Fragmenty książki "Rodzina. Szczęście i droga krzyżowa"
bp Jan Szkodoń Rodzina Szczęście i droga krzyżowa |
Chrzest dziecka jest ważnym wydarzeniem w życiu rodziny. Bywają rodziny, dla których jest to tylko „nadanie imienia” oraz okazja do spotkania w gronie krewnych i przyjaciół. Dla tych jednak, którzy z wiarą patrzą na życie i jego cel, chrzest jest włączeniem dziecka w zbawcze dzieło Chrystusa. Przez chrzest stajemy się dziećmi Bożymi, braćmi i siostrami Chrystusa, świątynią Ducha Świętego. Kościół przyjmuje nas do swej wspólnoty. Jesteśmy od tej chwili cząstką Mistycznego Ciała Chrystusa.
Chrzest, którego udzielał w Jordanie Jan Chrzciciel, był znakiem pokuty i nawrócenia. Pan Jezus prosił Jana o ten chrzest. On, który był bez grzechu, objawił w ten sposób swe mesjańskie posłannictwo: przyszedł na ziemię, aby wziąć na siebie grzechy świata i za nie umrzeć. Jan Chrzciciel mówił o Nim: „Ja chrzczę was wodą, lecz idzie mocniejszy ode mnie (...). On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem” (Łk 3, 16).
Chrzest Pana Jezusa w Jordanie był objawieniem Trójcy Świętej. Z nieba odezwał się głos Ojca: „Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie”. „Duch Święty zstąpił na Niego, w postaci cielesnej niby gołębica” (Łk 3, 22).
Nasze wyniesienie do godności dziecka Bożego jest owocem Wcielenia Syna Bożego i dzieła Odkupienia. Dzięki Chrystusowi możemy wołać: „Abba, Ojcze”. Spodziewamy się otrzymać dziedzictwo Syna Bożego, niebo. W rodzinie winniśmy pamiętać nie tylko o urodzinach i imieninach każdego z członków rodziny, ale także o rocznicy chrztu świętego. Warto do kalendarza rodzinnego wpisać ważne rocznice, a wśród nich — dzień otrzymania łaski Bożego dziecięctwa.
Jakie światło Bożej nauki otrzymuje rodzina w święto Chrztu Pańskiego? Lekcja z Księgi proroka Izajasza zapowiada Mesjasza — Sługę, w którym Bóg ma upodobanie. To proroctwo spełniło się w Chrystusie: „On nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku. (...) Ustanowiłem cię przymierzem dla ludzi, światłością dla narodów, abyś otworzył oczy niewidomym, ażebyś z zamknięcia wypuścił jeńców” (Iz 42, 3—7).
Odnieśmy do członków rodziny poszczególne przymioty Sługi, zapowiadanego Mesjasza. Czy jesteśmy dla siebie nawzajem oparciem? Czy ten, kto jest przygnębiony jak trzcina nadłamana, może na nas liczyć? Czy wskazujemy na modlitwę jako drogę do odzyskania nadziei („nie zniechęci się ani nie załamie”)? Czy jedni drugim przypominamy, że życie rodzinne jest powołaniem? Czy jako rodzice pojmujemy swoje zadania w świetle słów proroka: „Ująłem cię za rękę i ukształtowałem”? Czy potrafimy — przykładem, upomnieniem, zachętą — otwierać oczy naszym bliskim?
opr. aw/aw