Refleksja nad wiarą i postawą kapłanów jest szczególnie aktualna w Roku Wiary
Refleksja nad wiarą i postawą kapłanów jest szczególnie aktualna w Roku Wiary, który ogłosił papież Benedykt XVI1. Ze względu na wiarę apostołowie zostawili wszystko, aby pójść za Nauczycielem (por. Mt 10,28). Wierzyli w słowa, którymi zapowiadał Królestwo Boże obecne i realizujące się w Jego osobie (por. Łk 11,20). Byli w komunii życia z Jezusem, który ich nauczał, pozostawiając im nową regułę życia, przez którą byliby po Jego śmierci rozpoznawani jako Jego uczniowie (por. J 13,34–35). Przez wiarę poszli na cały świat, wypełniając polecenie niesienia Ewangelii wszelkiemu stworzeniu (por. Mk 16,15) i bez jakiejkolwiek obawy głosili wszystkim radość zmartwychwstania, którego byli wiernymi świadkami.2 Nie tylko świeccy, lecz także księża są wezwani do czujności i nawrócenia. Również do duchownych odnosi się zasada, że kto się nie rozwija w sferze duchowej, ten się cofa, a kto stoi, ten powinien baczyć, by nie upaść 3. Słuszność tej zasady potwierdzają w bolesny sposób odejścia z kapłaństwa znanych księży, którzy pełnili ważne funkcje w formowaniu nowych kandydatów do kapłaństwa i byli autorytetami w zakresie wiedzy teologicznej.
Kryzys wiary kapłana jest tożsamy z jego kryzysem egzystencjalnym, gdyż z definicji kapłan to człowiek żyjący z wiary. Podstawą decyzji o przyjęciu święceń kapłańskich, jak również podstawą posługi kapłana jest wiara w Boga, który powołuje, oraz osobista przyjaźń z Chrystusem. Kto idzie za głosem powołania, ten czyni to właśnie dlatego, że zawierzył siebie Bogu, uznał, że każdemu człowiekowi Bóg wskazuje najlepszą drogę jego życia doczesnego i że właśnie dlatego warto słuchać Go nie tylko bardziej niż ludzi, ale też nawet bardziej niż samego siebie. Ksiądz wierny powołaniu to ktoś, kto wyróżnia się dojrzałą wiarą i kto postępuje w sposób z nią zgodny. Celem niniejszej analizy jest wskazanie głównych przyczyn oraz przejawów kryzysu kapłanów, a także wskazanie zasad przezwyciężania słabości i zapobiegania sytuacjom kryzysowym.
Każdy kapłan jest z ludu wzięty (por. Hbr 5,1). Żaden z duchownych nie miał idealnych rodziców, idealnych księży i katechetów w swojej parafii, idealnych nauczycieli ani idealnych rówieśników. Żaden też nie otrzymał idealnego wychowania. Niektórzy kapłani mają za sobą trudne dzieciństwo i doświadczenie krzywdy. Inni doświadczyli boleśnie własnej słabości w okresie dorastania. Każdego roku kilkunastu lub więcej księży odchodzi z kapłaństwa. Dane na ten temat możemy znaleźć w oficjalnych statystykach. Nie obejmują one natomiast tych kapłanów, których kryzys przejawia się w inny sposób, na przykład poprzez alkoholizm czy inne uzależnienia, romanse czy gorszenie świeckich. Wyjątkowo rażącym przejawem kryzysu jest każdy przypadek kapłana pedofila czy apostaty.
Bolesnym znakiem naszych czasów są przypadki duchownych, którzy chwalą się w mediach swoją niewiernością i porzucają kapłaństwo w świetle kamer telewizyjnych. Niektórzy z nich twierdzą, że oto wybrali „wolność”, że teraz są „wierni sobie” albo że wreszcie znaleźli „prawdziwą miłość”, przy czym tym mianem nazywają romanse czy cudzołóstwo. Tacy księża manipulują własnym myśleniem, oszukują samych siebie, rozumują w sposób typowy dla alkoholika czy narkomana w rozwiniętej fazie choroby. Usiłują interpretować prawdy Ewangelii i normy moralne po swojemu, aby usprawiedliwiać swoją niewierność.
