Współczesne media koncentrują się na tym co skandaliczne, nienormalne, dziwaczne. Ktoś jednak musi się upomnieć na tym, co normalne i czego potrzebuje "zwyczajna" większość ludzi
Księża są jak samoloty — napisał w tekście wzywającym do modlitwy za duchownych Marcin Jakimowicz. Jest o nich głośno, gdy upadną (GN 43/2015 ss. 24—25).
Tę zasadę można rozciągnąć również na obrady rzymskiego synodu o rodzinie. Najgłośniej jest o zjawiskach odbiegających od normy — związkach powtórnych czy jednopłciowych. Zwyczajne małżeństwa czy rodziny próbujące mimo wielu trudności żyć po Bożemu zostały jakby zepchnięte na margines. Upomniał się o nie kard. Timothy Dolan z Nowego Jorku: „Czy mogę zasugerować, że istnieje nowa mniejszość w świecie, a nawet w Kościele? Mam na myśli tych, którzy opierając się na łasce i miłosierdziu Boga, walczą o cnotę i wierność. Myślę o parach, które przychodzą do Kościoła po sakrament małżeństwa — biorąc pod uwagę fakt, że przynajmniej w Ameryce Północnej tylko połowa naszych ludzi przyjmuje ten sakrament. To pary, które zainspirowane nauczaniem Kościoła, że małżeństwo jest na zawsze, przetrzymały razem przeróżne próby. To pary, które przyjęły Boży dar wielodzietności. To młodzi mężczyźni i kobiety, którzy zdecydowali się nie żyć razem aż do małżeństwa. To homoseksualni mężczyźni lub kobiety, którzy chcą żyć w czystości. To pary, w których żona postanowiła poświęcić obiecującą karierę zawodową, aby pozostać w domu i wychowywać dzieci... Ci wspaniali ludzie dzisiaj często czują się mniejszością, na pewno w kulturze, ale nawet czasami w Kościele! Wierzę, że jest ich znacznie więcej, niż nam się wydaje, ale biorąc pod uwagę dzisiejsze ciśnienie, często czują się wykluczeni. Kto może dać im wsparcie i zachętę? Telewizja? Czasopisma lub gazety? Filmy? Broadway? Ich rówieśnicy? Zapomnij! Oni patrzą w stronę Kościoła i na nas, szukając wsparcia i zachęty oraz serdecznego poczucia »włączenia«, otwartości na nich. Nie możemy ich zawieść” (więcej o synodzie na ss. 18—21).
I jeszcze parę słów o sprawie zupełnie odmiennej. Władze holenderskie ogłosiły raport na temat zestrzelenia malezyjskiego samolotu nad Ukrainą w lipcu 2014 r. Zginęło wówczas prawie 300 osób. Czytając raport, oglądając film z rekonstrukcji wraku, nie można uwolnić się od myśli o szczątkach polskiego TU-154, leżących od ponad pięciu lat pod Smoleńskiem (więcej na ss. 58—59). Dlaczego Holendrzy potrafili, a polskie władze nie?
opr. mg/mg