Od zwyczajności do nadzwyczajności

Droga krzyżowa - rozważania

Żyjemy w powodzi słów. Większości z nich można nie usłyszeć, ale słowa Chrystusa są zbyt ważne, żeby je zlekceważyć. Chrystus powiedział wyraźnie: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem” (J 14,6a). Możesz te słowa usłyszeć. Możesz je przyjąć. Możesz je wypełnić. Możesz zaprosić Chrystusa do swojego życia. Ale możesz też puścić je mimo uszu, zlekceważyć, odrzucić. Możesz pójść Drogą Chrystusa, Drogą Ewangelii, ale możesz też wybrać własną. Wszystko zależy od tego, dokąd chcesz dojść. Do nieba nie prowadzi autostrada. Do nieba idzie się na piechotę, świadomie stawiając kolejne kroki. Do nieba idzie się drogą krzyża.

Stacja I: Wyrok

Lubimy spokój, wygodę, bezpieczeństwo. Dlatego budujemy wygodną, w miarę luksusową stabilizację. Dlatego zabiegamy o stanowiska, o układy i pieniądze, o mieszkanie i nowoczesne samochody. Wbrew pozorom nie jest to łatwe. Często wymaga umiejętności dopasowywania się do sytuacji, rezygnacji z własnego zdania. Łatwo można komuś podpaść, narazić się, stracić wszystko. Trzeba być elastycznym i bardzo czujnym, żeby ciągle płynąć na fali nieustannie zmieniających się uwarunkowań.

Chrystus tego nie potrafił. Jemu na tym nie zależało. On głosił Prawdę i według niej żył. On sam był Prawdą. Dlatego był niewygodny. Dlatego był wyrzutem sumienia zarówno dla uczonych w Piśmie i faryzeuszów, jak i dla Piłata.

Chrześcijaństwo polega na życiu według Prawdy, na głoszeniu Prawdy, na obronie Prawdy. Człowiek, który nie broni Prawdy, nie broni Chrystusa. Człowiek, który nie broni Prawdy, wydaje wyrok.

Stacja II: Przyjęcie krzyża

Człowiek nie jest zaprogramowany na bylejakość, na przeciętniactwo. Dlatego żywo reagujemy, gdy słyszymy o czyimś bohaterstwie. Ale nasze wzruszenie trwa bardzo krótko, łzy wysychają, a my wracamy do zwyczajnej codzienności.

Identycznie bywa w naszych relacjach z Chrystusem. Znamy Jego życie, podziwiamy Go za wrażliwość, czystość i piękno życia, za wielkość Jego miłości, za umiejętność przebaczania. Wzruszamy się głęboko patrząc na Jego śmierć, ale nie bardzo chcemy Go naśladować. Zbyt wygodna jest nasza przeciętność, żebyśmy chcieli z niej zrezygnować. A przecież Chrystus powiedział: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje” (Mt 16,24).

Stacja III: Pierwszy upadek

Od początku człowiek był ciekawy wszystkiego. Dlatego już w raju podważył prawdziwość słów Boga, uwierzył szatanowi, który jest ojcem kłamstwa, i wyciągnął ręce po „owoc zakazany”. Dlatego ciągle kolejne ręce wyciągają się po kolejne zakazane owoce. Człowiek ciągle wierzy, że w tych zakazanych owocach mieści się jego szczęście. Dlatego jego próbowanie nie ma końca.

Owocem ludzkiej ciekawości jest grzech. A owocem grzechu jest krzyż, który spowodował upadek Chrystusa.

Stacja IV: Spotkanie z Matką

Im doskonalszą cywilizację tworzy człowiek, tym bardziej staje się zabiegany, nerwowy, wewnętrznie rozbity, nienasycony. Coraz więcej spraw odkłada na jutro. Coraz rzadziej angażuje się w sprawy innych.

Maryja odrzuciła obojętność. Była obok Chrystusa niby tak samo jak wszyscy, a jednak zupełnie inaczej. Łzy w Jej oczach powiedziały Chrystusowi wszystko. W tamtej chwili nie były potrzebne słowa. Miłość to przede wszystkim obecność.

Stacja V: Pomoc Szymona z Cyreny

Coraz częściej pokazuje się drugiego człowieka jako zagrożenie, konkurencję, jako tego, który może pozbawić nas pracy i chleba. Często traktujemy bliźnich jako zło konieczne. I ciągle mamy żal do Pana Boga, że oblicze świata jest nieludzkie, zimne, wyrachowane, odpychające.

A tak naprawdę to nasze twarze są nieludzkie, obojętne, ślepe. Żądamy od innych tego, czego sami im nie dajemy. Czynimy dobro tylko wtedy, gdy jesteśmy przymuszeni. A tak naprawdę na świecie brakuje nie miejsca, ale miłości.

Stacja VI: Bezinteresowny gest Weroniki

Ciągle ktoś próbuje nam wmówić, że potrzebujemy jakichś rzeczy, jakby lepiej znał nasze potrzeby niż my sami, jakby był tak zatroskany o nasze szczęście. Tymczasem życie pokazuje, że spełnienie takiej czy innej zachcianki nie daje człowiekowi szczęścia, ale odkrywa w nim jeszcze większą pustkę. Bo szczęście nie zależy od ilości posiadanych rzeczy. Człowiek potrzebuje człowieka, jego życzliwości, obecności, uśmiechu, dobrego słowa.

Gdyby Weronika przyniosła Jezusowi tylko jakąś rzecz, nikt by jej nie wspominał. Ale ona przyniosła Chrystusowi najbardziej zwyczajną miłość.

Stacja VII: Drugi upadek

Do wszystkiego można się przyzwyczaić. Nawet do grzechów. Człowiekowi może się nawet wydawać, że nie da się bez nich żyć. Człowiek może w pewnym momencie zgodzić się na zło, może przestać walczyć o to, żeby być na obraz i podobieństwo Boże.

Każdy świadomie popełniony grzech to odejście od Boga, zejście z drogi zbawienia.

Stacja VIII: Współczucie jerozolimskich kobiet

Ludzkie drogi ciągle się krzyżują. Dzisiaj nie ma takiego miejsca, gdzie można by uciec przed ludźmi. Zresztą człowiek nie może żyć bez człowieka.

Ludzkie nieszczęście ma posmak sensacji, dlatego zaciekawia, gromadzi tłumy. Najczęściej ludzie gromadzą się przy czyimś nieszczęściu nie po to, żeby zaofiarować swoją pomoc, ale po to, żeby popatrzeć. Przypowieść o miłosiernym Samarytaninie znajduje potwierdzenie każdego dnia. W takich sytuacjach człowiek zdaje najważniejszy egzamin.

Stacja IX: Trzeci upadek

W życiu radość miesza się ze łzami i smutkiem, euforia i zachwyt z przygnębieniem i rozpaczą.

Chrystusowi także nie było łatwo, szczególnie przy trzecim upadku. Był zmęczony procesem, biczowaniem, nienawiścią faryzeuszów i uczonych w Piśmie oraz bezmyślnością tłumu. Wiedział, że już za chwilę Jego cierpienie będzie miało swoje apogeum. Ale wiedział też, że niesie na barkach zbawienie całego świata. Dlatego nie poddał się pokusie wygodnej bezczynności. Dlatego i z tego upadku potrafił się podźwignąć.

Stacja X: Obnażenie z szat

Ludzie nie lubią być wystawiani na brutalne, wścibskie spojrzenia tłumu, chcą zachować własną tajemniczość, kruchą intymność. Taka postawa nikogo nie dziwi. Taka postawa wydaje się czymś najbardziej naturalnym i oczywistym.

Chrystus nie chce odkrywać naszej fizycznej nagości. Ale Chrystus zapowiedział, że kiedyś wszyscy będziemy obnażeni, zostaną odkryte najgłębsze tajniki naszego życia. Powiedział przecież: „Nie ma bowiem nic zakrytego, co by nie miało być wyjawione, ani nic tajemnego, o czym by się nie miano dowiedzieć” (Mt 10,26b). To będzie powszechna lustracja, szczegółowe prześwietlenie. To będzie czas sprawiedliwości.

Stacja XI: Przybicie do krzyża

Niektórzy za wszelką cenę próbują uciekać od pewnych oczywistych prawd. Jedną z nich jest nasza kruchość, śmiertelność, przemijalność. Jakby człowiek próbował przekonać siebie, że tylko zmieniają się kalendarze na ścianach, a w jego życiu czas się zatrzymał.

Ale wystarczy uważnie spojrzeć w lustro, żeby stwierdzić, że jest inaczej. Upływający bezszelestnie czas będzie zamieniał się w krzyż, który wszyscy otrzymają „w prezencie”, do którego wszyscy zostaną przybici.

Stacja XII: Śmierć na krzyżu

Jednym z najgroźniejszych błędów jest zajmowanie się tylko życiem, jakby śmierć w ogóle nie istniała. Tymczasem Chrystus pokazuje, że życie jest rzeką zmierzającą do morza, które ją pochłonie. Przyjdzie taki moment, kiedy rzeka zginie w mocnych ramionach morza.

Dziwić musi postawa tych, którym się wydaje, że jedyna droga, którą wędruje człowiek, to droga z domu lub do domu, z pracy lub do pracy, ze sklepu lub do sklepu. Jakby zapomnieli, że wprawdzie człowiek idzie przez doczesność, ale zawsze ma to być wędrowanie ku wieczności. Trzeba umieć tak żyć, żeby kiedyś człowiek mógł powtórzyć słowa Chrystusa: „Wykonało się!” (J 19,30).

Stacja XIII: Zdjęcie z krzyża

Nie ma dróg bez krzyża. Ta prawda może odbierać radość, gasić entuzjazm. Wtedy warto pamiętać, że jest moment przybicia do krzyża, ale jest też moment zdjęcia z niego. Ta prawda uskrzydla, mobilizuje do kolejnych wysiłków na drodze krzyżowej.

Zdjęcie z krzyża jest chwilą, w której kończy się całkowicie władza szatana, możliwość jego oddziaływania. To jest chwila, kiedy człowiek jest już całkowicie bezpieczny. To jest chwila, kiedy człowiek jest już całkowicie w rękach Boga.

Stacja XIV: Złożenie w grobie

W każdej religii pojawia się problem śmierci. W każdej religii pojawiają się groby, które są wyrazem wiary w nieśmiertelność.

Po śmierci ciało człowieka zamienia się w popiół, a człowiek musi stanąć przed swoim Bogiem. Ważne jest, żeby pozostało po człowieku coś więcej niż popiół. Bo chwila śmierci jest także chwilą sprawiedliwości. Po śmierci człowiek otrzyma tylko to, na co zasłużył: piekło lub niebo, cierpienie albo radość bez końca, w zależności od tego, czy budował dobro czy zło. Wieczność nie zaczyna się w grobie. Wieczność zaczyna się przed grobem, już za życia.

Każde pochylenie się nad Pismem Świętym, wsłuchiwanie się w Chrystusową Ewangelię, wmyślanie się w tajemnice Różańca, rozważanie Drogi Krzyżowej, patrzenie z miłością na krzyż Chrystusa, klękanie przy konfesjonale to sięganie do Bożej „studni”, pochylanie się nad Bożym „źródłem”, przyjmowanie Bożej mocy i światła. Za chwilę zejdziesz ze szczytu Golgoty i wrócisz do normalnego życia, do codziennych obowiązków. Obyś pamiętał, że Chrystus obejmuje cię zawsze ramionami swojego krzyża! Obyś umiał obejmować Chrystusa ramionami swojego życia! Obyś zawsze miłością odpowiadał na Miłość!

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama