Zazwyczaj jesteśmy bardzo zajęci i nie mamy czasu na dłuższą rozmowę z Bogiem
Mdr 12,13.16-19; Rz 8,26-27; Mt 13,24-43
Duchu Święty, przyjdź!
Jezu, z Twoją pomocą rozpoczynam rozważanie tekstu biblijnego, który Kościół podaje na XVI Niedzielę Zwykłą.
Dzisiejsze drugie czytanie porusza problem modlitwy, która powinna być obecna w życiu każdego chrześcijanina.
Z doświadczenia wiemy, że modlitwa może sprawić wiele trudności. Przecież rozmawiamy z Osobą, której nie widzimy. Z czysto ludzkiego punktu widzenia jest to zupełny absurd. Musimy sobie bowiem uzmysłowić, a jest to trudne, że Ktoś nas słyszy i nam jeszcze odpowiada.
Wiemy także, że różnie bywa w naszym życiu z ochotą na modlitwę. Zazwyczaj jesteśmy bardzo zajęci i nie mamy czasu na dłuższą rozmowę z Bogiem.
Najważniejszą jednak zasadą, której powinniśmy przestrzegać w czasie modlitwy, jest trwałe wypełnianie tego chrześcijańskiego obowiązku. Nawet wówczas, gdy człowiekowi się nie chce, gdy ma wiele innych spraw na głowie, warto chociaż uczynić pobożnie i ze świadomością znak krzyża. To już jest modlitwa. Nie chodzi o to, by rano i wieczorem odmawiać długie modlitwy. Chrystus przestrzegał przed bezrozumną i długą modlitwą. Za modlitwę poranną, wtedy gdy nie mamy czasu i się spieszymy, zróbmy chociaż znak krzyża. Wieczorem modlitwą niech będzie także podsumowanie dnia, zastanowienie się, co było dobre i złe, oraz podziękowanie Bogu za wszelkie dobro. A przed snem uczynić pobożnie znak krzyża. To tak niewiele.
Przemyślę w tym tygodniu:
1. Czy modlę się rano i wieczorem?
2. Czy nie wykonuję znaku krzyża bezmyślnie?
3. Czy nie zaniedbuję swoich obowiązków?
Powyższa refleksja została zaczerpnięta z książki Kajetana Rajskiego „Wsłuchani w Słowo. Refleksje na niedziele i święta roku A” (Biblos 2010)
opr. aś/aś