Kultura perfekcjonizmu oparta jest na złudnym przekonaniu o własnej doskonałości. Tymczasem w świecie skażonym grzechem nic nie jest doskonałe, a chrześcijańskim lekarstwem na toksyczny perfekcjonizm jest uczenie się przepraszania i przebaczania. Powinniśmy też w tej kulturze wychowywać nasze dzieci, aby ochronić je przed toksycznym wpływem mediów społecznościowych.
Przyznanie się do własnych błędów, grzechów i porażek nie jest czymś łatwym. Każdy z nas nosi w sobie ślady grzechu pierworodnego, a jednym z nich jest pycha. To fałszywe przekonanie o własnej doskonałości. Czymś innym jest poczucie swojej godności, a czymś zupełnie innym nadęte „ego”, które nie umie uznać, że każdy z nas jest niedoskonały – także ja sam. Współczesna kultura mediów społecznościowych, w których tworzy się iluzja doskonałego świata, doskonałych mieszkań, doskonałych diet, doskonałego wyglądu i wszelkich innych „doskonałości” w olbrzymim stopniu wzmacnia tę postawę kultu swego nienagannego „ja”. Prędzej czy później jednak samo życie pokaże nam, że to iluzja, a upadek z wysokiego piedestału bywa bardzo bolesny.
Dlatego zamiast ulegać iluzjom, musimy się uczyć kultury realizmu i przebaczania. Powinniśmy też w tej kulturze wychowywać nasze dzieci, aby ochronić je przed toksycznym wpływem mediów społecznościowych.
Uczenie, że można i należy przyznawać się do własnych błędów, zaczyna się od najwcześniejszego dzieciństwa. Być może nie pamiętamy już swoich własnych zachowań z tego okresu, ale jako rodzice z pewnością widzimy, jak zachowują się dzieci, gdy coś zbroiły: odwracają oczy, obwiniają kogoś innego (brata, siostrę, psa...) lub udają, że nie wiedzą, o czym mówimy, gdy prawda wyjdzie na jaw. Tym bardziej trzeba więc uczyć dzieci brania odpowiedzialności za swoje złe zachowanie.
Uczenie dzieci proszenia o przebaczenie jest niezbędne, ponieważ pomaga im rozwijać właściwe umiejętności społeczne, inteligencję emocjonalną i poczucie osobistej odpowiedzialności. Pomoże im to budować sensowne i odpowiedzialne relacje z innymi ludźmi w przyszłości. Rodzice powinni sami dawać przykład takiego postępowania. Jeśli dziecko usłyszy z ust taty lub mamy słowo „przepraszam” – w stosunku do drugiego rodzica czy w stosunku do samego dziecka – dużo łatwiej będzie mu zrozumieć, że przeproszenie i wybaczenie jest czymś właściwym i normalnym.
Jednocześnie powinniśmy zwrócić uwagę na to, że popełnione zło ma dwa wymiary: konkretna szkoda, która wynika z tego zła oraz grzech, który burzy naszą więź z Bogiem i innymi ludźmi. Można to robić na prostych przykładach, zrozumiałych dla dziecka: gdy stłukło kubek, można powiedzieć: „szkoda mi tego kubka, taki był ładny”. Takie proste zdanie zawiera w sobie obydwa elementy: „szkoda” (obiektywna) oraz „mi” – czyli zło dotyka nie tylko rzeczy, ale i osób.
Nie bójmy się posługiwać słowem „grzech”, gdy coś nie jest tylko błędem albo niechcąco wyrządzoną szkodą, ale zawiera w sobie element moralny (na przykład, gdy dziecko stłukło kubek w złości). Słowo Boże mówi wielokrotnie o wyznawaniu grzechów, między innymi w 1J 1,9: „Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości” oraz Jk 5,16: „Wyznawajcie zatem sobie nawzajem grzechy, módlcie się jeden za drugiego, byście odzyskali zdrowie.” Każdy z nas potrzebuje realistycznego spojrzenia na siebie. A częścią tego realizmu jest uświadomienie sobie własnej niedoskonałości i grzeszności. To początek nawrócenia i poprawy.
Warto też uczyć samego siebie i dzieci, jak przepraszać. Ton głosu, jakim wypowiadamy słowo „przepraszam” mówi często więcej niż samo słowo. Dobrze też dodać, za co się przeprasza. Nazwanie zła po imieniu pomaga odżegnać się od niego i naprawić więź z drugim człowiekiem i z Bogiem. Słowo „przepraszam” jest dobre, a jeszcze lepsze jest: „przepraszam, że straciłem cierpliwość i popchnąłem brata”. Branie odpowiedzialności za swoje własne zachowanie oznacza, że my sami i nasze dzieci są gotowe stawić czoła konsekwencjom.
To, czego nauczymy nasze dzieci, gdy są małe, zaprocentuje wielokrotnie, gdy staną się nastolatkami. Wtedy może być już za późno na wychowanie. Jeśli dziecko widzi, że rodzice zamiast gniewać się, skłonni są do wybaczania, że są delikatni i kochający, nawet w okresie burzy hormonów i młodzieńczego buntu będzie nosiło w swoim sercu ten obraz czułego rodzica i prawdopodobnie bunt ten nie zburzy ich wzajemnej relacji.
Perfekcjonizm jest zabójczy. Przyznanie się do błędu i grzechu, przeproszenie i przyjęcie wybaczenia odnawia życie. Zawsze trzeba zacząć od tego, aby przyznać się do popełnionego zła przed samym sobą i przed Bogiem, przyjąć od Niego wybaczenie i wybaczyć sobie. W drugiej zaś kolejności – poprosić o przebaczenie tych, których nasz grzech zranił i skrzywdził. Takie jest przesłanie chrześcijaństwa, zdolne skutecznie zneutralizować toksynę perfekcjonizmu.