Czyste sumienie to znak miłości

Kamieniem węgielnym naszej egzystencji duchowej jest przecież On, Bóg, a może ściślej - wiara w Niego, moja wiara w Boga

Czyste sumienie to znak miłości

Ks. Aleksander Zienkiewicz

Czyste sumienie to znak miłości


Rozważania
Droga Krzyżowa
Rachunek sumienia


stron: 160
format 125x195 mm
ISBN 978-83-7485-191-6


Ks. Aleksander Zienkiewicz omawia:
- poszukiwanie Boga przez człowieka;
- wiarę w Boga;
- miłość do Boga i bliźniego;

radzi:
- jak omijać grzech;
- jak poznawać własny charakter;
- jak zbliżać się do Boga;

uczy:
- rozeznawania sensu egzystencji człowieka;
- istoty wiary i miłości;
- modlitwy będącej fundamentem życia;
- rachunku sumienia.


FRAGMENT:

Fundamenty naszej egzystencji

Z uczuciami sprzecznymi staję przed wami. Z jednej strony ogromnie się cieszę, że mogę wam służyć w tej wielkiej przygodzie spotkania z Bogiem, z drugiej strony mam wielkie poczucie odpowiedzialności i to mnie aż niepokoi. Gdy się zastanawiałem nad treścią konferencji, również przeżywałem i przeżywam burzę refleksji i pytanie: co wybrać? Zdecydowałem się na rzeczy najbardziej istotne.

Wszystkie zasady i prawdy, które wam w imię Boga będę podawał, są przeze mnie przeżywane i będą podawane z pełnią życzliwości. Jeżeli nawet przyjdą tak zwane mocne uderzenia, mocne słowa, to proszę to odebrać jako wyraz więcej niż troski o wasz los, o wasze dusze i o chwałę Bożą. Jest to sprawa doniosła, dlatego u progu rekolekcji zwróćmy się o pomoc do Ducha Świętego.

Naszym zadaniem będzie zbadanie fundamentów naszej egzystencji, naszego losu, dokonanie remontu stosownie do poczynionych spostrzeżeń. A może przyjdzie wrócić do domu? Będziemy starali się przeżyć Boga, ujrzeć Go, odrodzić się, zmartwychwstać.

Ilustracją naszych zadań, być może niedoskonałą, ale oddającą istotę rzeczy, jest następujący obraz. Przed kilku dniami wyczytałem w prasie notatkę pt. „Pomóżmy katedrze wileńskiej”. Notatka ta was zdziwi. Cóż się stało? Oto w 1931 r. zauważono na sklepieniu i na łukach katedry poważne pęknięcia, szczeliny. Proboszcz powołał komisję, która zeszła do podziemia i tam rozpoczęły się żmudne badania. Stwierdzono, że wylew Wilii, a potem erozja wywołały nadwyrężenie fundamentów, stąd zaszła konieczność wzmocnienia podziemia tej zabytkowej pięknej świątyni. Przez szereg lat pracowano nad umocnieniem fundamentów, aż jesienią ubiegłego roku znowu pojawiły się szczeliny i pęknięcia. Jeden z litewskich inżynierów ogłosił w tamtejszej prasie apel o pomoc kolegów inżynierów i mieszkańców miasta w ratowaniu katedry.

To jest obraz naszych zadań. Czyż nie widzimy u siebie i na łukach naszej egzystencji, i na sklepieniach, i na filarach pęknięć, podłamań, załamań, a może także i ruiny?

Przed pięciu laty był młodzieńcem pełnym radości, optymizmu, dynamiki. Czuł się szczęśliwy, zwłaszcza po ślubie. Po pięciu latach przyszedł stary, przygarbiony człowiek. Usiadł i zaczął mówić, a w końcu skonkludował: „Jestem skończony. Piję. Na złość jej, bo muszę także ją wykończyć”.

Hanka była bardziej dyskretna. Przyszła cicha, ze zniszczoną twarzą. Usiadła. Nie zdradzała skromności. Nonszalancko założyła nogę na nogę, wyjęła papierosy z torebki i zaczęła palić. Przez zaciśnięte usta cedziła swoją, też smutną, dramatyczną historię. Przed dwoma laty skończyła studia. Czuła się również szczęśliwa i radosna. Ale oto zawierzyła żonatemu. Przyjęła go na mieszkanie i cóż: „Zwiódł mnie. Straciłam zaufanie do wszystkich ludzi i do samej siebie. Proszę księdza, chyba skończę”.

Pytam więc: „A wiara, a Bóg?”. On odpowiedział: „Proszę księdza, wydaje mi się, że już nie wierzę”; a ona: „A właściwie cóż to ma do rzeczy?”. Cóż to ma do rzeczy? To znaczy, że już u pierwszego nie było kamienia węgielnego pod filarami jego egzystencji, a u niej został jeszcze ten kamień jakoś wyłączony z reszty budowli, już przestał odgrywać rolę podpory jej gmachu życia.

Bardzo dużo jest takich pęknięć i załamań, takich min, wraków. Płakać się chce.

Lekarz psychiatra mówi mi: „Czy ksiądz zdaje sobie sprawę, ile młodzieży podejmuje zamach na swoje życie? Wołamy, przekonujemy, badamy - nie ma na czym budować, proszę księdza. Bagno. Gdzie się wstąpi - noga się zapada. Ani wiary w Boga, ani zasad, ani wyższych uczuć. Ani do rodziców, ani do Ojczyzny. Na czym budować? Tragedia”.

Otóż i nam mogą grozić takie konsekwencje, jeżeli nie zaobserwujemy zawczasu pęknięć, szczelin, jeżeli nie zejdziemy do fundamentów swojej egzystencji i nie dokonamy tam od czasu do czasu przeglądu i remontu. To jest nasze główne zadanie: zejść do fundamentów, do piwnic naszej duszy.

