wolności. A potrafiła śpiewać. W Narewce śpiewała solo z kościelnego chóru. Grała też na gitarze. Siostry Mikołajewskie były oczarowane. Nocny koncert trwał tak długo także dlatego, że „Inka” znała jedną piosenkę, której one nie znały. Postanowiły się jej nauczyć. Potrafią ją zaśpiewać do dziś...

 

A kiedy będzie wiosna, to ze bzu daj mi kiść

I tylko mnie nie całuj i nie broń za kraj iść...

(...)

A kiedy będzie lato, to żyta daj mi kłos,

Dojrzały i gorący, i złoty jak Twój włos...

(...)

A kiedy będzie jesień, to pęk mi kalin daj

I tylko mnie nie całuj i pozwól iść za kraj...

(...)

Poniosę na granicę kalinę, kłos i bzy

I z nich granica będzie z miłości, a nie z krwi...

 

Dziewczęta nie wiedziały, że śpiewają jeden z najpiękniejszych wierszy, jakie pozostawił po sobie Andrzej Trzebiński z Warszawy, żołnierz konspiracyjnego Uderzeniowego Batalionu Kadrowego, jeden z najzdolniejszych poetów młodego pokolenia wojennego. Umarł w wieku 21 lat na warszawskiej ulicy podczas zbiorowej egzekucji przeprowadzonej przez Niemców w ramach akcji odwetowych i terroru, który miał powstrzymać Polaków przed działalnością konspiracyjną, niepodległościową. Przypominają się cytowane słowa „Warszyca”: Niemcy za jednego rozstrzeliwali dziesięciu, pięćdziesięciu lub stu [Polaków] i nie złamali nas, więc i nie złamią nas czerwoni...

Piotr Szubarczyk

Inka.
Zachowałam się jak trzeba...

album z płytą DVD, 125 min., reż. Natalia Koryncka-Gruz
Dom Wydawniczy Rafael
Rok wydania: 2013
ISBN: 978-83-7569-405-5

Spis wybranych fragmentów
Oto człowiek...
A kiedy przyjdzie wiosna...
W „śledztwie”
„Sąd”
Sprawiedliwy
Łaska Bieruta
Pamięć nie litość
Ostatni rozkaz dowódcy Armii Krajowej

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama