Wojna czy sprawiedliwość

Czy wojna w Afganistanie mieści się w ramach uznawanej przez teologów za dopuszczalną "wojny sprawiedliwej"?

— Reakcja Amerykanów mieści się w kategorii wojny sprawiedliwej — stwierdził rektor KUL, ks. prof. Andrzej Szostek, zaraz po rozpoczęciu nalotów na Afganistan. Jednak z jego poglądem nie wszyscy się zgadzają. Coraz częściej można się spotkać z opinią, że żadna wojna nie jest sprawiedliwa, ponieważ w każdej giną i cierpią niewinni ludzie.

Wojna Pana

Pismo Święte, zwłaszcza w pierwszej części, jest pełne opisów wojen. Wojna była zjawiskiem tak częstym w czasach biblijnych, że Stary Testament w sposób szczególny odnotowuje okresy pokoju (Sdz 3,1; 1 Krl 5,4; 2 Krn 14,1.5—7). Również zajęcie Ziemi Obiecanej przez Hebrajczyków odbyło się częściowo w drodze konfliktu zbrojnego z zamieszkującymi ją ludami. Także później Naród Wybrany toczy liczne wojny. Nacisk, jaki w Izraelu kładziono na wojnę, wielu badaczy traktuje jako zjawisko naturalne, ponieważ jednym z zasadniczych wizerunków Boga w Starym Testamencie jest Mocarz Wojny lub Wojownik (Wj 15,3; Ps 24,8; Iz 42,13). Wojny Narodu Wybranego prowadzone były w myśl zasady: „Wrogowie Izraela są wrogami Pana (Sdz 5,31; Sm 30,26), a Pan wspiera swój naród w czasie walki” (Wj 14,13—14; Joz 10,11; 24,12; 1 Sm 17,45). Chociaż Stary Testament nie mówi o „świętej wojnie” wprost, to jednak o wojnach usankcjowanych przez Boga wspomina dość często (Joz 8,1; Sdz 4,14—15; 1 Sm 23,4; 2 Krl 3,18).

Tak zwana wojna Pana stwarza wiele problemów dzisiejszym teologom i moralistom, bo zapominają, że w starożytności wojna była zjawiskiem powszechnym, niemal „złem koniecznym”. Często wojna rozumiana była jako dopuszczona przez Boga kara, zarówno w odniesieniu do Narodu Wybranego (gdy była to wojna przegrana), jak i do innych narodów.

Chrystus mówi o wojnach jako o czymś złym, co zapowiada zbliżający się koniec czasów (Mt 24,6). Jednak nie potępia służby wojskowej. Żołnierze otrzymali od Niego następujący nakaz: „Nad nikim się nie znęcajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestajcie na swym żołdzie” (Łk 3,14). Według św. Jakuba Apostoła, wojny są złem wynikającym z nieopanowania ludzkich żądz (Jk 4,1).

Za, a nawet przeciw

Chrześcijanie pierwszych wieków nie wypowiadali się w sposób kategoryczny na temat wojny. Co prawda nie walczyli ze swymi prześladowcami, ale służyli w wojsku rzymskim i brali udział w toczonych przez Imperium wojnach. Pojawiały się jednak pewne opinie. Na przełomie II i III stulecia Tertulian i Laktancjusz potępiali wojnę i zabraniali chrześcijanom służyć w wojsku. Żyjący nieco później (III w. po Chrystusie) św. Cyprian i Orygenes byli przeciwnikami wojny, uważając ją za masowe morderstwo. Mówili, że ręce dotykające Eucharystii nie mogą plamić się krwią. Nie występowali jednak z uroczystymi zakazami służby wojskowej. Orygenes dawał wyraz niechęci do wojny, uznawał jednak za godziwe modlić się o zwycięstwo w słusznej wojnie, prowadzonej w obronie własnego kraju.

Po wydaniu Edyktu Mediolańskiego w 313 roku postawa chrześcijan wobec służby wojskowej i wobec wojny uległa ewolucji. Co prawda św. Bazyli (zm. 379) jeszcze gani tych, którzy podczas wojen przelewają krew ludzką, ale w tym samym czasie św. Atanazy (zm. 373), wyraźnie potępiający zabójstwo, dopuszcza zabicie wroga w sprawiedliwej wojnie. Św. Ambroży (333—397) wysoko ceni pokój, lecz usprawiedliwia wojnę prowadzoną w obronie przed barbarzyńcami. Zbliżał się czas sformułowania jasnej nauki mówiącej o stanowisku chrześcijan wobec wojny.