Czy tam będzie przyjemnie? Nie zawsze. Może będzie trochę ciemno i chłodno, może będzie czuć wilgocią albo i czymś gorszym. Trzeba zejść, zbadać i podjąć odpowiednie kroki. To jest wasze osobiste zadanie. Sama, sam oglądaj. Ja, duszpasterz, może rzucę tylko snop światła na ścianę, na fundament, na kamień węgielny. A ty sam badaj, obserwuj, myśl o ubezpieczeniu się. Może to będzie raczej rozszerzony rachunek sumienia. Kontynuuj refleksje, dalej myśl sam, sama.

Któż zaprzeczy, że tym kamieniem węgielnym naszej egzystencji duchowej jest przecież On, Bóg, a może ściślej - wiara w Niego, moja wiara w Boga.

Informacja o autorze: Ksiądz prałat Aleksander Zienkiewicz, jeden z najwybitniejszych wychowawców dolnośląskiej inteligencji, pochodził z Wileńszczyzny. Urodził się 12 sierpnia 1910 r. we wsi Lembówka na Ziemi Nowogródzkiej. Szkołę powszechną ukończył w Duniłowiczach, zaś maturę zdał eksternistycznie w Gimnazjum Biskupim w Pińsku. W tym mieście ukończył studia teologiczne, przyjmując święcenia kapłańskie 3 kwietnia 1938 r. z rąk bpa K. Bukraby. Mszę prymicyjną odprawił w Rzymie, przy grobie św. Andrzeja Boboli, w dniu kanonizacji tego świętego - 17 kwietnia 1938 r. Początkowo pełnił obowiązki kapelana ordynariusza, asystenta Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, następnie prefekta gimnazjalnego, rektora kościoła farnego w Nowogródku, kapelana nazaretanek i dziekana nowogródzkiego. Wojna zastała go w Nowogródku, skąd musiał uciekać i ukrywać się (po męczeńskiej śmierci dnia 1 sierpnia 1943 r. jedenastu sióstr nazaretanek, złożonej jako ofiara m.in. za Jego życie). Po wojnie w roku 1946 był katechetą w Sycowie, a już w roku 1947 po raz pierwszy spotykał się z młodzieżą we Wrocławiu jako prefekt Liceum Pedagogicznego, I i III LO, studiując równocześnie pedagogikę na Uniwersytecie Wrocławskim. W roku 1951 został prefektem w Seminarium Duchownym we Wrocławiu, następnie rektorem Niższego Seminarium Duchownego w Żaganiu, by po roku wrócić znów do Wrocławia na stanowisko najpierw wicerektora, a od 1954 r. rektora Wyższego Seminarium Duchownego. Od roku 1958 pełnił funkcję rektora Katolickiego Instytutu Naukowego i od tego roku oficjalnie poświęcił się duszpasterstwu akademickiemu jako słynny „Wujek”, by do końca swoich dni, jako Archidiecezjalny Duszpasterz Akademicki, służyć z wielką troską i miłością młodzieży studiującej. Przez wiele lat prowadził w Seminarium Duchownym zajęcia z katechetyki i języka polskiego. Był cenzorem wydawnictw kościelnych, egzaminatorem prosynodalnym, członkiem Rady Kapłańskiej i Komisji ds. Środków Masowego Przekazu. W roku 1959 został szambelanem papieskim, a od 1972 r. wszedł do kapituły wrocławskiej. Był jednym z inicjatorów Tygodni Kultury Chrześcijańskiej, które wpisały się na stałe w życie religijne miasta, a nawet kraju. Cały jego trud kapłański i wychowawczy zorientowany był na kształtowanie chrześcijanina o głębokim życiu wewnętrznym, przygotowanego do życia w rodzinie, w zawodzie, w społeczeństwie i w świecie. Opracował program pracy w ośrodkach duszpasterstwa akademickiego jako szeroko pojętych uczelni kultury religijnej. Dużo swojego serca wkładał w przygotowanie młodych inteligentów do życia rodzinnego. Przez wiele lat organizował dla nich kursy „Miłość - Małżeństwo - Rodzina”, których treść została sformułowana później w artykułach drukowanych na łamach „Niedzieli”. Artykuły te zostały następnie wydane w książce zatytułowanej „Miłości trzeba się uczyć”. Do rąk czytelników oddajemy już 6. wydanie tej cennej pozycji, która adresowana jest nie tylko do młodzieży, ale również do katechetów, duszpasterzy prowadzących kursy przedmałżeńskie oraz do nauczycieli przygotowujących uczniów do życia w rodzinie. Znamienne jest, co Autor napisał o książce: „Prawie całe życie kapłańskie pracowałem z młodzieżą i służyłem młodzieży - przed wojną w szkole, w harcerstwie, w katolickim Stowarzyszeniu Młodzieży, a po przyjeździe z Nowogródka do Wrocławia - znów w szkole, w Seminarium Duchownym i najbardziej w DA. I właśnie na tym obszarze życia i pracy zdobyłem doświadczenie duszpasterskie. Tutaj, w zwariowanym nurcie życia, sprawdzałem zasady Ewangelii, tutaj więcej nauczyłem się psychologii i pedagogiki aniżeli w podręcznikach i doktorskich rozprawach. Tutaj poznałem poglądy, trudności, potrzeby i zagrożenia polskiej młodzieży”. Zmarł 21 listopada 1995 r. Po śmierci Autora ukazały się drukiem Jego rekolekcje: "Rodzić się dla świata wyższego", "Wzrastać w światłości", "Czyste sumienie to znak miłości", „Przewodnik do nieba”.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama