Po zmartwychwstaniu Jezus nie odczuwał bólu, choć nosił śmiertelne rany, które dla św. Tomasza stanowiły dowód na prawdziwe powstanie z martwych
Na pytanie: „Co czeka nas po śmierci?”, wiele osób mówi o życiu poza ciałem, wędrówce dusz albo „zjednoczeniu z Kosmosem”. Nawet katolicy, słysząc o zmartwychwstaniu ciał, reagują odruchowo słowami: „Po co mi ciało w niebie?”.
Bóg stworzył człowieka na swój obraz, ale jako istotę cielesną. W Starym Testamencie ciało jest synonimem człowieka. Jest ciałem, któremu Bóg udzielił tchnienia życia. Katechizm Kościoła Katolickiego zauważa, że człowiek „w swojej własnej naturze jednoczy świat duchowy i świat materialny” (KKK, 355). Dopiero śmierć rozdziela duszę od ciała, niszcząc tę jedność. Przed dziełem Odkupienia dusze wszystkich ludzi trafiały do Szeolu – krainy zmarłych. Dla sprawiedliwych oznaczało to oczekiwanie wraz z Abrahamem na przyjście Mesjasza. Im bliżej czasów Chrystusa, tym częściej przywoływana była przez proroków obietnica zmartwychwstania, jak u Ezechiela: „Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów” (Ez 37, 12), i wyrażana wiara we wskrzeszenie zmarłych, jak u Hioba: „Potem me szczątki skórą odzieje, i ciałem swym Boga zobaczę” (Hi 19, 26). Jednak trwał również pogląd, że śmierć jest ostatecznym końcem wszystkiego – np. u saduceuszów. Dyskutując z nimi, Jezus wskazał, że Bóg – dawca życia – nie określałby siebie Bogiem umarłych. Skoro więc nazwał siebie Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba, to w tym imieniu można odczytać zapowiedź zmartwychwstania. Słowa Pisma spełniły się w osobie Chrystusa, który może być nazwany zmartwychwstaniem i życiem (J 11, 25). Wśród cudów Jezusa znalazło się przywrócenie do życia córki Jaira, młodzieńca z Nain i Łazarza, przechylające szalę w walce ze śmiercią. Ostatecznym jej rozstrzygnięciem okazała się Niedziela Wielkanocna, kiedy sam Chrystus powstał z martwych. Po zmieszaniu, jakie wywołało w Jego uczniach odkrycie pustego grobu, dopiero parokrotne ukazanie się im Zmartwychwstałego utwierdziło ich w prawdzie o zwycięstwie nad śmiercią. Nasza wiara w zmartwychwstanie ciała ma początek w ich pewności, że Chrystus tego dokonał. To wiara, która w następnych latach umacniała męczenników chrześcijańskich w obliczu śmierci.
Skoro wieść o zmartwychwstaniu Jezusa budziła niedowierzanie, to tym bardziej zapowiedź cielesnego zmartwychwstania wszystkich ludzi. Jak pisał św. Augustyn, „W żadnym punkcie wiara chrześcijańska nie spotyka więcej sprzeciwu niż w stosunku do zmartwychwstania ciała”. Znaczący jest przykład Greków, którym na Areopagu głosił dobrą nowinę św. Paweł. „Gdy usłyszeli o zmartwychwstaniu jedni się wyśmiewali, a inni powiedzieli »Posłuchamy cię o tym innym razem«” (Dz 17, 32). Uważając ciało za więzienie duszy, starożytni Grecy oczekiwali wyzwolenia z niego. Jeszcze bardziej gardziła cielesnością – jako uwikłaną w materię – gnoza. Gnostycy, osiągnąwszy jakoby wyższą wiedzę duchową, zarezerwowaną dla nielicznych, negowali wartość świata materialnego i fizycznej egzystencji. Na przestrzeni wieków Kościół spotykał się z błędnymi poglądami na ten temat również we własnej wspólnocie. Wątpliwości wśród pierwszych chrześcijan musiały być rozwiewane przez Apostołów, czego świadectwem Dzieje Apostolskie i Listy do Koryntian. W jednym z tych listów św. Paweł cierpliwie tłumaczył: „Jeżeli zatem głosi się, że Chrystus zmartwychwstał, to dlaczego twierdzą niektórzy spośród was, że nie ma zmartwychwstania? Jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie zmartwychwstał. A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara” (1 Kor 15, 12–14). Kościół od początku sprzeciwiał się uleganiu słabościom ciała, ale zawsze zwalczał też herezje, które uznawały ciało za więzienie duszy. Z tego względu – aby nie popaść w błędne przekonania – w Credo na Mszy świętej wyznajemy swoją wiarę we „wskrzeszenie umarłych i życie wieczne”, a w Składzie Apostolskim „w ciała zmartwychwstanie, żywot wieczny”.
Dlaczego św. Paweł twierdzi, że „Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli” (1 Kor 15, 20)? Czy z grobu nie powstał wcześniej Łazarz? Choć Jezus wskrzeszał zmarłych, to nie są to porównywalne przypadki. W śmierci i zmartwychwstaniu naszego Zbawiciela nie chodzi bowiem o ożywienie zwłok, lecz o odkupienie naszego ludzkiego ciała (Rz 8, 23). Jak napisał Benedykt XVI w 2. części książki Jezus z Nazaretu, „Zmartwychwstanie Jezusa było przejściem do całkowicie nowego rodzaju życia, do życia niepodlegającego już prawu śmierci i stawania się, lecz znajdującego się poza jego granicą, życia, które zainicjowało nowy wymiar człowieczeństwa. (…) Jezus nie powrócił do normalnego ludzkiego życia na tym świecie, tak jak stało się z Łazarzem i innymi zmarłymi wskrzeszonymi przez Jezusa. Przeszedł do nowego, odmiennego życia – do Bożych szerokości, i stamtąd przychodzi, by ukazać się swoim”. Ciało Zmartwychwstałego miało niezwykłe właściwości: przenikało przez zamknięte drzwi i ściany, mogło pokonywać bardzo szybko wielkie odległości lub być w kilku miejscach naraz. Jezus nie powrócił jako duch: spożywał z uczniami posiłki i można Go było dotknąć. Zmartwychwstał w swoim własnym ciele: „Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem” (Łk 24, 39). Jezus nie odczuwał bólu, choć nosił śmiertelne rany, które dla św. Tomasza stanowiły dowód na prawdziwe powstanie z martwych. Jak ogłosił Sobór Laterański IV, tak samo w Chrystusie „wszyscy zmartwychwstaną we własnych ciałach, które mają teraz” (KKK 999). Człowiek nie jest duchem, nie jest też przeznaczony do istnienia bezcielesnego. Nasze ciała po zmartwychwstaniu będą odkupione, przemienione i nieśmiertelne. Na szczegółowe pytania, jak zmartwychwstają umarli i w jakim ukazują się ciele, św. Paweł odpowiadał: „O, niemądry! Przecież to, co siejesz, nie ożyje, jeżeli wprzód nie obumrze. To, co zasiewasz, nie jest od razu ciałem, którym ma się stać potem, lecz zwykłym ziarnem, na przykład pszenicznym lub jakimś innym. Bóg zaś takie daje mu ciało, jakie zechciał; każdemu z nasion właściwe. (…) Podobnie rzecz się ma ze zmartwychwstaniem. Zasiewa się zniszczalne – powstaje zaś niezniszczalne; sieje się niechwalebne – powstaje chwalebne; sieje się słabe – powstaje mocne; zasiewa się ciało zmysłowe – powstaje ciało duchowe” (1 Kor 15, 35–38.42–44).
Proces naszego zmartwychwstania w jakiś sposób już się rozpoczął – poprzez przyjęcie chrztu i Eucharystii. „Przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie – jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca” (Rz 6, 4). Karmiąc się słowem Zbawiciela i Jego Ciałem, mamy zadatek tego udziału w zmartwychwstaniu. Ostateczne zmartwychwstanie, które nastąpi wraz z przyjściem Chrystusa w chwale, umożliwi ostateczny sąd żywych i umarłych. Już u proroka Daniela jest napisane, że: „Wielu zaś, co posnęli w prochu ziemi, zbudzi się: jedni do wiecznego życia, drudzy ku hańbie, ku wiecznej odrazie” (Dn 12, 2). Odnowa ludzkiego ciała oznacza również odrodzenie się Kościoła, a nawet całego świata. Konstytucja Lumen Gentium mówi, że Kościół „osiągnie pełnię dopiero w chwale niebieskiej, gdy nadejdzie czas odnowienia wszystkiego (Dz 3, 21) i kiedy wraz z rodzajem ludzkim również świat cały, głęboko związany z człowiekiem i przez niego zdążający do swego celu, w sposób doskonały odnowi się w Chrystusie”.
opr. aś/aś