Teoria św. Augustyna

Dokonał tego św. Augustyn (354—430). Stwierdził, że wojna sama w sobie nie jest ani dobra, ani zła, a o jej ocenie moralnej decyduje motyw, którym kierują się walczący. Zdaniem św. Augustyna, Chrystusowe wezwanie, by na zło nie odpowiadać złem, nie jest potępieniem każdej wojny. Uznał on za godziwą wojnę prowadzoną w słusznej sprawie, akcentował jednak konieczność potępiania wszelkich związanych z działaniami wojennymi nadużyć. Podkreślał, że nie wolno toczyć wojen z umiłowaniem przemocy, okrucieństwa i nienawiści. Twierdził, że wojna jest karą za grzechy ludzkie, a udział w niej stanowi dla chrześcijan smutną, ale realną konieczność. Opracował teorię wojny sprawiedliwej, to znaczy prowadzonej w celu obrony lub naprawienia krzywdy. Aby wojna mogła być uznana za sprawiedliwą, musi ona spełniać następujące warunki: winna być prowadzona przez legalną władzę, a jej przyczyna musi być słuszna.

Według Augustyna najlepiej byłoby w ogóle nie prowadzić wojen, ale zdarzają się sytuacje, w których chrześcijanie są zmuszeni i uprawnieni do podejmowania działań zbrojnych. Skoro tak jest, to żołnierz podległy prawowitej władzy nie jest przestępcą, jeśli zabija człowieka, czyniąc to w jej imieniu. Augustyn nie zapominał jednak, że każda wojna niesie ze sobą nieszczęścia, nawet gdy jest sprawiedliwa. Dlatego uważał, że lepiej jest kłaść podwaliny pod trwały pokój nie przez wojnę, lecz w drodze rokowań.

Teoria św. Augustyna była w następnych wiekach komentowana i dopracowywana. Św. Tomasz z Akwinu (1225—1274) do dwóch warunków wojny sprawiedliwej dodał trzeci: musi być prowadzona z właściwą, sprawiedliwą intencją. Hiszpański dominikanin, św. Rajmund z Pennafort (zm. 1275), określił pięć warunków, które muszą być spełnione, aby można było uznać wojnę za sprawiedliwą: 1. Nigdy celem wojny nie może być zabijanie nieprzyjaciół, walczyć wolno jedynie w obronie zagrożonego życia, wolności lub własności; 2. W wojnie należy odrzucić wszelkiego ducha zemsty, nienawiści i chciwości; 3. Dążyć należy do jak najszybszego przywrócenia pokoju; 4. Decyzję o wojnie podejmować może jedynie monarcha; 5. Nie wolno angażować do walki kobiet, dzieci ani duchownych.

Wezwanie do pokoju i dialogu

Oświadczenie Rady Wspólnej Katolików i Muzułmanów z 19 października 2001 r.

W związku z wydarzeniami 11 września 2001 r. i międzynarodową akcją antyterrorystyczną zorganizowaną przez Stany Zjednoczone Ameryki Północnej Rada Wspólna Katolików i Muzułmanów wyraża głębokie ubolewanie i przekazuje wyrazy współczucia wszystkim cierpiącym z powodu terroru i przemocy. Modlimy się w intencji ofiar.

Strona muzułmańska Rady Wspólnej pragnie stanowczo podkreślić, iż ci spośród muzułmanów, którzy decydują się na samobójcze ataki terrorystyczne, stawiają się automatycznie poza religią islamską. Samobójstwo bowiem, z punktu widzenia islamu, jest grzechem niewybaczalnym, poprzez który każdy popełniający go muzułmanin przestaje nim być.

Nowoczesne i demokratyczne społeczeństwa nie powinny dopuszczać do krzewienia nienawiści i rasizmu w środkach masowego przekazu. Rozpowszechnianie wypowiedzi zagrażających pokojowi i wspólnemu dobru, mające na celu wywołanie sensacji i korzyści materialnych, jest nadużyciem praw i swobód konstytucyjnych. Apelujemy do mediów o powściągliwość i odpowiedzialność.

Rada Wspólna Katolików i Muzułmanów jest przeciwna eskalacji przemocy. Stanowczo protestuje przeciwko przenoszeniu konfliktów gospodarczych i politycznych na płaszczyznę stosunków międzyreligijnych. Nawiązując do słów Jana Pawła II, wypowiedzianych podczas pielgrzymki do Kazachstanu, Rada wzywa wszystkie walczące strony do pokoju i dialogu — bowiem w dalszej optyce tylko dialog dający wzajemne poznanie i zrozumienie oraz poszanowanie racji drugiej strony jest realną perspektywą dla świata.

