Przeciętność to słowo ponadczasowe, uważam jednak, że w czasach nam współczesnych bardziej niż kiedy indziej znaczące. Paradoksalnie – bo wszyscy przekonywani jesteśmy nieustannie o naszej nieprzeciętności, niezwykłości i wyjątkowości.
Przeciętność to słowo ponadczasowe, uważam jednak, że w czasach nam współczesnych bardziej niż kiedy indziej znaczące. Paradoksalnie – bo wszyscy przekonywani jesteśmy nieustannie o naszej nieprzeciętności, niezwykłości i wyjątkowości.
Cóż – społeczność, której wszyscy członkowie są nieprzeciętni, jest niczym innym jak społecznością przeciętnych.
Jeśli nie ma górnej granicy, wysoko postawionej poprzeczki, to nie ma szans – nikt nie będzie się silił na wysokie skoki. Odnoszę wrażenie, że dzisiaj już nikt nie wie nawet, gdzie ustawiona jest poprzeczka. Nadmierny indywidualizm spowodował, że sami ją sobie stawiamy, a ingerencja kogokolwiek z boku traktowana jest jako naruszenie prywatności.
Czy przesłanie kardynała Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Tysiąclecia, jest ciągle aktualne? – rozważa profesor Jan Żaryn w bieżącym numerze „Gościa Niedzielnego” (ss. 16–18). Wśród wielu tez profesora znajduje się szczególnie mi bliska: „zdania proste i oczywiste mogą przywracać równowagę w umysłach i sercach ich odbiorców”. Zgadzam się z panem profesorem, tym bardziej że w tym pierwszym numerze naszego tygodnika w 2020 roku, roku beatyfikacji kardynała Wyszyńskiego, stawiamy na jednoznaczność, prostotę, oczywistość. Tak, tak, w czasach, gdy nagrody literackie przyznaje się „za przekraczanie granic” (notorycznie i do znudzenia powtarzane sformułowanie), twierdzimy, że „wszystko już było”, tylko trzeba to umieć odczytać, uprościć. Bo chodzi po prostu o człowieczeństwo. A do tego nie trzeba zbytecznego filozofowania. Wystarczy odrobina… normalności i otwartości.
Ta sama idea, jak sądzę, przyświecała papieżowi, który dokonał pod koniec grudnia ubiegłego roku „epokowej” – jak to ujął jeden z hierarchów – zmiany w prawie kościelnym. Franciszek usunął sprawy nadużyć duchownych wobec małoletnich z listy spraw podlegających tzw. tajemnicy papieskiej. Stało się to na mocy reskryptów papieskich z 17 grudnia i było efektem mającego miejsce prawie rok temu spotkania biskupów w Rzymie oraz licznych dyskusji na ten temat (skądinąd nienowych). Dużo można było o tym przeczytać w mediach rozmaitych; w poważnej części były to komentarze niemające za wiele wspólnego z rzeczywistością, szał trwał jakieś dwa dni i ucichło. I dobrze, że ucichło, niech konkretne rozwiązania prawne przynoszą owoc, niech się dzieje dobro. W ogóle w nowym roku 2020 niech się dzieje dobro, niech słów będzie o wiele mniej niż w poprzednim, a czynów i konkretów o wiele więcej. Bo wciąż aktualne pozostaje przesłanie Prymasa Tysiąclecia, byśmy byli jak orły wolne i wznosili się ponad przeciętność. Uroczystość Objawienia Pańskiego jest dobrą po temu okazją. Każdemu z Trzech Mędrców potrzeba było niezłej determinacji i pasji, by opuścić domowe pielesze i poszukać Króla zapowiedzianego w proroctwach. Spotkanie z Nim nie trwało zapewne długo. Ale odcisnęło piętno na historii świata. Jak wszystko, co z pozoru trudne i wymagające. Tak, poprzeczka ustawiona jest wysoko.
ks. Adam Pawlaszczyk - redaktor naczelny tygodnika "Gość Niedzielny"
opr. ac/ac