Fragmenty rozważań p.t. "Człowiek arcydziełem Boga", zmierzających do poznania siebie samego, harmonii wszystkiego co cielesne i duchowe w człowieku
ks. Edward Staniek Człowiek arcydziełem Boga |
Prorok Izajasz przypomina nam o duchowym wymiarze człowieka, który sięga wyżej niż wymiar czysto cielesny i psychiczny. Mówi o Duchu mądrości, rozumu, męstwa, wiedzy i bojaźni Pańskiej. Otwiera w ten sposób przed czytelnikami perspektywy budowy społeczeństwa, które wznosi się nad determinizmami ciała i psychiki.
Czyni to w poetyckim obrazie pokojowego współżycia z sobą zwierząt, jadowitych gadów i człowieka. Duch ten jest Prawem Boga i On jest w stanie wprowadzić ludzkość w nową orbitę. Potrafi bowiem przezwyciężyć siłę ciążenia życia ziemskiego.
W drugim czytaniu św. Paweł świadomy mocy tego Ducha mówi o możliwościach zbudowania środowiska gotowego na otwarcie braterskich ramion dla każdego, kto spotkał się z Chrystusem.
Natomiast św. Mateusz w swej Ewangelii pisze o Janie Chrzcicielu, o proroku, który poprzedzał nadejście Chrystusa, mimo że był od niego starszy o jedynie sześć miesięcy. Gdy Jezus rozpoczął publiczne nauczanie, Jan zdobył już w narodzie wielki autorytet. Wszyscy dostrzegali w nim proroka. Niektórzy nawet stawiali pytanie, czy On nie jest Mesjaszem. Można w nim rozpoznać wszystkie rysy człowieka o mocnym autorytecie moralnym. Do tych rysów należała jeszcze jego czysta przeszłość i należały także wysokie wymagania, stawiane sobie samemu. Jego hierarchię wartości poświadczyło życie. A jego odwaga nie liczyła się nigdy z ludzką opinią ani z tymi, którzy posiadali władzę.
Jan, mając około trzydziestu lat, posiadał wszystkie wyżej wymienione wartości i był dla swego pokolenia niczym światło w ciemnościach.
W cyklu refleksji dziękczynnych za nasze zdrowie pragnę dziś dziękować Bogu przy tym ołtarzu za system kostny, który jest zbudowany z tkanek najbardziej trwałych. Spełnia on głównie dwa zadania, które z łatwością dostrzega każdy. Jest tkanką nośną, na której rozpięte jest wszystko, co ogarnia nasza skóra, a szczególnie są rozpięte mięśnie, umożliwiające ruch naszego ciała.
Drugą ważną funkcją szkieletu jest ochrona tych części organizmu, które mogą być narażone na urazy.
Czaszka chroni mózg. Żebra i łopatki chronią płuca i serce. Miednica chroni brzuch i całe bogactwo jego narządów.
Funkcji, które spełniają kości, jest znacznie więcej. Ale nam tu nie chodzi o wykład z anatomii naszego ciała.
Szczególne zadanie w szkielecie spełnia kręgosłup, złożony z kręgów. Chroni on rdzeń kręgowy — ważny narząd systemu nerwowego, ale też pozwala na płynne ruchy całego ciała.
Ileż ludzi cierpi dziś na kręgosłup. Ilu czeka na skomplikowane operacje, ilu podejmuje trudne i długo trwające rehabilitacje, a kalectwo kręgosłupa jest w stanie unieruchomić człowieka na całe życie.
Sam pożegnałem ostatnio dwu kolegów kapłanów. Jeden poprzedniego dnia nosił jeszcze belki z rozbieranej starej plebanii, a w nocy obrócił się na łóżku i został sparaliżowany. Przez dwa i pół roku obserwował, jak paraliż od jego pasa posuwał się w stronę głowy.
Drugi kolega przy ołtarzu — po podniesieniu kielicha z Krwią Chrystusa przyklęknął i już nie wstał. Zabrano go do szpitala i nawet seria operacji kręgosłupa już nie pomogła.
Zdrowy kręgosłup to dar Boga, za który należy nieustannie dziękować. Ale też należy otoczyć ten narząd specjalną troską. Jest mu potrzebny ruch — nie wyczynowy, ale systematyczny. Szkodliwe zatem jest długie siedzenie za kierownicą, za biurkiem, a zwłaszcza przy komputerze, czy przed telewizorem. Potrzebna jest troska o to, by kręgosłup nie był nadmiernie obciążony, mimo że jest on wyjątkowo mocny. Możemy to obserwować, gdy sztangiści, bijąc rekordy świata, wyciskają nad głowę duże ciężary; lub gdy narciarz — skoczek z dużą szybkością ląduje na śniegu.
Trzeba bronić kręgosłupa dziecka i nie zakładać mu torby lub ciężkiego plecaka, bo jego kości są jeszcze słabe i łatwo mogą ulec zniekształceniu.
Trzeba także opanować sztukę podchodzenia do dźwigania dzieci, ludzi kalekich czy obłożnie chorych. Brak tej umiejętności u ludzi, będących obok chorego, po jednym podniesieniu potrafi uczynić drugiego człowieka kalekim na zawsze.
W trosce o zdrowe kości należy korzystać ze słońca oraz z pokarmu, który dostarcza kościom odpowiedniego budulca.
Kości nasze żyją, bolą, wycierają się, łamią się i pękają. W praktyce dość często dbamy o nasze zęby, ale przecież kości to nie tylko zęby.
Kręgosłup, przy którym zatrzymałem się dłużej, posiada również znaczenie symboliczne. Mówi się o ludziach, którzy mają mocny kręgosłup moralny. Jest to dobry obraz. Nawiązuje on bowiem do budowy tego narządu.
Jak nasz kręgosłup, decydujący o pionowej postawie, składa się z kręgów, tak i kręgosłup moralny składa się również z kręgów. Jest ich kilkanaście, a trzon stanowi dziesięć przykazań Dekalogu, przy czym obowiązuje tutaj kolejność liczona od najniższego kręgu, od pierwszego przykazania, a chodzi w nim o czystość wiary w jedynego Boga. Na niej opiera się cały ciężar życia moralnego i religijnego człowieka, a na tym kręgu opierają się wszystkie pozostałe przykazania.
Nad Dekalogiem mamy jeszcze kręgi przykazania miłości Boga i bliźniego z tym, że to ostatnie można podzielić na cztery mniejsze kręgi; na miłość bliźniego, miłość nieprzyjaciół, miłość wzajemną i miłość siebie samego. Zdrowie tych kręgów moralnych w duże mierze decyduje o zdrowiu duchowym i o autorytecie moralnym człowieka.
Podobnie jak w medycynie wystarczy, że jeden kręg zostanie naruszony, a przenikający ból unieruchomi człowieka, tak i w kręgosłupie duchowym, jeśli jedno z przykazań Dekalogu zostanie naruszone, moralna sprawność człowieka zostaje natychmiast ograniczona. Lekarze zabiegają o to, by uleczyć naruszony kręg, bo bez tego o powrocie do zdrowia nie ma mowy.
Jeśli zabieg się udaje, potrzebna jest jeszcze rehabilitacja. Podobne prawo obowiązuje w medycynie ducha. Potrzebne jest ustawienie naruszonego przykazania Dekalogu, aby było na swoim miejscu, a po ustawieniu musi mieć miejsce rehabilitacja.
Wiadomo, że wielu z nas skarży się na swój kręgosłup i oddaje go w ręce specjalistów. Często czujemy, że dolegliwości są duże, a mimo to funkcjonujemy z całą świadomością, że jesteśmy ograniczeni i że z wielu rzeczy musimy rezygnować, by stan kręgosłupa się nie pogorszył.
Podobnie jest z kręgosłupem moralnym. Wielu ludzi żyjących obok nas wie o jego małej sprawności. Jedni mogliby stosunkowo łatwo wrócić do życia według Dekalogu, w pełni wolności ducha; inni natomiast znajdują się w takiej sytuacji, że nie są w stanie zmienić swego życia i żyją jakby w gorsecie, świadomi ograniczeń swojej wolności.
Jeżeli życie nasze na stałe nie jest połączone z innymi ludźmi, leczenie kręgosłupa moralnego jest niejako w naszych rękach. Innymi słowy na ziemi łatwiej jest naprawić uszkodzony kręgosłup moralny, aniżeli uszkodzony kręgosłup ciała.
Dzieje się tak dlatego, że Bóg wyżej ceni wolność ducha niż wolność poruszania się. Trzeba jednak zatrzymać się nad pytaniem o zdrowie kręgosłupa moralnego i trzeba przeprowadzić badanie, jak ułożone są jego elementy gwarantujące naszą wolność.
Do tego właśnie wzywa nas dzisiaj w Ewangelii św. Jan Chrzciciel, mistrz nawrócenia moralnego, „specjalista” od kręgosłupa duchowego, który leczył duchowo chorych Izraelitów w wodach Jordanu.
Dziękujemy Bogu za nasz kręgosłup, który pozwala nam chodzić prosto, siedzieć bez bólu, ale też dziękujemy za kręgosłup moralny, który w dużej mierze decyduje o naszym zdrowiu duchowym.
Niech św. Jan Chrzciciel - mocarz ducha - pomoże nam otoczyć większą troską nasz kręgosłup. Niech ludzi o wielkim autorytecie moralnym będzie wielu w naszych rodzinach, w szkole, w służbie zdrowia, wśród prawników, w służbie bezpieczeństwa, w Kościele — a zwłaszcza wśród tych, którzy sięgają po władzę.
Niech Bóg będzie uwielbiony za zdrowie naszego kręgosłupa i niech błogosławi nasz kręgosłup moralny. Amen.
dalej >>
opr. aw/aw