Nie po to, by nas widzieli...

Działalność charytatywna Kościoła katolickiego w Polsce w liczbach

W narracji głównych mediów Kościół zwykle przedstawiany jest jako beneficjent państwowych dotacji i ulg, przy jednoczesnym zwolnieniu z obowiązków fiskalnych. Pamiętamy niedawne gwałtowne dyskusje nt. reorganizacji Funduszu Kościelnego, zarzuty o drenaż publicznej kasy, wulgarne oskarżenia o chciwość itp. Po dokładnym zbilansowaniu działalności Kościoła okazuje się jednak, iż rzeczywistość odbiega znacząco do stereotypów. Kościół od lat daje niepomiernie więcej, niż otrzymuje.

Sęk w tym, że - zgodnie ze słowami Jezusa nakazującymi z jałmużny czynić bardziej tajemnicę niż reklamę - o tej formie aktywności Kościoła nie mówi się zbyt wiele. „Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli (...). Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu” - przypominał Chrystus w słynnym Kazaniu na Górze. W bardzo niewielkim stopniu do opinii publicznej przenikają dane dotyczące działalności charytatywnej prowadzonej np. przez Caritas Polska czy organizację Kirche in Not (Kościół w Potrzebie). Wielu kłuje Świąteczna Paczka. Fakty są niewygodne dla środowisk, które chciałyby widzieć w Kościele jedynie drapieżnego pasożyta, toczącego zdrową społeczną tkankę. Dzieje się tak również dlatego, że dobro nie jest medialne. Dziennikarze mainstreamu nie są nim zainteresowani - lepiej sprzedaje się sensacja, zło, i głupota. Łatwiej błysnąć podczas Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy niż zejść do noclegowni, hospicjów, razem z wolontariuszami przerzucić tony żywności czy odzieży. Twarde dane i liczby otwierają oczy i pokazują, jak bardzo ów przekaz w tej materii jest zakłamany. I jak nieprawdziwy obraz Kościoła szkicuje.

Nie po to, by nas widzieli...

Konkrety

W grudniu 2015 r. został opublikowany raport Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego, napisany na zlecenie Caritas Polska we współpracy z Komisją Charytatywną Episkopatu Polski. Dotyczy całokształtu działań dobroczynnych prowadzonych przez Kościół w Polsce w 2014 r. Jak czytamy na stronie www.episkopat.pl, jest on pierwszą, systematycznie uporządkowaną próbą uzupełnienia brakującej wiedzy z obszaru tak istotnego dla jego tożsamości i misji. Raport potwierdził to, co było wiadome od lat, że Kościół katolicki należy do największych instytucji charytatywnych tego typu w kraju. Jego działalność jest stała, dysponuje świetnie zorganizowaną strukturą, angażuje mnóstwo ludzi.

Czego możemy dowiedzieć z się z raportu?

Wynika z niego, iż w 2014 r. w Polsce działało 835 kościelnych instytucji charytatywnych. Posługa charytatywna, co wyraźnie zaznaczają twórcy opracowania, to nie tylko konkretna pomoc materialna, ale też praca na polu społecznym (do którego zalicza się edukację i kulturę) i działania zmierzające do ograniczenia duchowego ubóstwa. Większość dzieł miłosierdzia prowadzą zakony żeńskie (432 - 52%). W przypadku zakonów męskich liczba ta wynosi 249 (30%). W przypadku diecezji - jest ich 154 (19%). W tym miejscu należy wyjaśnić, że statystycznie mniejsza ilość instytucji charytatywnych w diecezjach wynika z faktu, iż różne dzieła formalnie funkcjonują jako jeden podmiot, np. Caritas diecezjalna - w jej ramach prowadzone są parafialne oddziały Caritas, Szkolne Koła Caritas i in. Działają w 4,9 tys. parafii oraz szkół i zrzeszają 63 tys. członków.

Armia Pana Boga!

Raport ISKK podaje, iż 835 instytucji charytatywnych Kościoła katolickiego w Polsce prowadzi ponad 5 tys. różnych dzieł! Z ich pomocy w 2014 r. skorzystało łącznie około 2,9 mln beneficjentów. Więcej ich jest prowadzonych w diecezjach, skupiających duże ośrodki miejskie, jak też zgromadzenia zakonne. W diecezji siedleckiej np. - według danych raportu - jest ich 50.

Najwięcej inicjatyw charytatywnych służy dzieciom i młodzieży (1372), jak również bezdomnym (897). Pomoc doraźna to 861 dzieł (noclegownie, jadłodajnie), niepełnosprawność - 494 dzieła, pomoc żywnościowa - 457, usługi medyczne - 416, uzależnienia - 146. 29 ośrodków udziela pomocy migrantom i uchodźcom.

Co prawda tego raport nie zawiera, ale z innych źródeł wiadomo, iż trzy lata temu do parafialnych organizacji charytatywnych zorientowanych na całoroczną działalność należało 665 tys. osób. Biorąc pod uwagę tendencję wzrostową, można szacować, że dziś liczba ta jest znacznie większa. Kościelne instytucje charytatywne zatrudniały w 2014 r. 33 tys. pracowników. Pomagało im blisko 88 tys. wolontariuszy (wypracowali łącznie 2,8 mln godzin!).

Ciekawie też przedstawia się struktura dzieł miłosierdzia w parafiach. Według danych z 2012 r. było w nich zaangażowanych 665 tys. osób! To potężna armia ludzi. Nie ma danych, które pokazałyby owoce ich pracy. Tylko „Bóg, który widzi w ukryciu” zna owoce i skalę tej posługi.

Trudno podjąć dyskusję z kimś, kto powyższe fakty kwestionuje, oskarża Kościół o chęć li tylko „brania”. Świadczy to o ignorancji i złej woli. Czasem warto wyjść z ukrycia - nie po to, aby błysnąć w świetle jupiterów, coś po ludzku zyskać. Nie o to chodzi. Raczej w tym celu, by dostrzec skalę dobra, ośmieszyć tendencję pogoni świata za pustką i głupotą. Aby wzajemnie się wzmocnić i jeszcze bardziej zmotywować. Pracy nie zabraknie dla nikogo. Miłosierdzia nigdy nie będzie dość!

Czasem warto pokazać skalę czynionego dobra. Nie po to, aby błysnąć w świetle jupiterów, coś po ludzku zyskać. Raczej w tym celu, by wzajemnie się wzmocnić i jeszcze bardziej zmotywować. Ośmieszyć tendencję pogoni świata za pustką i głupotą. Miłosierdzia nigdy nie będzie dość!

Jak mądrze pomagać?

Pomagania nie można utożsamiać z rozdawnictwem. Rozdawnictwo utrwala patologię, uzależnia, demoralizuje. Pomoc, tak jak każdy czyn w pełni ludzki, ma wzmacniać poczucie wartości i podkreślać godność obdarowanego - nigdy nie może kogokolwiek uprzedmiotawiać.

Aktom miłosierdzia nie może towarzyszyć pogarda, poczucie wyższości ze strony obdarowującego: „Bo mnie stać! Zbywa mi, a zatem jestem lepszy od tego biedaka!”. To niedopuszczalne. Dzieje się tak również wtedy, gdy dając, nie oczekujemy niczego w zamian. Dość dziwnie to brzmi, ale ma sens - już go wyjaśniam. Nie chodzi o układ handlowy czy matematyczną wagę. Jeśli coś komuś ofiarowuję i w tym samym momencie przestaję się nim interesować, daję jasny komunikat: „Nie jesteś dla mnie nic wart. Nie potrzebuję cię. Niczego od ciebie nie chcę, spełniam tylko obowiązek. Biorę udział w akcji społecznej. Mam satysfakcję, że Ci pomogłem, a teraz mogę o tobie zapomnieć. Idź swoją drogą!”. Na tym polega słabość różnego rodzaju kampanii społecznych, które - wbrew deklarowanym założeniom - jeszcze bardziej hermetyzują świat, zamykają na drugiego człowieka. Są co najwyżej prześliźnięciem się po powierzchni problemu, tanim sposobem na kupno nieświętego „świętego spokoju”.

Ważne jest, aby każdy akt miłosierdzia budował i wzmacniał wzajemne relacje. By przedłużał się w czasie.

Bardzo pięknie mówi o tym św. Paweł w Drugim Liście do Koryntian (rozdział 9). Wspomina o zbiórce darów ogłoszonej w (dość zamożnej) prowincji korynckiej. Miały zostać przekazane braciom i siostrom w wierze, mieszkającym w ubogiej Macedonii i w Jerozolimie. „Bóg kocha tych, którzy dają z radością - pisze apostoł. Kto mało sieje, mało zbiera. A kto wiele sieje, wiele też zbiera. Bóg (...) potrafi to hojnie wynagrodzić! On może dać wam wszystko, czego potrzebujecie, abyście wy z kolei mogli pomagać innym (...)”. Dalej pisze o niezwykłej wymianie, jaka dokonuje się pomiędzy obdarowującymi i obdarowanymi: „Pomoc dla wierzących z Jerozolimy nie tylko bowiem zaspokaja ich materialne potrzeby, ale wzbudza w nich ogromną wdzięczność dla Boga. Otrzymawszy wasz dar, będą Go wielbić za to, że jesteście wierni dobrej nowinie Chrystusa i hojni wobec innych Jego wyznawców. Będą też gorąco modlić się za was, widząc, że doświadczyliście ogromnej łaski od Boga” (por. 2 Kor 9,1-15).

Odpowiedzią zatem na wsparcie materialne jest uwielbienie Boga. Przekazanie młodej, nieutwierdzonej, doświadczającej licznych problemów wspólnocie Kościoła tego, czego wspólnota jerozolimska ma w nadmiarze: żarliwości wiary, modlitwy.

W każdej sytuacji odpowiedzią na dar materialny może stać się właśnie modlitwa. Doskonałą odpłatą jest przekazanie pałeczki w sztafecie szafowania dobrem innym poprzez służbę, czynną miłość, pracę na rzecz lokalnej społeczności. Posługa charytatywna pochodzi od greckiego słowa „caritas” - miłość. A miłość jest w swojej istocie relacją. Miłość, która działa tylko „w jedną stronę”, nie jest miłością. Zamiast budować, wzmacniać - jeszcze bardziej rani...

XPS
Echo Katolickie 1/2016

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama