W czym iść do kościoła? Jak się ubrać na ślub? W czym pójść na plażę? Każda kobieta nie tylko ma prawo, ale powinna starać się być elegancka w każdej sytuacji
Inteligencja jest z definicji zdolnością do porządkowania, którą zauważamy w różnych ludzkich działaniach. Jej odzwierciedleniem jest również porządek estetyczny. To dlatego przed wyjściem z domu zwykle zastanawiamy się, w co się ubrać. Myślimy o tym, dokąd pójdziemy, co będziemy robić, z kim będziemy się spotykać i na tej podstawie decydujemy, jakie ubrania wyciągnąć z szafy.
Tak przynajmniej powinno być w idealnym przypadku. Czasem na te decyzje mają wpływ inne czynniki, np. impulsy: „to mi się podoba”, „w tym będzie mi najwygodniej” albo przekonania: „to jest teraz modne”, „wszystkie kobiety to noszą”. Wybrałam trzy sytuacje, w których te zachcianki lub osobiste przeświadczenia czasem utrudniają nam, kobietom, podejmować trafne decyzje w tej kwestii.
Wyobraźmy sobie, że zostałyśmy zaproszone na przyjęcie do króla Hiszpanii, Szwecji, Belgii, do brytyjskiej królowej lub innego współczesnego monarchy. W co się ubrać? Zapewne poświęciłybyśmy niemało czasu i wysiłku, żeby znaleźć właściwą odpowiedź na to pytanie. Wprawdzie współcześni monarchowie nie mają realnej władzy jak dawniej, jednak to wydarzenie wyjątkowej rangi i nasz strój musi do niego pasować! Kluczowym słowem jest tu szacunek do króla, królowej i członków rodziny królewskiej.
Odwiedzając kościół za każdym razem wchodzimy na audiencję do Prawdziwego Króla, który czeka w tabernakulum. Jeśli ta refleksja będzie nam towarzyszyć przed wyjściem z domu na niedzielną mszę świętą, to wybierzemy właściwe ubrania, tj. najlepsze, jakie mamy. Nie przyjdzie nam do głowy wskoczyć w znoszone dżinsy, trampki i sportowy T-shirt. Stanie się dla nas jasne, że uczestnicząc we mszy mamy wyglądać pięknie i elegancko.
A co to właściwie znaczy? To, co piękne, różni się od tego, co przydatne, przyjemne i rozrywkowe. Piękno jest przeznaczone do kontemplowania, a nie do używania, jest darem, który nie pozwala traktować siebie instrumentalnie – wsłuchajmy się z uwagą w mądre słowa J.L. Lordy. Ani moda, ani wygoda nie mogą być zatem w tej sytuacji najważniejszymi wyznacznikami. W kościele bezwzględnie konieczna jest skromność: absolutne minimum to zakrycie dekoltu, ramion i kolan. Reguły są jednakowe dla wszystkich, w tym również dla osób innego wyznania lub niewierzących, np. dla kogoś, kto pojawił się w kościele tylko w celu zwiedzania lub ze względu na ślub koleżanki czy chrzciny w rodzinie. Jeśli ktoś miałby wątpliwości, co do tych zasad, to niech się dowie, czy kobieta z odsłoniętymi ramionami zostałaby wpuszczona do meczetu…
Z kolei określenie „elegancja” odnosi się do tonu, który inteligencja nadaje ludzkiemu zachowaniu: w formie poruszania się i postawy, w sposobie mówienia, jedzenia i ubierania się. Elegancja jest manifestacją prawdziwie ludzkiego sposobu działania w każdych okolicznościach, który ukazuje panowanie ducha nad impulsem – celnie charakteryzuje zjawisko J.A. Iniguez. Upał nie jest zatem wystarczającym powodem, żeby przyjść do kościoła w sandałkach z rzemyków, szortach i koszulce na ramiączkach. Taki strój wydaje się być dobrą propozycją na wycieczkę rowerową lub spacer w plenerze w gronie rodziny lub przyjaciół. Możemy być jednak pewne, że jeśli pojawimy się tak ubrane w kościele, natychmiast przestaniemy być eleganckie!
Poza kwestiami piękna i elegancji wynikającymi z szacunku do rangi miejsca i ze świadomości znaczenia wartości mszy świętej, można mówić jeszcze o „subtelności ducha”. Największym jej wyrazem jest wrażliwość pozwalająca doceniać szczegóły w sposobie traktowania drugiego człowieka. Chodzi o przyjmowanie odpowiedzialności za wrażenia i odczucia innych uczestników uroczystości religijnych. Nie może być zatem mowy o choćby najmniejszych błędach w wizerunku, które mogłyby być powodem rozproszenia innych osób (mężczyzn i kobiet). Te błędy, to przede wszystkim krótkie spódnice i spodenki, głębokie dekolty, bluzeczki na ramiączkach, przesadnie obcisłe stroje, przezroczyste tkaniny ujawniające bieliznę, plażowe klapki lub sandałki odkrywające prawie bose stopy. Te szczegóły bardzo mocno utrudniają wewnętrzne skupienie każdemu, kto mimo woli zauważy je i często nie ma jak uchronić przed nimi swojego wzroku, chyba że zamknie oczy. To, co piękne zaprasza do transcendencji, do wykraczania poza przeciętne i niedoskonałe uwarunkowania tego świata – przypomina nam J.L. Lorda.
Pamiętajmy o tym, planując wypoczynek. Jeśli zamierzamy wejść do kościoła w czasie weekendowej lub wakacyjnej wycieczki po okolicy, zamiast szortów włóżmy letnią spódnicę nie krótszą niż do kolan i zabierzmy ze sobą szal do okrycia ramion. Warto też mieć ze sobą zapasowe buty z zakrytymi palcami.
Równie skromny ubiór obowiązuje w świątyniach innych wyznań. Warto przy tym pamiętać, że wchodząc do cerkwi kobiety powinny okryć włosy (choć w wielu miejscach turystycznych nikt nie zwraca na to uwagi). Podobna zasada obowiązuje w meczecie. W synagodze i w większości miejsc związanych z judaizmem, to panowie są proszeni, by nakryć głowy, a kobiety nie muszą tego robić. Powinny jednak zakryć ramiona i kolana, zwłaszcza, jeśli synagoga jest tradycyjna i odbywają się w niej w tym czasie modlitwy.
Ślub jest wielkim przełomem dla dwojga ludzi. Wiele par narzeczonych czeka na tę chwilę z niecierpliwością. Podekscytowani są również świadkowie i zaproszeni goście. Nie tylko panna młoda wkłada wiele wysiłku w znalezienie wspaniałej sukni na tę uroczystość, wszystkie inne kobiety z grona rodziny i przyjaciół, które będą brać udział w ceremonii, zwykle też bardzo się trudzą, żeby wyglądać świetnie. Tyle przygotowań, a jakie są efekty?
No cóż, gdy wszyscy goście zbierają się w kościele w oczekiwaniu na parę młodą, w wielu wypadkach jedynie miejsce i czas wskazują na to, że zapewne chodzi o ślub. Wygląd zgromadzonych nierzadko sugeruje, że raczej zanosi się na jakiś bal albo wieczorny bankiet. Na czym polegają błędy? Otóż bardzo często zdarza się, że kobiety, nawet te występujące w roli świadków, ubierają się w balowe kreacje. Odsłonięte ramiona i głębokie dekolty, to wybitnie wieczorowe detale, które zupełnie nie pasują do charakteru uroczystości, jaką jest ślub w kościele. Ślub – jako sakrament oraz miejsce – kościół – wymagają okazania szacunku i pełnej świadomości, że po prostu nie wszystko wolno i nie wszystko wypada. Wystarczy kilka kobiet ubranych w nieodpowiednie stroje, żeby zepsuć aurę uroczystości.
Niestety, bardzo często sama panna młoda pojawia się w sukni w podobnie balowym stylu. Mimo że powstają coraz to nowe kolekcje, a na rynek wchodzi wiele firm specjalizujących się w modzie ślubnej, bardzo trudno jest znaleźć taki model sukni, która byłaby piękna, atrakcyjna i równocześnie pozbawiona mankamentów, takich jak odkryte pełne ramiona, przesadnie głęboki dekolt, wstawki z koronek lub przezroczystego materiału, odsłaniające ciało. Nierzadko zdarzają się też modele sukni bardzo krótkich z przodu, odkrywających kolana i uda.
Jaka jest na to rada? Spośród wielu moich znajomych, które wychodziły za mąż w ostatnich kilku latach, tylko jedna zdecydowała się na zakup gotowej sukni, ale dokupiła do niej śliczne bolerko, które elegancko zakryło ramiona. Pozostałe panny młode, po długich i nieudanych próbach wybrania czegoś z katalogów mody ślubnej, po prostu zwróciły się do krawcowych. Koszty uszycia sukni wcale nie były większe niż przy zakupie w salonie mody ślubnej, a efekty – olśniewające! Szycie na miarę ma dodatkowy walor – nie tylko pozwala na całkowite zapanowanie nad stylem sukni, ale daje też większe możliwości dopasowania jej do figury i ukrycia mankamentów. Wracając do poprzedniego przykładu – bolerka, szale, etole, płaszczyki, to znakomite pomysły na poprawienie zbyt śmiałego stroju – nie tylko dla panny młodej, ale też pozostałych pań. Pamiętajmy, że nawet podczas balu kobiety w wieczorowych sukniach powinny używać szali, peleryn i podobnych dodatków do sukni, by zakryć ramiona w czasie, gdy nie tańczą, np. podczas posiłku przy stole.
Niektóre panny młode w ostatnich latach ulegają pokusie eksperymentowania z kolorami sukni ślubnej, nie cofając się nawet przed czerwonym. Warto zatem przypomnieć, że odkąd w XIX wieku wprowadzono instytucję ślubu cywilnego, zaczęto podkreślać w Kościele chrześcijański aspekt małżeństwa, zgodnie z którym strój panny młodej powinien symbolizować czystość duszy i wewnętrzne piękno. Biel to silna tradycja, choć obecnie dopuszczalne są także barwy pastelowe, jak kolor kremowy, szampański lub bladoróżowy. I tu przestroga dla pozostałych pań, biorących udział w ceremonii ślubu – biel i bardzo jasne kolory są zarezerwowane wyłącznie dla panny młodej! Inne kobiety powinny przyjść na ślub ubrane w ciemniejsze odcienie.
W jaki sposób być elegancką, opalając się na plaży lub pływając? Nawet w takiej sytuacji powinnyśmy ocenić dokładnie nasz strój, odwołując się do nadrzędnej zasady elegancji, która mówi: w stroju kobiety nie powinno być nic, co odwracałoby uwagę od jej twarzy. Piękno nie jest radością cielesną, lecz duchową, która interesuje przede wszystkim właśnie ducha – wyjaśnia tę kwestię J.L. Lorda.
Chodzi o szczegóły, ale w tym przypadku są one nadzwyczaj ważne, skoro i tak mamy na sobie bardzo niewielką ilość materiału. Po pierwsze – kostium kąpielowy powinien być jednoczęściowy! O wiele wygodniej się w nim pływa. Poza tym kostiumy przeznaczone do pływania są wykonane ze specjalnych tkanin, które nie tracą swojej formy po nasiąknięciu wodą. Dwuczęściowy, uniwersalny kostium ze zwykłej tkaniny, nie spełni tak dobrze swojej roli i może zachować się w sposób nieprzewidywalny tj. przykleić się do ciała lub rozciągnąć, rujnując nasz wizerunek.
Niezależnie od tego, czy kostium jest jedno- czy dwuczęściowy, powinien dobrze zakrywać to, co powinno być zakryte. Kupując kostium, trzeba bardzo uważnie przyjrzeć się, jak skrojone są jego poszczególne elementy i wybrać ten, który jest najbardziej dyskretny, czyli ujawni jak najmniej szczegółów. Elegancka kobieta nigdy nie pojawi się na plaży w bikini lub w stroju o podobnym kroju.
Jeśli chcemy przerwać opalanie i zrobić sobie spacer po plaży lub wpaść do pobliskiego sklepiku lub plażowego baru, koniecznie załóżmy do kostiumu luźną bluzę, spódniczkę plażową lub otulmy nasze ciało w pareo. Tę rolę dobrze spełni kolorowy prostokątny kupon materiału, fantazyjnie zawiązany wokół sylwetki. Będziemy w nim wyglądały jak w zwiewnej sukience – o wiele bardziej kobieco i elegancko, niż paradując wśród innych osób w samym tylko kostiumie.
Istnieje taki sposób postępowania, który pozostaje tak złączony z ludzką godnością, że nie możemy obyć się bez niego, nie tracąc przy okazji czegoś ważnego. Elegancja jest zewnętrzną estetyką życia ludzkiego, podobnie jak moralność jest jej odpowiednikiem w życiu wewnętrznym. Dlatego tak ważne są te małe detale związane z wyglądem i sposobem zachowywania się. Każda z nas nie tylko ma prawo, ale powinna starać się być elegancka w każdej sytuacji.
"MeLADY" nr 3/2015opr. ac/ac