Sprawiedliwości i miłości społecznej

W Piekarach tysiące zwyczajnych ludzi, pod zwykłym wiosennym niebem, na zwykłej zielonej trawie słuchały Bożego słowa, modliły się i trwały w skupieniu oraz ciszy

Tysiące zwyczajnych ludzi, pod zwykłym wiosennym niebem, na zwykłej zielonej trawie słuchały Bożego słowa, modliły się i trwały w skupieniu oraz ciszy

Był taki okres w moim życiu, że nie miałem telewizora. Działo się to w końcówce lat siedemdziesiątych, chodziłem do pierwszej klasy podstawówki i wcale mi nie przeszkadzało, że stary się zepsuł, a nowego nie dało się kupić. Czytałem książki, zamiast oglądać telewizję (co, jak sądzę, większości z nas i dzisiaj zrobiłoby bardzo dobrze), a na „Janosika” zachodziłem do sąsiadki, o ile mi się chciało. Nie oglądałem zatem ani wyboru Jana Pawła II, ani jego pierwszej pielgrzymki do Polski. Nawet gdybym oglądał, na niewiele by się to zdało, bo cóż jako siedmiolatek mogłem wiedzieć o historycznym wymiarze tego pontyfikatu albo nadziejach na upadek komunizmu. Wspominam to wszystko z poczuciem, że kiedy dorastałem, w świecie dorastało coś jeszcze, rodziło się, rozwijało i rosło. To był nowy sposób spojrzenia na człowieka. Ta nowość – dzisiaj nie mam co do tego wątpliwości – zawarta była w zdaniu, że człowieka nie da się zrozumieć bez Chrystusa, które padło podczas historycznej pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski w 1979 roku. Ta idea kontynuowana przez jego następców jest, jak sądzę, fenomenalnym pomysłem na to, jak urządzać ten świat. Dla mnie osobiście jest jakby osią, centralnym punktem właściwie pojmowanego humanizmu. Tak, człowieka nie da się zrozumieć do końca bez Chrystusa. „A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie”.

Żeby zatem więcej zrozumieć, postanowiłem spotkać się osobiście z ludźmi, dokładnie rzecz ujmując – z mężczyznami, którzy jak co roku pielgrzymowali do sanktuarium Matki Sprawiedliwości i Miłości i Społecznej w Piekarach Śląskich (ss. 24–26). Zmęczony hałasem i medialnym krzykiem, milionami opinii i komentarzy, pomyślałem, że warto spotkać się z konkretnym człowiekiem i zapytać, co sądzi o współczesnym Kościele w Polsce. Chciałem to zrobić, patrząc mu w oczy. Bo to najlepszy sposób na rozmowę. Zarówno z tymi, którzy twierdzą, że Kościół ich skrzywdził, jak i z tymi, którzy zaprzeczają faktom wyrządzonej krzywdy. Prosto w oczy oznacza bowiem, że dochodzi do prawdziwego spotkania. A tylko prawdziwe spotkanie może rozwiązać prawdziwe problemy. Tak było w Piekarach, w których tysiące zwyczajnych ludzi, pod zwykłym wiosennym niebem, na zwykłej zielonej trawie słuchały Bożego słowa, modliły się i trwały w skupieniu oraz ciszy. Przepowiadane protesty, zapowiadane rebelie, szumnie ogłaszane kontestacje? Nic z tych rzeczy. Zamiast tego – wspaniała atmosfera pokoju i życzliwości. Rozbroiło mnie to, bo po raz kolejny zrozumiałem, że sztuczny, medialny szum może zakłamywać rzeczywistość i konsekwentnie to robi. Takie refleksje snułem u podnóża piekarskiej kalwarii, na szczycie której ustawiono obraz Matki Bożej. I dopiero teraz, kiedy piszę te słowa, zaczynam rozumieć, dlaczego akurat takie. W końcu to obraz Matki Sprawiedliwości i Miłości Społecznej. Czego jak czego, ale tych to nam akurat w Polsce najbardziej brakuje.

ks. Adam Pawlaszczyk - redaktor naczelny tygodnika "Gość Niedzielny"

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama