Agape

Samarytanka - rozdział trzeci superbestsellera charyzmatycznego kapłana - niemal 8 mln sprzedanych egzemplarzy w Brazylii!

Agape

o. Marcelo Rossi

Agape

ISBN: ISBN 978-83-7516-493-0
Wydawnictwo Święty Wojciech 2012


Wybrane fragmenty
Rozdział III
Samarytanka

Rozdział 3. Samarytanka

 „Przybył więc do miasta samarytańskiego zwanego Sychar, w  pobliżu  pola,  które  dał  Jakub  synowi swemu, Józefowi. Było tam źródło Jakuba. Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy źródle. Było to około szóstej godziny. [Wówczas] nadeszła kobieta z  Samarii,  aby  zaczerpnąć  wody.  Jezus  rzekł  do niej: »Daj Mi pić!«. Jego uczniowie bowiem uda-li  się  przedtem  do  miasta,  by  zakupić  żywność. Na to rzekła do Niego Samarytanka: »Jakżeż Ty, będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, [bym Ci dała] się napić?«. Żydzi bowiem i Samarytanie unikają się nawzajem. Jezus odpowiedział jej na to: »O, gdybyś znała dar Boży i [wiedziała], kim jest Ten, kto ci mówi »Daj Mi się napić», to poprosiłabyś Go, a dałby ci wody żywej«. Powiedziała do Niego kobieta: »Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej? Czy Ty jesteś większy od ojca naszego, Jakuba, który dał nam tę studnię, i on sam z niej pił, i jego synowie, i jego bydło?«. W odpowiedzi na to rzekł do niej Jezus: »Każdy, kto pije te wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem tryskającym ku życiu wiecznemu«”
(J 4,5-14).

W czasach Jezusa kobiety traktowano jako istoty niższe od mężczyzn, którym były całkowicie podporządkowane.  Stawały  się  obiektem  wszelakich uprzedzeń. Prawo było dla kobiet o wiele surowsze niż dla mężczyzn. Jezus jednak zawsze otaczał się kobietami. Były one biedne, opuszczone i często skazane na nędzę; podążały jednak za Jezusem.

Istnieje piękna opowieść o kobietach w Księdze Cnót II Williama Bennetta, która mówi o pewnym wydarzeniu w Niemczech w czasach średniowiecza. Było to w 1141 roku. Wolf, książę Bawarii, rezydował w zamku oblężonym przez żołnierzy Fredericka, księcia Szwabii, i jego brata, cesarza Konrada. Oblężenie trwało już długo i nic nie można było zrobić. Wolf zdecydował się poddać swojemu najgorszemu wrogowi. Żony oblężonych postanowiły jednak wysłać wiadomość do Konrada, prosząc cesarza o ludzkie traktowanie. Chciały bezpiecznie opuścić zamek i zabrać ze sobą tyle dóbr, ile będą w stanie unieść. Pozwolenie zostało wydane i bramy  zamku  się  otworzyły.  Kobiety  opuszczały  go, dźwigając dziwne ładunki. Nie było to złoto ani klejnoty. Nie były to kosztowności ani drogocenne szaty. Każda z kobiet szła pochylona, dźwigając na plecach  swego  męża  w  nadziei,  że  w  ten  sposób ocali go przed zemstą zwycięzcy. Z opowieści dowiadujemy się, że Konrad, dobry i pobożny człowiek,  wzruszył  się  tym  pięknym  aktem  miłości. Uroniwszy  łzę  nad  tym  wyjątkowym  widokiem, ofiarował kobietom i mężom wolność i bezpieczeństwo. Wszystkich zaprosił na ucztę, na której doszło do zawarcia pokoju z księciem Bawarii.

Od tego czasu góra, na której znajduje się zamek jest nazywana Mount Weibertreu, co oznacza „kobiecą lojalność” .

Istnieje wiele podobnych historii, które dowodzą, że nienawiści nie da się pokonać nienawiścią, tylko miłością.

Jezus nikogo nie traktował z nienawiścią.

W Ewangelii świętego Jana spotkał On kobietę. Wyobrażamy sobie, jak zmęczony Jezus zatrzymuje się na chwilę, by się napić wody. Patrzy na tę kobietę tak, jak tylko On potrafi. Była Samarytanką —  On  był  Żydem.  Żydzi  gardzili  Samarytanami, a jeszcze bardziej Samarytankami. To tej pogardzanej kobiecie Jezus się objawił. Najpierw poprosił ją o wodę. Kobietę zaskoczyła ta prośba, ponieważ ich rozmowa nie była czymś zwyczajnym. Sądziła, że ten Żyd nawet jej nie pozdrowi. Traktowała siebie jako  niewidzialną  dla  mężczyzn,  a  nade  wszystko dla Żydów. Jezus jednak był naprawdę innym człowiekiem.

Często  mówił  On,  używając  metafor.  Woda, której kobieta miała zaczerpnąć, była wodą żywą, mającą moc zaspokojenia fizycznego i duchowego pragnienia. Z początku kobieta tego nie zrozumiała. Jezus wytłumaczył jej to, a nawet posunął się dalej — dotknął serca kobiety, która tyle wycierpiała. Miała już pięciu mężów i cierpiała z kolejnym.

Jezus wiedział o tym wszystkim. Wyobraźmy sobie zdumienie tej kobiety. Oto Żyd, który teoretycznie nie powinien nawet na nią spojrzeć, znał szczegóły z jej życia. Znał jej ból, jej cierpienie i lęk. Znał jej pragnienia.

Apostołowie zostawili Jezusa, kiedy Ten spędzał czas z Samarytanką. Nie wiedzieli nawet, że się jej objawił.

Zastanówmy  się  nieco  dłużej  nad  tym  „spędzaniem  czasu”.  Jezusowi  nie  przeszkadzało,  że kobieta była Samarytanką, że miała wielu mężów i wreszcie to, że była kobietą. On chciał zaspokoić jej pragnienie.

Samarytanka reprezentuje rzeszę kobiet i mężczyzn,  którzy  cierpią  wskutek  dyskryminacji.  To ludzie,  którzy  żyją  na  marginesie  społeczeństwa, ponieważ  są  traktowani  jako  mniej  czyści,  mniej święci, mniej bogaci i mniej szlachetni. Niewielu zwraca na takich uwagę. Jezus zadziwia nas. Nie obchodzi  go,  co  miałby  powiedzieć  innym.  Jeśli ktoś  jest  spragniony,  to  jest  On  gotów  dać  temu komuś wody, która zaspokaja pragnienie. Chodzi o pragnienie fizyczne i duchowe. Jezus troszczy się o wszystko. Nie lekceważy podstawowych pragnień tej kobiety. Rozumie jej nieszczęście i wyczerpanie. Musiała  ona  zawsze  chodzić  po  wodę  dla  siebie i swojej rodziny. To jej zajęcie. Jezus to rozumie. Używając odpowiednich słów, krok po kroku trafia do serca tej kobiety, dając jej coś niematerialnego, co  przekracza  czas  i  przestrzeń,  co  nigdy  się  nie kończy.

Czego pragniemy?

Pragniemy uwagi?

Pragniemy miłości?

Pragniemy uznania?

Pragniemy pokoju?

Pragniemy szczęścia?

Pragniemy sensu w naszym życiu?

Jezus przychodzi, by nas pozdrowić, niezależnie od tego, co o nas myślą inni ludzie, czy nas dyskryminują, czy się z nas śmieją. On przychodzi, spędza z nami czas i ofiaruje nam wodę, która nas odnawia.

Modlitwa

Panie,

Jestem spragniony.

Na trudnej drodze mojego życia,

jestem spragniony.

W opuszczeniu, w stratach, w niezrozumieniu,

jestem spragniony.

W nędzy moich grzechów,

jestem spragniony.

W przeszłości, która mnie dręczy,

jestem spragniony.

W przyszłości, która mnie przeraża,

jestem spragniony.

Chcę wody, Panie.

Chcę wody żywej.

Wody, która mnie obmyje i napoi.

Wody, która przypomina mi o narodzinach,   chrzcie, morzu...

Chcę wody żywej, która pokazuje mi morze

możliwości w moim życiu.

Nic i nikt nie może mi odebrać mojej przyszłości.

Chcę wody żywej.

Chcę tego pożywienia, Panie. Dziękuję, ponieważ mimo tak wielu,   którzy mnie nie widzą, nie uznają, nie poświęcają mi czasu, Pan tu jest.

Zostań dłużej, Jezu.

Twoje słowa dają mi nowe życie.

Amen.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama