W uroczystość Objawienia Pańskiego warto się zastanowić, czy przychodzenie do kościoła coś zmienia w naszym życiu
Dzień 6 stycznia należy do najpierwszych — poza oczywiście niedzielami — uroczystości w Kościele. Już w III wieku chrześcijaństwo wschodnie uroczyście obchodziło w tym dniu właśnie święto Bożego Narodzenia, ale w treści znacznie poszerzonej — jako zjawienie się Boga na ziemi w tajemnicy wcielenia. Nazywało się to święto wtedy Objawienie Pańskie (Epifania) i odnosiło się zarówno do zjawienia się Zbawiciela pasterzom, jak i mędrcom ze Wschodu. Dopiero pod koniec IV wieku obchodzi się w Kościele Zachodnim święto Objawienia oddzielnie od Bożego Narodzenia.
Dzisiaj nie jest to święto uznane przez Państwo, ale wierzący katolik dołącza się do pasterzy i do Mędrców zwanych u nas Królami, a według tradycji było ich trzech.
Dla wielu z nas łatwo jest w tym dniu przyjść i oddać pokłon Jezusowi, uznając Go za Boga i Zbawiciela. Ale potem wrócić inną drogą? Dlaczego? Mędrcy tak, bo mogliby wpaść w ręce podejrzliwego i okrutnego Heroda. A dla nas — co oznacza „inna droga”?
Chyba zbyt mało się nad tym zastanawiamy, jeśli „po kościele” jesteśmy zwykle takimi, jak „przed kościołem”.
A może to oznacza, że w kościele to my się właściwie z Panem Jezusem nie spotykamy?...
Leon Knabit OSB, „Przestań narzekać, zacznij żyć” (część 1) Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC
opr. mg/mg