Rozważanie o powołaniu
Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata [...], wybrał to co niemocne [...], i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone [...] (1 Kor 1, 26-28).
Święty Paweł przyglądając się powołaniu swojemu i wszystkich ówczesnych chrześcijan zauważył, że Bóg lubi posługiwać się ludźmi słabymi, małymi, tymi, co do których inni mieliby wątpliwości czy się do czegoś nadają. Ale takie upodobanie Boże można zauważyć także we wcześniejszych dziejach ludzkości. To przecież do swojego Narodu Wybranego wołał Bóg przez Mojżesza: Pan wybrał was i znalazł upodobanie w was nie dlatego, że liczebnie przewyższacie wszystkie narody, gdyż ze wszystkich narodów jesteście najmniejszym, lecz ponieważ Pan was umiłował (Pwt 7,7-8).
Przedziwna miłość Boża, przedziwne upodobanie w tym, co małe i bezradne.
Na proroków - tak ważnych posłańców ogłaszających Jego wolę - Bóg także powoływał ludzi słabych i nieczujących się na siłach, aby wypełnić Boże zamysły. Prorok Jonasz zanim poszedł wzywać do nawrócenia mieszkańców Niniwy, próbował uciec przed Bogiem i Jego poleceniem, co skończyło się tym, że wylądował w brzuchu wielkiej ryby. Prorok Jeremiasz w momencie powołania próbował przypomnieć Bogu o swojej niezdatności i małości: Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem (Jr 1,6).
Jezus także na swoich Apostołów wybrał zwyczajnych, prostych ludzi. Takich jak Piotr, który był rybakiem, a Chrystus pomimo jego słabości i zaparcia się Mistrza ustanowił go Głową Kościoła. Tak samo wspomniany już św. Paweł dostrzegał bardzo wyraźnie swoją niegodność wobec powołania go na apostoła pogan. Mówił o sobie: Mnie zgoła najmniejszemu ze wszystkich świętych została dana ta łaska [...] (Ef 3, 8), Dzięki składam [...] naszemu Panu, że uznał mnie za godnego wiary, skoro przeznaczył do posługi mnie, ongiś bluźniercę, prześladowcę i oszczercę [...] Chrystus Jezus przyszedł na świat zbawić grzeszników, spośród których ja jestem pierwszy (1 Tm 1, 12-15).
I tak się dzieje do dziś. Święta Faustyna została przez Boga wybrana do wielkiego dzieła przypomnienia światu prawdy o Miłosierdziu Bożym, a przecież nie należała do ludzi najzdolniejszych, najuczeńszych i najważniejszych. Nie czuła się na siłach spełniać poleceń i próśb Jezusa, dlatego często pojawiały się w jej sercu wątpliwości. Podczas rekolekcji w sierpniu 1935 r. zanotowała w Dzienniczku: W jednej medytacji o pokorze przyszła mi ta dawna wątpliwość, że tak nędzna dusza, jak moja, właśnie nie spełni tego zadania, którego żąda Pan; w tej samej chwili, kiedy rozbieram tę wątpliwość, kapłan, który daje rekolekcje, przerywa wątek tej nauki i mówi właśnie to, w czym mam wątpliwość, mianowicie, że Bóg wybiera przeważnie najsłabsze i najprostsze dusze za narzędzia do przeprowadzenia swoich największych dzieł - i to jest prawdą niezaprzeczalną, bo spójrzmy, kogo wybrał na Apostołów, albo spójrzmy w historię Kościoła, jak wielkich dzieł dokonały dusze, które były najmniej zdolne do tego, bo właśnie w tym się okazują dzieła Boże, że są Bożymi (Dz. 464). Jezus także potwierdził jej tę naukę rekolekcyjną. W zapiskach Świętej pod datą 14.I.1937 r. znajdujemy tekst: Dziś wszedł Jezus do separatki w szacie jasnej, przepasany złotym pasem; wielki majestat bił od całej postaci Jego i powiedział: Córko moja, czemuż się oddajesz myślom trwożliwym? - Odpowiedziałam: O Panie, Ty wiesz czemu. - I rzekł mi: Czemu? - Dzieło to trwoży mnie, Ty wiesz, że jestem do spełnienia go niezdolna. - I rzekł mi: Czemu? - Widzisz, jestem niezdrowa, nie mam wykształcenia, nie mam pieniędzy, jestem przepaścią nędzy, boję się obcować z ludźmi. Jezu, ja Ciebie tylko pragnę, Ty możesz mnie uwolnić od tego. - I powiedział mi Pan: Córko moja, coś powiedziała, prawdą jest. Jesteś bardzo nędzną, i spodobało mi się przeprowadzić dzieło miłosierdzia właśnie przez ciebie, która jesteś nędzą samą. Nie bój się, nie pozostawię cię samą. Czyń w sprawie tej, co możesz, ja dokonam wszystkiego, co ci nie dostawa (Dz. 881).
Dlaczego Bóg tak właśnie czyni? Kiedy my potrzebujemy pomocy w jakimś zadaniu, kogoś do współpracy, to wybieramy człowieka, który naszym zdaniem jest najlepszy w danej dziedzinie. I myślimy, że Bóg powinien działać według naszej logiki. A Bóg czyni inaczej. I zdaje się, że jest taki przekorny, że im większe dzieło, tym lichsze narzędzie. Dlaczego tak czyni?
Pismo Święte pokazuje nam, że po pierwsze, po to, aby było widoczne Jego działanie, że to Bóg czyni, a nie człowiek. Aby nikt nie miał wątpliwości i nie mógł Bożej interwencji wytłumaczyć w sposób naturalny. Przykładem tego jest Gedeon. Gdy Izraelici byli przez 7 lat gnębieni przez Madianitów, i gdy wołali do Boga o pomoc, On wybrał Gedeona i powiedział: Idź z tą siłą, jaką posiadasz, i wybaw Izraela z ręki Madianitów. Gedeon podobnie jak inni powołani tłumaczył się: Jakże wybawię Izraela? Ród mój jest najbiedniejszy w pokoleniu Manassesa, a ja jestem ostatni w domu mego ojca (Sdz 6, 14-15). Czyli znów mamy wybrańca najbiedniejszego i ostatniego. Ale żeby tego jeszcze było za mało, gdy Gedeon już rozpoczął realizację swojego zadania, gdy chciał wyruszać z Izraelitami do walki, Bóg stwierdził: Zbyt liczny jest lud przy tobie, abym w jego ręce wydał Madianitów, gdyż Izrael mógłby przywłaszczyć sobie chwałę z pominięciem Mnie (Sdz 7,2). I Bóg dodatkowo zmniejszył ich siły. Z 32 tys. wojska izraelskiego polecił, aby zostało przy Gedeonie 300 mężczyzn. I pomimo tego zwyciężyli potężne wojsko madianickie. Okazała się przez to potęga i wszechmoc Boga, i to że jest On z tymi, którzy Mu bezgranicznie ufają.
Bóg wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć [...] tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga (1 Kor 1, 27.29). [...] i niech nikt w swej pysze nie wynosi się nad drugiego. Któż będzie się wyróżniał? Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśliś otrzymał, to czemu się chełpisz, tak jak byś nie otrzymał (1 Kor 4, 6-7).
Pan Bóg wybiera to, co małe, to co pokorne. Człowiek pokorny jest najlepszym narzędziem, którym Bóg najłatwiej może się posłużyć. Pycha stawia opór. Pokora jest uległa i nic sobie nie przypisuje. Pokora ufnie kroczy drogą wskazaną przez Boga, nawet jeżeli zadanie stawiane przez Niego przekracza jej możliwości, bo wie, że to On wszystkiego dokona. Pycha wybiera to, co dla niej dogodne, wykonuje dzieła, które mogą przynieść jej chwałę, liczy tylko na swoje siły i zdolności.
Pan Bóg nie omija nikogo. Każdego wybiera do jakiegoś zadania. Każdy jest powołany. Bo tak naprawdę przed Bogiem wszyscy jesteśmy mali, nędzni i słabi. Różnimy się tylko tym, że jedni to sobie uświadamiają i stają w prawdzie o sobie, a inni niestety żyją w iluzji swojej wielkości i mądrości. I wielkim miłosierdziem dla człowieka jest to, gdy Pan Bóg wyprowadzi go z takiej iluzji, pokaże mu jego nędzę i uświadomi, że bez Niego nic, naprawdę nic nie może uczynić. I wtedy, gdy człowiek zostanie ogołocony, jak to wojsko Gedeona, gdy stanie taki mały, bezradny, oczekujący wszystkiego od Boga, to wtedy zdolny jest do odkrycia, tego, czego oczekuje od niego Bóg, tego do czego wybrał Go Bóg. Wtedy jest zdolny do pójścia za Jego głosem.
Jezu cichy i pokornego serca, uczyń serce moje według serca Twego.
opr. aw/aw