Zdzisław Bielecki
współprzewodniczący Rady
ze strony katolickiej

Selim Chazbijewicz
współprzewodniczący Rady
ze strony muzułmańskiej

Ku współczesności

Już w średniowieczu pojawiły się głosy podważające teorię wojny sprawiedliwej. Chrześcijańskiego pacyfizmu bronił m.in. Erazm z Rotterdamu. Powstawały też Kościoły „pokojowe”, takie jak kwakrzy, menonici czy bracia czescy. Nigdy jednak nie stanowiły one większości w chrześcijaństwie. Duże Kościoły najczęściej znajdowały usprawiedliwienie dla wojen.

Jednym z najpoważniejszych zarzutów przeciwko koncepcji wojny sprawiedliwej było stawianie przed stronami konfliktu wojennego niesłychanie wysokich wymagań moralnych. Żadnemu państwu nie było łatwo ich spełnić.

Wraz z wynajdowaniem coraz doskonalszych broni zmieniał się również sposób prowadzenia wojny. Kościół dostrzegł nową sytuację i wyciągnął wnioski. Wyrazem tego było zawarte w encyklice Jana XXIII „Pacem in terris” przełomowe sformułowanie: „W naszych czasach ludzie przekonują się coraz bardziej, że spory, jakie mogą powstawać między narodami, należy rozwiązywać nie siłą zbrojną, lecz na drodze układów i porozumień. Przekonanie to wywodzi się najczęściej ze zrozumienia straszliwej siły niszczycielskiej współczesnej broni oraz z obawy przed powodowanymi przez nią nieszczęściami i okropnymi zniszczeniami. Dlatego też w naszej epoce potęgi atomowej byłoby nonsensem uważać wojnę za odpowiedni środek przywrócenia naruszonych praw”.

W dokumentach Soboru Watykańskiego II brak sformułowania „wojna sprawiedliwa”. Jest natomiast potępienie „wojny totalnej” i wyścigu zbrojeń oraz wezwanie do globalnego zakazu prowadzenia wojen.

Obowiązujący Katechizm Kościoła Katolickiego podkreśla konieczność unikania wojny, podaje jednak „warunki usprawiedliwiające uprawnioną obronę z użyciem siły militarnej. Powaga takiej decyzji jest podporządkowana ścisłym warunkom uprawnienia moralnego. Potrzeba jednocześnie w tym przypadku:

— aby szkoda wyrządzana przez napastnika narodowi lub wspólnocie narodów była długotrwała, poważna i niezaprzeczalna;

— aby wszystkie pozostałe środki zmierzające do położenia jej kresu okazały się nierealne lub nieskuteczne;

— aby były uzasadnione warunki powodzenia;

— aby użycie broni nie pociągnęło za sobą jeszcze poważniejszego zła i zamętu niż zło, które należy usunąć. W ocenie tego warunku należy uwzględnić potęgę współczesnych środków niszczenia.

Są to elementy tradycyjnie wymieniane w teorii tzw. wojny sprawiedliwej” (KKK 2309).

Jan Paweł II podpisał ten dokument. Jednak w publikowanych co roku orędziach na Światowy Dzień Pokoju nie używa pojęcia wojny sprawiedliwej.

O. Jacek Salij OP uważa, że „największym złem, jakie wynikało z teorii tak zwanej wojny sprawiedliwej, było uśpienie sumienia. Ludzie uznali jako coś bezdyskusyjnego i nie budzącego niepokoju, że wojna sprawiedliwa jest dopuszczalna”. Formułowane przez wieki poglądy na temat wojny mają dziś zarówno licznych zwolenników, jak i przeciwników. Jesteśmy świadkami wojen toczących się w różnych zakątkach świata. Czy którakolwiek z nich przyniesie ludziom sprawiedliwość?

Ks. prof. dr hab. Janusz Nagórny, dyrektor Instytutu Teologii Moralnej KUL:

Wśród teologów moralistów i etyków trwa dyskusja, czy można dziś mówić o wojnie sprawiedliwej. Ta dyskusja — związana nade wszystko z nauczaniem encykliki Jana XXIII „Pacem in terris” — zrodziła się z wątpliwości, czy w sytuacji zagrożenia konfliktem atomowym można nadal podtrzymywać tradycyjną tezę o sprawiedliwej wojnie obronnej. Warto też dodać, że całkowite zakwestionowanie wojny płynęło z pewnych skrajnych ruchów pacyfistycznych oraz z naiwnego przekonania, że wysiłki rozbrojeniowe oraz hasła pokojowego współistnienia rozwiążą wszystkie problemy.

Opowiadam się za poglądem, że można mówić o pewnego rodzaju wojnie sprawiedliwej. Jednakże, by uznać jakieś działania zbrojne za moralnie dopuszczalne, powinny być spełnione pewne warunki.

Po pierwsze, taka wojna musi mieć charakter obronny; nie może być niczym nie sprowokowanym atakiem. W pewnych sytuacjach możliwe byłoby uderzenie prewencyjne, by pozbawić przeciwnika możliwości wyrządzenia większej szkody. Godziwa byłaby także interwencja zbrojna (zwłaszcza społeczności międzynarodowej) w przypadku już istniejącego konfliktu (międzynarodowego lub wewnątrz kraju).

Po drugie, podjęte działania zbrojne muszą być z góry ograniczone pod względem zasięgu (objętego nią terytorium); zastosowane środki muszą być proporcjonalne do stanu zagrożenia. Tutaj najważniejszym aspektem jest wykorzystanie wszystkich możliwych środków dla ochrony ludności cywilnej.

Po trzecie, podjęte działania wojenne powinny być traktowane jako ostateczny środek dla przywrócenia sprawiedliwego pokoju; mogą więc być podjęte tylko wówczas, kiedy zostaną wyczerpane wszystkie możliwe drogi pokojowego rozwiązania konfliktu. Ponadto, wojna taka nie może być przeciągana w nieskończoność. Nie może więc być prowadzona po ustąpieniu zagrożenia (na przykład w imię interesów kół militarnych, przemysłu zbrojeniowego itp.).

Podsumowując: zgoda na to, że niektóre wojny można uznać za sprawiedliwe, jest bardzo ograniczona i domaga się jasnego wskazania na bardzo wielkie zastrzeżenia. Współcześnie taką wojnę sprawiedliwą może prowadzić nie tyle państwo przeciwko państwu, a raczej społeczność międzynarodowa może przez tego typu interwencję próbować odebrać siłę uderzeniową temu państwu, tej grupie (np. terrorystycznej), która zagraża jej pokojowej egzystencji.

A na koniec jeszcze jedno: przyjęcie, że istnieje pewien rodzaj wojny sprawiedliwej, wyrasta z roztropnego przyjęcia pełnej prawdy o człowieku: człowieku grzesznym, wewnętrznie rozdartym, zdolnym, niestety, do czynienia zła, budującym różnego rodzaju społeczne „struktury grzechu”. Kto odrzuca możliwość zbrojnej interwencji wedle prawa do słusznej obrony, może, niestety, w duchu permisywizmu przyzwalać na czynienie zła. Niektórym ludziom przychodzi to łatwo, gdy ich samych to nie dotyczy...

Polski wkład

Dwaj Polacy — Stanisław ze Skarbimierza i Paweł Włodkowic — są autorami precedensowej doktryny prawa narodów, ogłoszonej na soborze w Konstancji (1414—1418).

Stanisław ze Skarbimierza (ok. 1360—1431) do wyjaśnienia teorii wojny sprawiedliwej i niesprawiedliwej włączył założenia dotyczące prawa do posiadania własności. Jego zdaniem, wojna jest sprawiedliwa, jeżeli toczy się dla odzyskania własności lub w obronie ojczyzny.

Natomiast Paweł Włodkowic twierdził: „Należy wiedzieć, że wymaga się pięciu rzeczy na to, aby wojna była sprawiedliwa, [...] mianowicie (warunki te nazywane są) osoba, przedmiot, przyczyna, duch i upoważnienie. Osoba, mianowicie nadająca się do walczenia, to jest świecka, której wolno przelewać krew, bo duchownemu nie wolno, chyba w wypadku nieuniknionej konieczności. Przedmiot, mianowicie aby szło o odzyskanie wolności albo o dobro ojczyzny. Przyczyna, mianowicie jeżeli się walczy z konieczności, aby przez walkę osiągnąć pokój. Duch, aby to nie było z nienawiści albo zemsty lub chciwości, lecz dla poprawienia i dla miłości, sprawiedliwości i posłuszeństwa, gdyż wojować nie jest grzechem, ale grzechem jest wojować dla łupu. Upoważnienie, mianowicie aby to było z upoważnienia Kościoła, gdy się walczy za wiarę, albo z upoważnienia monarchy”.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama