Adwentowe zamyślenia - na trzeci tydzień adwentu
Chwila bowiem tuż — tuż,
Nadchodzący przyjdzie,
a zwlekać nie będzie.
(Hbr 10,37)
Który to już Adwent? Nie ma prostej odpowiedzi na takie pytanie. Mój Adwent to już pięćdziesiąty. Kiedy ukształtował się Adwent jako okres liturgiczny w tradycji Kościoła? Setki lat temu. Pierwszy Adwent trwał, zanim narodził się Jezus. Były zapowiedzi proroków i oczekiwanie było żywe. Coś dojrzewało w świadomości tamtych pokoleń. Ślad tego znajdujemy w pytaniu, które uczniowie Jana postawili Jezusowi: „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?” (Mt 11,3). To był pierwszy Adwent. Historyczny, trwający wieki. Zapowiedzi proroków układały się w narastający ciąg obietnic. Siła ich oddziaływania była wielka. I „coś wisiało w powietrzu”. Bóg swoimi natchnieniami przenikał nie tylko proroków. W kraju i narodzie, gdzie miało dokonać się zstąpienie Wszechmogącego, koncentrowało się oczekiwanie całej ludzkości: Czy Ty jesteś Nadchodzącym?...
Który to już Adwent? Właściwie Adwent trwa nieprzerwanie. Nie ma co pytać, który to. Adwent jest jeden. Jak jeden i ciągle ten sam jest Nadchodzący. W oczekiwaniu, w każdym oczekiwaniu, łączą się w jedno tęsknota i radość. Tęsknota nie jest żałobą, a Adwent nie jest smutny. Pełen jest napięcia pomiędzy tym, co już się dokonało, a tym, czego jeszcze nie możemy zobaczyć i osiągnąć. Już, przed dwoma tysiącami lat, urodził się w Betlejem Nadchodzący Bóg. Ale my jeszcze nie możemy być tak blisko Niego, jak tego pragnie nasze serce. To napięcie budzi tęsknotę. Usiłujemy ją wypowiedzieć językiem symboli: fioletem szat liturgicznych, pozbawieniem ołtarza kwiatów i zbędnych ozdób, wieńcem odmierzającym upływ czasu, powagą słów i melodii adwentowych pieśni, ciemnością na początku codziennej Mszy. W tęsknocie, jak w popiołach ogniska, żarzy się iskra nadziei. Jak w roratniej ciemności jarzą się lampiony dzieci. Nadzieja rozbłyśnie radością. Radość spełni się tak, jak tego nie potrafimy sobie nawet wymarzyć. „Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 Kor 2,9).
Czyją jest radość Adwentu i Bożego Narodzenia? Chrześcijan — odpowiesz. Tak, to my jesteśmy szczególnymi dziedzicami tej tęsknoty i tej radości. Ale czy nie potęguje twojej radości to, że nie tylko chrześcijanie cieszą się w oczekiwaniu na święta? Nie, nie ma sprzeczności w tym, co piszę. Boże Narodzenie stało się świętem także pogan. I ja się z tego cieszę. Bo co by nie powiedzieć, jest to znak, że na Nadchodzącego czeka każdy człowiek — choćby nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, na co czeka. Rzeczą chrześcijan jest pomóc tę radość wypełnić głębią treści. Jestem przekonany, że wielu, bardzo wielu ludzi dzielących z nami świąteczne oczekiwanie, czeka na świadectwo naszej radości i naszej wiary w Nadchodzącego.
opr. mg/mg