Wiara jest zawsze przed nami

Wiara z lewej, prawej i Bożej strony (fragmenty)

bp Grzegorz Ryś

WIARA Z LEWEJ PRAWEJ I BOŻEJ STRONY
Zapis drogi z ćwierćwiecza

ISBN: 978-83-7767-877-0
wyd.: Wydawnictwo WAM 2014

Wiara jest zawsze przed nami
Wspólnota w Kościele jest nam zadana, my jej nie tworzymy, my musimy do niej dorastać.

Skoro wiara jest osobistym spotkaniem z Bogiem, to po co nam Kościół? Ten Kościół, który jest pełen takich samych grzeszników jak ja sam? Nieważne, czy jesteś w samym środku Kościoła, czy też nie znajdujesz dla siebie miejsca nawet na jego obrzeżach. Dzięki tej książce spotkasz Jezusa i dotkniesz Kościoła.

W tekstach biskupa Grzegorza Rysia rozpoznasz Kościół, który Cię boli, ale też Boga, który na każdy nasz ból ma lekarstwo.

To nie jest hurraoptymizm, to obietnica: zrozum Chrystusa, by zrozumieć Jego Kościół. A wtedy znajdziesz w tej konkretnej wspólnocie miejsce dla siebie.
Osobiste spotkanie z BogiemWiara jest zawsze przed namiBóg wybiera to, co małe

Wiara jest zawsze przed nami

Tak nauczając, szedł przez miasta i wsie i odbywał swą podróż do Jerozolimy. Raz ktoś Go zapytał: «Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?». On rzekł do nich: «Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli. Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: „Panie, otwórz nam!”; lecz On wam odpowie: „Nie wiem, skąd jesteście”. Wtedy zaczniecie mówić: „Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś”. Lecz On rzecze: „Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości!”. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych. Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym. Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi» (Łk 13, 22-30).

Pierwszemu zdaniu tej Ewangelii można byłoby poświęcić całą homilię. Jezus „nauczając, szedł przez miasta i wsie i odbywał swą podróż do Jerozolimy”... Życie publiczne Jezusa to Jego droga do Jerozolimy. Uczniowie, którzy chcą być wierzący, idą za Jezusem właśnie tą drogą. Trzynasty rozdział Ewangelii Łukaszowej to jest jakby drugi etap tej drogi, podzielonej na trzy etapy.

Drugi etap zaczyna się od mocnego wezwania do nawrócenia. Oczywiście nasze życie wiary zaczyna się od nawrócenia, ale słowo o nawróceniu trzeba umieć usłyszeć na każdym etapie naszego życia. Każdego dnia Bóg nam mówi: „Nawróćcie się!” i to wcale nie jest proste słowo. Każdy z nas ma pokusę, by myśleć, że nadszedł już czas, by zobaczyć owoce swoich poprzednich nawróceń. Chcielibyśmy choć przez moment móc pokontemplować dobro, które już stało się wnaszym życiu. Tymczasem to słowo mówi, że przeszłość jest zamknięta, a wiara jest ciągle przed nami. Ks. prof. Józef Tischner powiedział kiedyś, że wydaje mu się, iż Ewangelia jest ciągle przed nami. Niektórzy zareagowali na te słowa dość nerwowo. Mówili: „No więc tak, podsumował nasze polskie chrześcijaństwo...”. Liczy się przede wszystkim to, czy będziemy żyć Ewangelią dzisiaj i jutro. To jest dużo ważniejsze niż to, że żyliśmy nią wczoraj! Życie chrześcijańskie to droga, a to znaczy, że cel jest ciągle przede mną.

Ewangelia jest przede mną – to znaczy, że ciągle mogę zrozumieć więcej ze Słowa, które czytam. Eucharystia jest przede mną, bo ciągle jeszcze mogę wejść w nią głębiej. Kościół, wspólnota, także jest ciągle przede mną, bo jeszcze lepiej mogę być w tej wspólnocie. Mogę więcej z niej wziąć i więcej jej z siebie dać. Wszystko jest przede mną. To nie znaczy, że do tej pory Pan Bóg nie zrobił z nami nic sensownego. Grzegorz Wielki napisał mądrze: „Co to za wędrowiec, który na widok kwiecistej łąki zapomina o tym, dokąd idzie?”. Życie jest drogą, chrześcijaństwo jest drogą, a wiara ciągle jest przed nami i nigdy się nie kończy.

Bóg lubi ludzi starych. Często zaczyna z nimi rozmawiać, gdy osiągają wiek, w którym my najchętniej odesłalibyśmy ich na emeryturę. Abraham spotkał Boga, jak miał lat 75. Właśnie wtedy Bóg zadał Abrahamowi nowy początek i powiedział, że będzie miał potomstwo tak liczne jak piasek morski. Syn urodził mu się, gdy miał sto lat. Abraham mógłby pomyśleć: „Wytrzymałem w tej obietnicy tak długo...”, „Bóg poddał mnie takiej próbie i byłem mu wierny” i mógł zachwycić się swoją wiarą, wiernością i cierpliwością wobec Boga. Ale wtedy Bóg mu powiedział: „Weź twego syna jedynego, którego miłujesz, Izaaka, idź do kraju Moria i tam złóż go w ofierze na jednym z pagórków, jakie ci wskażę” (Rdz 22, 2). Wiecie, ile Abraham miał wtedy lat? Nie wiecie i ja też nie wiem, bo Biblia nic o tym nie mówi. Jednak starzy rabini, którzy wykładali Księgę Rodzaju, mawiali, że Abraham miał wtedy sto czterdzieści lat, a Izaak czterdzieści. Ten obraz burzy nasze wyobrażenia. Nam się wydaje, że Izaak był małym chłopcem, ale jeśli się nad tym zastanowić, to rabini mają rację. Cóż by to była za ofiara, gdyby człowiek nie mógł sam o niej zdecydować? Rabini doskonale wyczuli, że ofiara na górze Moria była nie tylko ofiarą Abrahama, ale też ofiarą Izaaka. On sam siebie oddawał Bogu. Tych dwóch mężczyzn, ojciec i syn, było zjednoczonych w tej ofierze. Jest taka piękna pieśń neokatechumenalna, której refrenem są słowa Izaaka: „Ojcze, zwiąż mnie mocniej, żeby Bóg nie widział, że się ociągam i że nie chcę być złożony na ofiarę, bo wtedy będziemy obydwaj odrzuceni”. I jest też stary żydowski Midrasz, który wyjaśnia, że Izaak oddawał siebie w ofierze, podobnie jak Abraham składał w ofierze własne ojcostwo. Dopiero wtedy ten tekst staje się piękny, zrozumiały i dojrzały. Abraham miał sto czterdzieści lat i jeszcze Bóg zdołał mu pokazać coś nowego w wierze, pociągnął go w stronę dojrzalszej wiary. Niech się nikomu nie wydaje, że wszystko wie i że Pan Bóg go już nie zaskoczy.



opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama