Płeć demonów. O co tak naprawdę chodzi tym, którzy proponują młodym osobom „terapie” zmiany płci?

Czy uda się powstrzymać szaleństwo „terapii” tranzycyjnych? Dekonstrukcja istoty ludzkiej w najbardziej intymnych obszarach jej tożsamości jest celem zbrodniczej ideologii, w dużej mierze finansowanej przez wielkie ośrodki władzy – ostrzega ks. Robert Skrzypczak w najnowszym felietonie.

Nieraz wydaje mi się, że żyję w koszmarnym, przerażającym śnie, z którego prędzej czy później obudzę się i poczuję się wyrwany z przytłaczającej udręki. Tymczasem to wszystko jest prawdą i trzeba nam wypić kielich goryczy aż do dna, przypatrując się szczątkom świata, który do niedawna był nasz. Historycy opowiadają, że Bizancjum – drugi Rzym – został podbity przez sułtana, podczas gdy beztroscy intelektualiści dyskutowali o płci aniołów. Muzułmańskie bułaty przerwały debatę.  Titanic zatonął, topiąc w głębinach oceanu kwiat mieszczańskiego przepychu przy dźwiękach orkiestry wykonującej taneczne szlagiery. Dzisiaj dyskutujemy o płci demonów, budując fabryki transpłciowych dzieci, a kwestia ta jest o wiele bardziej miażdżąca niż tamta bizantyjska.

1.     Dekonstrukcja intymności.

Podczas gdy we Włoszech wybuchają kontrowersje wokół florenckiego szpitala Careggi, stosującego szeroko terapię z użyciem tryptoreliny blokującej rozwój pokwitania u dzieci z deklarowaną dysforią płciową, w Anglii zamknięto straszliwy eksperyment klinik Tavistock, specjalizujących się w zabiegach farmakologicznych i chirurgicznych, mających na celu przerwanie rozwoju seksualnego nieletnich, zaś w Ameryce Północnej tego rodzaju niszczycielskie terapie nadal hamują naturalny rozwój tysięcy nieszczęsnych dzieci. W wielu przypadkach chodzi o dzieci zwolenników najbardziej dziwacznych teorii seksualnych. Grzechy ojców spadają na ich synów i córki.

Dekonstrukcja istoty ludzkiej w najbardziej intymnych obszarach jej tożsamości jest celem zbrodniczej ideologii, w dużej mierze finansowanej przez wielkie ośrodki władzy. Psychologiczne, etyczne i biologiczne następstwa tej seksualnej dekonstrukcji są przerażające. Każda cywilizacja wkraczająca w końcowe stadium swej żywotności wybiera własną metodę popełnienia samobójstwa. Nasza umiera w straszliwych spazmach, wbrew wszelkiej prawdzie i dowodom, niszcząc egzystencję wielu swych najmłodszych pociech. Charles Baudelaire nie bez racji przekonywał, że przebiegłość diabła polega na tym, abyśmy uwierzyli, że go nie ma. Ludzka seksualność – począwszy od dzieciństwa – jest uprzywilejowanym terytorium wojny cywilizacyjnej przeciwko osobie ludzkiej, toczonej przy użyciu bardzo potężnych sił. Kliniki modyfikacji płci dla dzieci i młodzieży – obrzydliwy przemysł generujący ogromne zyski ekonomiczne – są jednym z miejsc, w których pokolenie jutra eksperymentuje na ciałach ludzkich  w celu stworzenia wypaczonej ideologii, być może najgorszej z antyludzkich sztuczek, jakie podejmujemy.  Wielu rodzi się «w niewłaściwym ciele», stwierdza ta ideologia, stawiając sobie za zadanie odzyskanie «autentycznego ja» uwięzionego przez naturę przy użyciu farmakologii, chirurgii i poprzez rozpowszechnianie «płynnych» modeli behawioralnych, seksualnych i egzystencjalnych.  W zdecydowanej większości przypadków wątpliwości co do własnej tożsamości seksualnej ludziom udaje się przezwyciężyć między okresem dojrzewania a dorastaniem, lecz ideologia – w połączeniu z chęcią zysku i zdominowania masowej wyobraźni – nie słucha głosu rozsądku.

Na szczęście nie wszystko stracone; Najbardziej prestiżowa gazeta w świecie anglosaskim „The Times” pisze o klinikach Tavistock & Portman, będących filiami kliniki-matki Tavistock Institute, która przeprowadzała eksperymenty nad tak zwanym „praniem mózgu”: „Wyrządzone szkody są niezmierne. Nikt nie wie, ile lat ideologicznych dogmatów, nieodpowiedniego leczenia i karygodnego braku oceny dobrostanu psychicznego dzieci leczonych w klinice Tavistock wyrządziło niepowetowane krzywdy tysiącu ludzi w ramach Służby Rozwoju Tożsamości Płciowej (GIDS).  Sama nazwa tej instytucji wystarczy, by zdemaskować perwersyjny charakter całej operacji i ideologię płci demonów stosowaną wobec dzieci. Człowieczeństwo bez centrum i bez tożsamości jest celem tej pseudonaukowej oligarchii. Organizacje takie jak GIDS są świeckim ramieniem wspieranym przez ogromne fundusze dużych organizacji pozarządowych i fundacji miliarderów. Na najniższym poziomie znajduje się sieć bogatych organizacji pro-LGBTQI+, w tym wszechpotężne Stonewall i Mermaids. Jednym z celów jest zatrucie debaty do tego stopnia, by jej zapobiec, wykorzystując współudział mediów głównego nurtu i kręgów kulturalnych. Krytyka pozostawia swoje piętno nawet na prospołecznie nastawionych działaczach walczących z krzywdą wyrządzanym najmłodszym członkom naszego zdemoralizowanego społeczeństwa do tego stopnia, iż pozostałą bez zastrzeżeń wobec postępowania – czasem jawnych okrucieństw – zwolenników ideologii transpłciowej. Myślą, że ma to związek z byciem liberałem. Sprawiają, że ludzie boją się słuchać innego punktu widzenia. Strach przed byciem uznanym za transfobicznego dominuje nad wszystkim.  Nieśmiałość w obliczu zła czyni nas wszystkich wspólnikami tej zbrodni. Nie chcemy nimi być, choćby nawet pisanie tych linijek okazało się bolesne.  Chcielibyśmy używać języka, na który zasługują demony, ale w wielu sytuacjach nie możemy. Są bardzo silne, względem ludzi Kościoła i tych, którzy posługują się kerygmatem w przepowiadaniu stosują całą gamę metod wyśmiewania, zagłuszania i budowania muru niechęci. W wielu okolicznościach ludziom, do których nie dociera głos Ewangelii, pozostaje tylko własne sumienie jako defensywa.

2.     Rutyna dewastacji

Orężem szantażu moralnego są przede wszystkim rodzice dzieci poddawanych „leczeniu”. Czy lepiej mieć martwego syna czy żyjącą córkę? – to jedno z haseł zwolenników zmiany płci. Prawda jest odwrotna: wskaźnik samobójstw wśród młodych ludzi poddawanych leczeniu rzekomej dysforii płciowej jest dwa razy wyższy niż średnia. Nowy doktor Frankenstein wkłada swe łapy i grzebie w młodzieńczym ciele, aby wydobyć z seksu przywalone zwałami przykazań rodzinnych, patriarchalnych i religijnych „autentyczne Ja”. Prawo musi wspierać badania i usuwać przeszkody. W Kanadzie pewna osoba określająca się jako „niebinarna” poprosiła państwo o sfinansowanie operacji, która miała rozwiązać poczucie przynależności do obu płci, podczas gdy jej ciało miało męskie narządy. Zabieg polegał na wytworzeniu pochwy przy jednoczesnym zachowaniu funkcjonującego penisa. Zaskoczenie czytelnika jest prawdopodobnie takie samo jak mnie piszącego te słowa, lecz jutro przywołany przykład z Kanady może stać się „prawem” obowiązującym w całym świecie Zachodu, w dodatku opłaconym z naszych podatków. Pacjent twierdził, że nie identyfikuje się z jedną tylko płcią, toteż uważał za dyskryminujące poddanie się plastyce samej jedynie pochwy, co zazwyczaj wiąże się z usunięciem organu męskiego, stanowiłoby to bowiem operacyjne rozwiązanie tylko części subiektywnej „prawdy” o nim samym. Niech mi czytelnik wybaczy grubiańskość języka, lecz jak w tej kwestii wyrazić się inaczej?

Interwencje hormonalne i chirurgiczne, oparte na najdziwniejszych pragnieniach, stają się rutyną. Światowe Stowarzyszenie Zawodowe na rzecz Zdrowia Transpłciowego (WPATH), organ zajmujący się medycyną transpłciową, zostało dotknięte ujawnieniem setek wewnętrznych komunikatów pokazujących, w jaki sposób lekarze opierają swoje procedury – stosowane również do chłopców i dziewcząt będących jeszcze w okresie dojrzewania – na esejach opracowanych przez teoretyków  LGBT. Oznacza to, że nie przestrzegają standardów badań medycznych ani nie przeprowadzają przejrzystych ocen uzyskiwanych wyników. Oferta chirurgiczna jest imponująca. Orchidektomia to usunięcie jąder; skrotektomia to usunięcie worka mosznowego, penektomia to usunięcie prącia wykonywane u osób niebinarnych, które nie chcą już mieć penisa i nie zamierzają kontynuować feminizacji narządów płciowych. Anulacja jest procedurą dla tych, którzy chcą zostać eunuchami. Istnieje wiele innych opcji. Chirurdzy są dostępni, aby spełnić każdą prośbę.

W protokołach dopuszcza się, by to osoby niebinarne „edukowały” lekarzy usługodawców. Procedury są wymyślane na żądanie w oparciu o płynne postrzeganie siebie w kwestii ciągle zmieniających się tożsamości. Rynek jest miarą wszystkiego. Oferta odpowiada na zapotrzebowania pustki płciowej wywołanej brakiem określonej wizji człowieka, oderwanego od prawdy o sobie, wykorzenionego z Boga Stwórcy. Zaspokaja w związku z tym pragnienia wszelkich nieznanych nam jeszcze hybryd ludzkich: pół-chłopca, pół-dziewczyny, osobnika rozciągniętego na długiej skali pozbawionego standardów i parametrów pangenderyzmu. Modnym trendem jest dziś operacja „smoothie Barbie”, która polega na amputacji genitaliów w celu uzyskania wyglądu lalki z płaskim przodem, zachowując tylko otwory na cewkę moczową i odbyt. Istnieją interwencje spersonalizowane w zależności od kaprysu klienta. Żadne „pragnienie” mieszczące się pod ochronnym parasolem różnorodności płci nie jest uważane za problem. Jeden z chirurgów wyjaśnił, że celem jest pomoc pacjentom w osiągnięciu ich „celów cielesnych”, aby mogli się samorealizować „takimi, jakimi są wewnętrznie”. Lekarze – szamani są „pomocnikami na ścieżce do odzyskania prawdziwej jaźni, która ukrywa się w niewłaściwych ciałach”. Ośrodek w Teksasie przeprowadził setki „niekonwencjonalnych” operacji narządów płciowych i chlubił się swą możliwością spełnienia każdej prośby swoich „klientów”. Interwencje są krytykowane przez stowarzyszenia medyczne, ale grupy LGBTQ twierdzą, że korzystnie wpływają one na zdrowie psychiczne pacjentów. Przypadki te odzwierciedlają rosnące zapotrzebowanie na spersonalizowaną chirurgię skoncentrowaną na tym, co badany postrzega jako „autentyczne ja”.

3.     Demoniczne hybrydy

Rynek nie ma granic. Na stronie internetowej teksańskiej kliniki czytamy, że „podjęcie decyzji o potwierdzeniu swojej tożsamości płciowej poprzez operację jest ważną, zmieniającą życie decyzją. Chętnie pomożemy Ci stworzyć ciało, do którego zawsze czułeś, że należysz. Oprócz zadbania o Twoje potrzeby chirurgiczne, z przyjemnością zajmiemy się również Twoimi życzeniami kosmetycznymi, takimi jak botoks, wypełniacze i inne kosmetyczne akcesoria”. Przemysł farmaceutyczny promuje poszukiwanie „prawdziwego ja” w przekonaniu, że trzeba zmodyfikować niewłaściwe ciało, by zachować zdrowie psychiczne. „To twój czas. Zasługujesz na to, by znów poczuć się sobą. Uzyskaj bezpłatną konsultację, spersonalizowany plan leczenia i stałą opiekę dostosowaną do Twoich potrzeb.” Marketing skierowany jest głównie do osób, które uważają się za osoby trans. Potworne zabiegi potrafią zaspokoić każde żądanie klienta.  „Prawdziwe ja” jest za odpowiednią opłatą osiągalne za pomocą operacji zmiany tożsamości. Coraz więcej osób transpłciowych jest sponsorowanych przez kliniki, salony kosmetyczne, marki odzieżowe, kosmetyczne oraz napoje dostosowane do płci, z którą ich klient aktualnie się identyfikuje. Ruch zorganizowany wokół praw osób transpłciowych stał się prawdziwym buldożerem służącym do dewastowania ciał i niszczenia umysłów.  Poczuć się komfortowo ze swoim ciałem nie jest sprawą łatwą, lecz patologizowanie tego ideału w celu podkładania ludziom pod nos rozwiązań farmakologicznych lub chirurgicznych jest perwersyjnym okrucieństwem. Wygląd ciał zmasakrowanych w następstwie tych operacji wymaga przezwyciężenia wstrętu i odrazy, lecz zwrócenie na nie uwagi jest konieczne, by zrozumieć rzeź dokonywaną na ludziach w imię kłamstwa. Walka z niepewnością i lękami w sobie jest bardzo trudna, lecz ścieżki prowadzącej do samoakceptacji nie da się obejść, organizując eksperymenty Frankensteina na dużą skalę.

Nikt się nie zmieni w następstwie torturowania własnego ciała. Wykorzystanie zaburzeń seksualnych młodego pokolenia stało się politycznym sposobem zagospodarowania symbolicznego chaosu i narzucenia kontroli społecznej pod szyldem argumentacji, że tożsamość seksualna może zostać sfabrykowana, a społeczeństwo jest zobowiązane do jej zaakceptowania. Utopia promująca różnorodność tożsamości jest siłą napędową ideologii i marketingu. Całe nasze pokolenie ulega dziś perswazji, że horda pozbawionych skrupułów handlarzy może zaoferować człowiekowi dumę, spokój i samorealizację za pomocą skalpela. Nie wiem, czy bardziej należy mówić o zalegalizowanej przemocy czy o niszczycielskiej ideologii. Z pewnością zbiegają się tutaj ważne interesy ekonomiczne i wola szalonego Prometeusza chcącego przerobić ludzkość na obraz i podobieństwo własnych koszmarów. Wystarczy pomyśleć o spustoszeniu, jakie dokonało się w przeciągu jednego pokolenia, zwłaszcza jeśli chodzi o nieletnich. Przy tej okazji warto przywołać najnowsze badania polegające na dogłębnej obserwacji osób o zmienionej płci. Badania trwały ponad 30 lat i zostały przeprowadzone w Szwecji, gdzie kultura jest bodaj najbardziej przychylna osobom transpłciowym. Dokumentują one trwające całe życie zaburzenia psychiczne u tychże osób. Mało tego: w przedziale od dziesięciu do piętnastu lat od przeprowadzonej chirurgicznej zmiany płci wskaźnik samobójstw wśród tych osób wzrósł do 20 razy w porównaniu z ich rówieśnikami.

Człowiek jest z natury odkrywcą, a osiągnięcia nauki i techniki oddały mu do dyspozycji niezwykłe narzędzia. Niestety, jest ona również poddawana naciskom niedoskonałej natury, w której rozum i popęd, duch i ciało są ze sobą połączone. Odyseusz chciał dodać skrzydeł szalonej przeprawie, umieszczając siebie i swoich towarzyszy na pełnym morzu. Niemniej zdołał oprzeć się pokusom czarodziejki Kirke, oferującej żeglarzom terapię szybkiej przemiany, przywiązując się do masztu płynącego statku. Był człowiekiem, a nie demonem. Czy to samo można powiedzieć o postmodernistycznym homunkulusie oderwanym od samego siebie?

Cóż to za cywilizacja, która wykorzystuje i promuje schizofrenię najsłabszych, najmłodszych, najbardziej bezbronnych? Czy będziemy musieli wezwać kolejnego sułtana, aby podbił Bizancjum i zamknął odział psychiatryczny zwany Zachodem?

Tam, wtedy, szlachetne umysły zajmowały się dywagacjami na temat płci aniołów. Dziś najmłodsze pokolenie pada ofiarą tych, którzy proponują ich rozchwianym duszom i umysłom płeć demonów.

Demon zawsze usiłował wynaturzyć i zaprezentować na opak dzieło Boże. On wie dobrze, że Bóg każdego z nas stworzył na swój obraz i podobieństwo. Dlatego też stworzył nas jako mężczyznę i kobietę. Już entuzjaści rewolucji seksualnej nie kryli swych dążeń: należy, jak twierdzili, raz na zawsze usunąć z człowieka „obraz i podobieństwo” Boga. Wraz z zatarciem w człowieku tożsamości płciowej – pisał Wilhelm Reich – powinna zniknąć idea Boga”. To bunt jednocześnie moralny, polityczny i seksualny. Bunt totalny. „Należy przeprowadzić w imponującym stylu – przekonywał André Breton – ofensywę przeciwko cywilizacji chrześcijańskiej, by rozprawić się ostatecznie z takimi pojęciami, jak grzech, pierwotny upadek czy odkupieńcza miłość”.         

Demon zmobilizował ludzkie zasoby nauki i ideologii, by przeprowadzić ostateczna walkę o oderwanie człowieka od Boga na polu jego seksualności, w miejsce obrazu Bożego proponując własną zdewastowaną płeć, jej demoniczną szyderczą hybrydową odmianę, paradygmat przyszłej ludzkości zmierzającej już nie do nieba, ale ku przepaści. Dzisiejsze elity zajęte dywagowaniem nad płcią demonów i dopasowywaniem jej do młodzieńczego braku pewności siebie, jak dawniej w czasach Bizancjum, nawet nie zauważą upadku własnej cywilizacji.

 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama