O zwyczajnej i nadzwyczajnej formie spowiedzi. Dlaczego warto być "konserwatystą"?
„Konserwatysta, konserwatysta!” – jeden z moich współbraci, naśladując dziecko, żartował sobie ze mnie. Wyszliśmy z przyjęcia, na którym pewna dostojna pani, bywająca w obcych krajach, zapytała mnie o absolucję generalną. „Wie ojciec, na Zachodzie to tak sympatycznie i szybko robią – uzasadniała – a u nas te kolejki, kolejki…”.
Gdy wyraziłem inne zdanie, napiętnowała mnie jako konserwatystę. W sumie nie było to jeszcze najgorsze określenie. Mogła jeszcze gorzej, byłem jej wdzięczny, że nie chciała. Przynajmniej nie doszło do bezowocnej utarczki słownej. Ale nie to bynajmniej jest najważniejsze. Sądzę, że wiele osób może zadawać sobie podobne pytanie, zatem warto się przez moment nad nim zastanowić.
Trzeba zacząć – jak zwykle zresztą – od Chrystusa. Wspominałem już w poprzednim tekście z tego cyklu, że to właśnie Zbawiciel powierzył Kościołowi władzę odpuszczania grzechów (J 20, 23). W Kościele rozumienie sposobu korzystania z tej władzy się zmieniało. Zmiany dotyczyły zarówno częstotliwości korzystania z tejże władzy odpuszczenia grzechów popełnionych po chrzcie świętym, odprawiania pokuty, jak i formy jego celebrowania. Ostatecznie to tylko Kościół, a w nim najwyższy urząd – Ojciec Święty, który stoi na straży wierności nauce Chrystusa, może rozstrzygać, jak powinna być wykonywana władza odpuszczania grzechów. Kościół ustala też, jak należy godziwie celebrować sakrament pokuty. I to Kościół ustalił ( stwierdza to jasno kan. 960 Kodeksu Prawa Kanonicznego), że obecnie zwyczajną formą sakramentu pokuty jest albo spowiedź indywidualna jednego penitenta, albo nabożeństwo pokutne, w którym uczestniczy wielu penitentów, ale każdy indywidualnie wyznaje swoje grzechy wobec spowiednika. Uznanie spowiedzi indywidualnej za zwyczajną formę sakramentu pokuty wynika zresztą z wcześniejszych ustaleń Kościoła. Już w starożytnym Kościele, choć za niektóre najpoważniejsze grzechy odbywano publiczną pokutę, to jednak wyznawano je indywidualnie i również indywidualnie każdy penitent otrzymywał rozgrzeszenie. W XIII wieku IV Sobór Laterański ustanowił, jako obowiązek każdego wiernego, spowiedź indywidualną przynajmniej raz w roku. Sobór Trydencki, który podczas XIV sesji zajął się sakramentem pokuty stwierdził, że grzechy należy wyznawać wobec tego, kto posiada władzę ich odpuszczania. Co więcej, grzechy ciężkie należy wyznawać „każdy osobno, a nie jedynie ogólnie i to wraz z okolicznościami”. Skoro takie są ustalenia Kościoła, to należy się do nich stosować, a obowiązek posłuszeństwa spoczywa w pierwszym rzędzie na spowiednikach. Jeśli zatem dla kogoś takie posłuszeństwo jest konserwatyzmem, to już jego problem, ja bynajmniej traktuję je jako wyraz mojej odpowiedzialności oraz świadomości, że należę do Kościoła powszechnego, a nie do kościółka, który będę tworzył według własnego widzimisię.
Skoro tak, to dlaczego w ogóle wprowadzono formę nadzwyczajną, czyli rozgrzeszenie wielu penitentów bez spowiedzi indywidualnej. Samo określenie wiele podpowiada. Otóż w życiu Kościoła mogą wystąpić sytuacje nadzwyczajne, gdy forma zwyczajna sakramentu pokuty nie będzie możliwa do zastosowania. Opisuje je kan. 961 oraz dokumenty kościelne nakazujące jego wierne przestrzeganie. Wspomniany przepis przewiduje dwie takie sytuacje: zagrożenie życia wiernych i brak czasu, aby kapłani wyspowiadali wszystkich wiernych, bądź „poważna konieczność, a mianowicie kiedy z uwagi na liczbę penitentów nie ma dostatecznie dużo spowiedników do należytego wyspowiadania każdego z osobna w odpowiednim czasie, na skutek czego penitenci bez własnej winy muszą pozostawać przez długi czas bez łaski sakramentalnej albo Komunii świętej”.
Pierwszy przypadek jest oczywisty – w sytuacji zagrożenia życia i braku czasu na wyspowiadanie wszystkich penitentów – to okoliczności typowe dla czasu wojny, klęsk żywiołowych czy katastrof. Mamy świadectwa, że już w średniowieczu przed niektórymi bitwami w ten sposób rozgrzeszano rycerzy. W czasie pierwszej i drugiej wojny światowej papieże jak i Penitencjaria Apostolska (urząd w Stolicy Apostolskiej zajmujący się problematyką sakramentu pokuty) wydawali dokumenty pozwalające na rozgrzeszenie ogólne żołnierzy, a także ludności cywilnej, których życie było zagrożone w skutek działań wojennych. W Polsce, jak słyszałem, przypadki rozgrzeszenia udzielanego w ten sposób miały miejsce w pierwszych dniach stanu wojennego, kiedy internowani czy strajkujący nie wiedzieli, jaki czeka ich los.
Druga sytuacja dotyczy terenów misyjnych. Jeśli na przykład kapłan dociera do jakiejś wioski w buszu raz na pół roku i w trakcie pobytu nie ma możliwości wyspowiadania wszystkich wiernych, może udzielić absolucji wielu wiernym równocześnie. Szczegółowo warunki użycia nadzwyczajnej formy sakramentu pokuty określa biskup, a zwykle precyzyjne zasady ustala konferencja episkopatu danego kraju lub regionu. Wspomniany kanon zaznacza jednak, że taką koniecznością nie jest specjalny napływ wiernych np. z okazji świąt czy pielgrzymki oraz mała liczba kapłanów. Wobec tego ani perspektywa wielogodzinnej posługi w konfesjonale, ani długi czas oczekiwania w kolejce przed konfesjonałami nie pozwalają na stosowanie tej nadzwyczajnej formy sakramentu pokuty.
Gdy chodzi o formy sakramentu pokuty, to można żałować nie tyle – jak moja rozmówczyni – że nie używa się formy nadzwyczajnej, lecz że nie wykorzystana pozostaje forma druga – nabożeństwo pokutne ze spowiedzią indywidualną. Ma ono wiele zalet. Przede wszystkim dobrze ukazuje wspólnotowy charakter tegoż sakramentu. Wiele osób traktuje spowiedź jako spotkanie z Bogiem i księdzem, zapominając, że spowiednik reprezentuje wspólnotę Kościoła, w której i z którą także dokonuje się pojednanie. Wspólnotowa celebracja zawiera słuchanie Słowa Bożego, rachunek sumienia, litanię przebłagalną oraz – już po spowiedzi indywidualnej – uwielbienie Boga za Jego Miłosierdzie. W trakcie nabożeństwa może być również chwila na pojednanie się z konkretnymi osobami, wobec których zawiniliśmy. Sprawowany w taki sposób sakrament pokuty staje się prawdziwym świętem wspólnoty, a przy tym nie narusza indywidualnego wyznania grzechów i rozgrzeszenia. Co więcej, stwarza warunki do owocniejszego z niego korzystania. W Polsce taka forma celebrowania sakramentu pokuty jest stosowana przede wszystkim w różnych ruchach kościelnych: w ruchu neokatechumenalnym, we wspólnotach Ruchu Światło-Życie czy Odnowy w Duchu Świętym. Coraz częściej nabożeństwa pokutne z indywidualnym rozgrzeszeniem pojawiają się w programie rekolekcji parafialnych czy w trakcie misji świętych. Z pewnością wprowadzenie ich na stałe w życie parafii ułatwi owocne korzystanie z sakramentu pojednania i pokuty oraz będzie umacniać wspólnotę parafialną. Być może i tutaj ktoś zamacha etykietką konserwatyzmu, ale „cóż ty tu zrobisz – jak mawiał pewien generał, jedynie można zaprosić na łyk takiego „konserwatyzmu” parafialnie celebrowanego”.
opr. aś/aś