Jeśli dziś coś rujnuje Zachód, to właśnie zniechęcenie, nuda, smutek
Złoto, którego nie zniszczy żaden
krach giełdowy.
Nigdy![1]
w czasach, gdy rozpada się system kapitalistyczny, gdy upadają nawet najpotężniejsze wielonarodowe organizacje, gdy chwieją się w podstawach nawet najbardziej godne zaufania banki, trzeba nam zwrócić się ku temu skarbowi, którego żaden krach giełdowy nie może zniszczyć, ku temu kapitałowi, którego nie zrujnuje żaden kryzys: ku szczęściu, które nie jest z tego świata, ku radości, którą daje tylko Bóg. Cała reszta przemija: tylko radość pozostaje, i to na zawsze, a nawet lepiej: na wieczność. Sukces osobisty, sporo gotówki na koncie w banku, kariera, przyjemności, seks bez ograniczeń, zdrowie: pewnego dnia to wszystko przeminie. Boska radość natomiast jest od zawsze i na zawsze. Wszystko może zniknąć pewnego dnia, zaś boska radość jest dana w każdej chwili.
źródło: photogenica.pl
Cały kapitalistyczny system ekonomiczny początkowo spoczywał na chrześcijańskich wartościach, takich jak: honor, zaufanie, wiarygodność, uczciwość czy solidarność. Jednak systematycznie od nich odchodził, co więcej: psuł je, wypaczał, a nawet niszczył. Wartości te w końcu więc upadły, a wraz z nimi sam kapitalizm. Komunizm, który pojawił się później, mógł prawidłowo funkcjonować jedynie za sprawą uznania chrześcijańskiego sensu solidarności i pracy, lecz zniszczył go i wkrótce sam się zawalił.
Tak jak w ciągu zaledwie dwóch stuleci wyczerpujemy zasoby surowców naturalnych, które powstawały przez dziesiątki milionów lat, tak też w ciągu niewielu lat wyczerpujemy humanistyczne wartości, których ukształtowanie wymagało kilku tysiącleci: nie wiemy już, kim są: mężczyzna, kobieta, rodzina, ojciec, matka... Wszystko to zostało zrelatywizowane i uzależnione kulturowo, istnieje głównie w sferze pojęć! Jest to samobójcze odrzucenie rzeczywistości na rzecz wirtualnego świata.
Boska miłość, a zatem również radość, jest rzeczywistością par excellence, stanowiącą fundament wszelkich rzeczywistości przemijających i drugorzędnych. Bowiem rzeczywiste jest tylko to, co wieczne, tylko to, co ma istotną wartość. Rzeczywiste jest tylko to, czego doświadcza się w niebie. Powinniśmy więc zmienić naszą koncepcję realizmu.
W czasach, gdy w zawrotnym tempie nieodwracalnie wyczerpują się wszystkie zasoby naturalne[2], trzeba odzyskać siebie w tej nieustannie odnawiającej się energii: w samej radości Bożej, której nic i nikt nigdy nie wyczerpie.
W czasach, gdy pojawiają się już wyraźne zwiastuny przyszłych wojen trzeciego tysiąclecia — jak choćby wojen o wodę, która razem ze słońcem jest najbardziej życiodajnym naturalnym zasobem — trzeba głęboko czerpać z tego źródła wszystkich naszych radości, które nigdy i za nic na świecie nie wyschnie. Zawsze będziemy czerpać z niego siłę, odwagę, radość życia.
W niniejszej książce w większym stopniu niż w poprzednich oddam pole innym. Będą rozbrzmiewać różne głosy, pochodzące ze wszystkich epok, wyśpiewujące, każdy na własną nutę, hymn o Bożej radości. Za każdym z cytatów kryje się konkretna postać dzieląca się własnym doświadczeniem. Zamiast stworzyć ogólną syntezę, stopić je wszystkie w jedno niczym magmę, wolę usłyszeć je mówiące własnymi słowami. To trochę tak jak z rozpoznawaniem pochodzenia miodu: akacjowego, lawendowego, różanego itd. Przez te wszystkie lata zbierałem więc ten miód dla ciebie, czytelniku, mój przyjacielu, by ci go ofiarować, pozostawiając jednak smak zdradzający jego pochodzenie. I sprawia mi to radość.[3]
Jak zawsze pozwolę wybrzmieć głosom Wschodu i Zachodu (jak w Liturgii Godzin), aby dojrzeć ich doskonałą harmonię. Oddychanie dwoma płucami jest dziś bardziej życiodajne niż kiedykolwiek.
Pośród wielu cytowanych tekstów szczególne miejsce zajmuje adhortacja apostolska o chrześcijańskiej radości Pawła VI Gaudete in Domino: jedyny raz w dziejach papież poświęcił temu tematowi oficjalny dokument Kościoła. To małe arcydzieło czystego piękna zostało, niestety, zapomniane. To moja wielka radość móc je tutaj przypomnieć, zilustrować i zgłębić.
Radość przenikała całe nauczanie Pawła VI. Oto jego głos w radiowej dżungli:
Nasze posłanie jest posłaniem radości. Chrześcijaństwo nie jest łatwe, ale jest radosne. Jest bowiem zbudowane na nieskończonej radości Boga, tej radości, która promieniuje miłością na całe ludzkie życie, rozsiewając w nim swoje iskry, znaki i wezwania ku większej pełni; radości, która puka do drzwi serca człowieka.[4]
Czy radość nie jest jednym z tych strategicznych obszarów, w których można odnaleźć, dotknąć, spotkać Boga i żyć z Nim, bowiem Bóg jest radością, a świętość polega na trwaniu w radości, jak mówił — i jak tego doświadczał — młody Dominik Savio.
Benedykt XVI, który określa swoją posługę jako „pozostawanie sługą radości Boga”, zwraca uwagę na to, że „nasze dzieci, nastolatki, ludzie młodzi potrzebują doświadczenia wiary jako radości”[5].
Radość, jaką liturgia budzi w sercach chrześcijan, nie jest przeznaczona tylko dla nas. Jest to prorocza zapowiedź dla całej ludzkości, a w sposób szczególny dla najuboższych, najbardziej pozbawionych radości. [...] Myślimy również o tych — zwłaszcza młodych — którzy zatracili sens prawdziwej radości i na próżno szukają jej tam, gdzie nie można jej znaleźć. [...] Słowo Pana skierowane jest w sposób szczególny właśnie do tych, którzy są ciężko doświadczani, do „zranionych przez życie i osieroconych przez radość”. Wezwanie do radości nie oznacza wyobcowania, nie jest też jałowym środkiem uśmierzającym, lecz przeciwnie — proroctwem zbawienia, wezwaniem do wyzwolenia, które rozpoczyna się od wewnętrznej odnowy. (Tajemnica prawdziwej radości, rozważanie przed modlitwą Anioł Pański, 17 grudnia 2006 roku)
Tymczasem nasz świat zagubił dziś drogę radości i jej źródło. Jeśli jest dziś coś, co rujnuje świat Zachodu, są to właśnie smutek, zniechęcenie, nuda, smutek. Rozpacz, ten rak umysłów, wraz z setkami form jego przerzutów — drążą go od wewnątrz.
Współcześnie bardziej niż kiedykolwiek aktualne są słowa Jana Pawła II: „Piękno radości jest tak ważne dla człowieka jak piękno miłości”[6].
Czy radość nie jest innym obliczem miłości? Czy nie jest ona, jak pisał Atenagoras, patriarcha Konstantynopola: „pierwszym prawem człowieka”?
[1] Czerpię tutaj wiele z rozważania Benedykta XVI otwierającego Międzynarodowy Synod Biskupów o Słowie Bożym, 5 października 2008 roku.
[2] Por. Daniel-Ange, Wszechświat. Arcydzieło stworzone do miłości, tłum. A. Frej, PROMIC — Wydawnictwo Księży Marianów, Warszawa 2011.
[3] Zawsze lubiłem tak tworzyć książki ze zbiorami myśli, by inni mogli z tego wygodnie korzystać. Moja pierwsza wielka trylogia, ułożona w Afryce, była zbiorem na temat pustyni (Samotność, Milczenie, Obecności).
[4] Urbi et Orbi, 6 kwietnia 1969 roku.
[5] Lateran, 5 czerwca 2006 roku. Echo słów Jana Pawła II: „Tam, gdzie są młodzi, nastolatki, dzieci, jest gwarancja radości, bowiem tu jest życie rozkwitające najbardziej spontanicznie i obficie. Młody człowiek pozbawiony radości i nadziei nie jest prawdziwie młodym, ale człowiekiem zwiędłym i przedwcześnie postarzałym”.
[6] Audiencja generalna, 25 lipca 1979 roku.
opr. ab/ab