Kapłan jest najpierw człowiekiem, a następnie chrześcijaninem oraz tym, kto mocą święceń otrzymał udział w kapłaństwie Chrystusa. To właśnie dlatego kryzys kapłana zaczyna się od zaniedbań w sferze człowieczeństwa. Każdy z ludzi powołany jest do stawania się kimś podobnym do Boga, nie będąc jednak Bogiem. To oznacza, że jest powołany do nieustannego rozwoju w sferze intelektualnej, emocjonalnej, estetycznej, duchowej, moralnej, społecznej. W odniesieniu do każdego człowieka – a tym bardziej do księdza – obowiązuje zasada, że dzisiejszy stopień rozwoju i dojrzałości wystarczy najwyżej na dzisiaj, ale nie na jutro. Kapłan, który nie troszczy się o wypływanie na głębię człowieczeństwa, zaczyna degradować samego siebie. Staje się coraz bardziej powierzchowny, rozczarowany życiem i niespokojny. Okazuje się też zarazem coraz bardziej niekompetentny w kontaktach międzyludzkich. Doświadcza pustki egzystencjalnej i wraz z nią pokusy, by tę pustkę zagłuszyć jakimś substytutem radości: środkiem psychotropowym, karierą, romansem, pieniędzmi, władzą.
Drugim obok zaniedbania sfery ludzkiej źródłem kryzysu kapłana jest rezygnacja z troski o stawanie się coraz dojrzalszym chrześcijaninem. Przejawia się to zwykle w zaniedbywaniu modlitwy, medytacji, adoracji Najświętszego Sakramentu, lektury Pisma Świętego, w opuszczeniu codziennego rachunku sumienia, a także w rezygnacji z regularnego korzystania z sakramentu i pojednania, z pomocy stałego spowiednika, z corocznych rekolekcji. W skrajnym przypadku może dojść do tego, że jakiś ksiądz okazuje się chrześcijaninem formalnie praktykującym, ale faktycznie nie wierzącym.
Trzecim źródłem kryzysu księdza jest zaniedbanie wierności swojemu powołaniu i lekceważenie obowiązków kapłańskich. Punktem wyjścia jest tu zwykle osłabienie osobistej więzi z Chrystusem. To sytuacja dramatyczna, gdyż dla księdza serdeczna przyjaźń z Bogiem jest jeszcze ważniejsza niż dla męża więź miłości z żoną. Nawet w przypadku małżonków zaniedbanie więzi z Bogiem prowadzi do kryzysu małżeństwa; tym bardziej prawda ta odnosi się do księży. W kapłaństwie obowiązuje zasada: „być” przed „działać”. Kapłan to najpierw przyjaciel Boga, a dopiero potem Jego świadek. Jeden z mężczyzn powiedział mi, że od kilkunastu lat jest żonaty i że od pewnego czasu nie okazuje żonie miłości. Na swoje „usprawiedliwienie” dodał, że nie jest to przejaw jego złej woli, lecz tego, że w nim tej miłości już nie ma. Odpowiedziałem mu, że we mnie też nie ma miłości, gdyż miłość jest tylko w Bogu; tylko On ma miłość w sobie i jest źródłem miłości. Człowiek może tę miłość od Boga przyjmować i uczyć się jej od Jezusa; dopiero wtedy jest w stanie komunikować ją innym ludziom. Ksiądz, który zaniedbuje osobistą więź z Bogiem, zaczyna się wypalać i tracić radość z bycia kapłanem. W konsekwencji będzie coraz bardziej powierzchowny i duchowo pusty. Nie będzie w stanie wspierać ludzi, którzy będą u niego szukać duchowej i religijnej pomocy, a także umocnienia wiary, nadziei i miłości. Kapłan, który oddala się od Boga, oddala się od kapłaństwa i od ludzi, do których został posłany.
Rzadko kryzys kapłana pojawia się nagle i od razu w ostrej, skrajnej formie; na ogół rozwija się powoli. Można wskazać kilka typowych cech i postaw kapłana, które sygnalizują początek kryzysu. Po pierwsze, ksiądz wchodzący w kryzys zaczyna traktować swoją posługę tak jak pracę zawodową, a nie jak powołanie do ofiarnej i bezinteresownej miłości. Stopniowo staje się coraz bardziej urzędnikiem, dla którego najważniejszy jest zarobek i „wolny dzień” (mężowie i ojcowie nie mają wolnego dnia!), a coraz mniej świadkiem Boga, dla którego najważniejszy jest los powierzonych sobie ludzi.
Drugim typowym sygnałem kryzysu kapłana jest to, że zaczyna traktować siebie jako specjalistę od systemów teologicznych, zamiast być przyjacielem oraz świadkiem żywego Boga. Żaden system teologiczny nikogo nie zbawi, nikogo nie utwierdzi w miłości i świętości, dla nikogo nie stanie się źródłem takiej mocy, jaka płynie z Chrystusa. Zagrożeniem jest sytuacja, w której ksiądz skupia się wyłącznie na uprawianiu teologii i rezygnuje zupełnie z duszpasterstwa. Takiemu księdzu grozi nie tylko osobisty kryzys, ale też i to, że u innych kapłanów oraz ludzi świeckich zacznie formować coraz bardziej oddalone od Ewangelii sposoby myślenia na temat Boga, człowieka, chrześcijaństwa i duszpasterstwa. Gdy ksiądz rezygnuje z posługi duszpasterskiej i zajmuje się jedynie studiowaniem systemów teologicznych, wtedy swoje powołanie redukuje do uprawiania zawodu teologa. To tak, jakby jakiś mąż i ojciec nie zajmował się już żoną i dziećmi, lecz skupił się całkowicie na studiowaniu nauk na temat małżeństwa i rodziny.
Wyraźnym zwiastunem wchodzenia w kryzys jest to, że ksiądz wierzy – a przynajmniej sprawia wrażenie, że wierzy – iż ktoś z zewnątrz może odnowić i oczyścić Kościół. Taki ksiądz opowiada publicznie o słabościach ludzi Kościoła. Najchętniej mówi o tym we wrogich Kościołowi mediach (zwykle za obfite honorarium…). Na swoich stronach internetowych umieszcza „demaskatorskie” teksty. Tego typu duchowny staje się coraz bardziej krytyczny wobec innych księży i wobec swoich przełożonych, pozostaje natomiast zupełnie bezkrytyczny wobec samego siebie i swoich przekonań. Próbuje reformować Kościół, zamiast najpierw nawracać samego siebie i wierniej niż dotąd naśladować Jezusa. Dojrzały i związany z Chrystusem ksiądz dostrzega słabości ludzi Kościoła – począwszy od swoich własnych! – i nie boi się o nich mówić, ale jednocześ¬nie wie, że oczyszczenie i odnowienie Kościoła może przyjść jedynie od wewnątrz – mocą Chrystusa, mocą Jego obecności i łaski, mocą nieustannego nawracania się poszczególnych ochrzczonych.
Innym sygnałem popadania w kryzys jest to, że kapłan zaczyna głosić takiego „Boga”, jaki podoba się „letnim” chrześcijanom, a nawet, dominującym niestety w naszym kraju, ateistycznym i liberalnym mediom. Taki ksiądz kieruje się w duszpasterstwie zasadami „poprawności politycznej”. Już nie głosi Jezusa, nie wzywa do radykalnego odróżniania dobra od zła, lecz głosi jakąś swoją prywatną „religię” tolerancji, akceptacji i takiej „prawdy”, która jest miła dla kłamców. Dla księdza wchodzącego w kryzys istnieją pewne tematy tabu. Dla przykładu, unika jednoznacznego mówienia o aborcji, in vitro, cudzołóstwie. Boi się bowiem, że słuchacze skonfrontują zasady, które głosi, z jego własnym sposobem postępowania 4.
Znakiem wchodzenia w kryzys bywa i to, że ksiądz „stwarza” sobie Boga na własne podobieństwo. Zjawisko to można nazwać głoszeniem Ewangelii według własnego życiorysu, czyli w sposób usprawiedliwiający własny, błędny styl życia. Czasem jednostronne i wypaczone głoszenie Ewangelii nie jest wynikiem złej woli, lecz wynika z bolesnej historii życia danego księdza, który z tą historią nadal sobie nie radzi. Dla przykładu, ksiądz, który pochodzi z rozbitej rodziny czy który doświadczył poważnych słabości bliskich osób albo też własnych ułomności i upadków, ma tendencję, by dostrzegać w chrześcijaństwie jedynie nakazy i zakazy, rygoryzm i ascezę lub natrętny lęk o zbawienie. Tego typu jednostronne i zniekształcone chrześcijaństwo nie tylko odstrasza tych, którzy szukają prawdziwego oblicza Boga, ale też nie pozwala temuż księdzu w nawróceniu i uwolnieniu się od ciążącej przeszłości. Równie wyraźnym znakiem kryzysu jest sytuacja, w której ksiądz wprawdzie wiernie głosi Ewangelię i respektuje nauczanie Magisterium Kościoła, jednak nie postępuje zgodnie z tym, czego naucza. Staje się wtedy ideologiem i doświadcza egzystencjalnego rozdwojenia.
Kolejny symptom kryzysu to utrata tożsamości danego księdza w stosunku do ludzi świeckich. Niektórzy świeccy się klerykalizują, czyli czują się bardziej odpowiedzialni za parafię niż za własną rodzinę. Z kolei niektórzy księża się laicyzują, czyli zatracają świadomość specyfiki swojego powołania. Naśladują wtedy świecki sposób myślenia, wartościowania i postępowania. Ich styl życia zaczyna coraz bardziej przypominać postawę egoistycznego, wygodnego singla, a coraz mniej postawę ofiarnie kochającego męża i ojca, od rana do wieczora z miłością troszczącego się o swoją rodzinę.
Przejawem wchodzenia w kryzys są ponadto coraz płytsze relacje kapłana z innymi osobami – duchownymi i świeckimi. Taki kapłan nie pomaga już w doświadczaniu miłości Boga i w nawróceniu. Nie podejmuje poważnych rozmów ani nie porusza trudnych tematów. Staje się bardziej wesołkiem czy kumplem niż wychowawcą i przewodnikiem duchowym. Zaczyna posługiwać się „poprawną politycznie” nowomową ateistów i libe¬rałów. Miłosierdzie Boga myli z naiwnością i pobłażaniem złu. Twierdzi, że nie wolno nikogo oceniać ani upominać, że w każdym człowieku należy dostrzegać wyłącznie dobro i respektować subiektywne przekonania najbardziej nawet niedojrzałych ludzi. Im bardziej ksiądz oddala się od Jezusa i wchodzi w kryzys, tym mniejsze wymagania stawia samemu sobie oraz innym ludziom. W konsekwencji staje się nie tylko coraz większym zagrożeniem dla samego siebie, lecz również dla bliźnich.
Jezus upewnia nas o tym, że prawda nas wyzwoli. On jest prawdą wyzwalającą, gdyż nie tylko wie, co się w nas dzieje, lecz odnosi się do nas z miłością nawet wtedy, gdy od Niego odchodzimy. Pierwszym warunkiem przezwyciężania kryzysu jest uznanie prawdy o sobie przez tego, kto oddalił się od Jezusa i zszedł z właściwej drogi życia. Uznanie prawdy o sobie to początek nawrócenia i uwalniania się od zła. Ci, którzy porzucają kapłaństwo, chętnie odpowiedzialnością za to obarczają swoich przełożonych, trudne warunki życia czy zbyt duży – według nich – ciężar obowiązków, jakie na nich nałożono. W rzeczywistości najważniejszym powodem kryzysu jest oddalenie się od Jezusa i rezygnacja ze stawiania samemu sobie twardych wymagań, bez których nikt nie jest zdolny kochać, czyli dochować wierności swemu powołaniu. Od nawrócenia i pokonania kryzysu oddala niektórych księży magiczne oczekiwanie, że w świeckim stanie będzie im łatwiej funkcjonować i cieszyć się życiem. W rzeczywistości łatwe szczęście nie istnieje na tej ziemi, a radość zależy od tego, w jaki sposób postępujemy, a nie od tego, w jakim środowisku żyjemy.
W przezwyciężaniu kryzysu ksiądz dysponuje potężną pomocą, jaką jest osobista więź z Bogiem, modlitwa i życie sakramentalne. Ksiądz, który chce wyjść z kryzysu, może prawie zawsze liczyć na pomoc swoich krewnych, począwszy od rodziców i rodzeństwa. Może także liczyć na pomoc przełożonych i współbraci w kapłaństwie, a także na modlitwę i wsparcie ze strony wielu życzliwych ludzi świeckich. Może również korzystać z pomocy specjalistów: psychologów i terapeutów. Nikomu jednak nie da się pomóc bez jego zgody i współpracy. Bez postawienia twardych wymagań samemu sobie pomoc z zewnątrz nie będzie skuteczna.
Nikomu z ludzi nie jest łatwo wychodzić z kryzysu. Pokonywanie włas¬nych słabości okazuje się szczególnie trudne w przypadku kapłana, gdyż duchowni utożsamiają się z Chrystusem i spontanicznie zakładają, że są dojrzalsi od ludzi świeckich z samego faktu bycia księdzem. Właśnie dlatego warto czynić w Kościele wszystko, by kapłani nie popadli w kryzys i by mobilizowali się do pracy nad sobą już w obliczu pierwszych oznak ulegania jakimś słabościom. Pierwszym warunkiem zapobiegania kryzysowi jest ciągłe nawracanie się do życia w ofiarnej i mądrej miłości na wzór Chrystusa. Dzięki przyjaźni z Bogiem i respektowaniu Jego woli kapłan coraz lepiej – dojrzalej niż w dniu święceń – rozumie istotę swego powołania i swojej posługi. Staje się kimś, kto rozumie człowieka i troszczy się o niego „tu i teraz”. Potrafi bronić ludzi nie tylko przed zewnętrznymi zagrożeniami, lecz również przed ich własną słabością. Wierne wypełnianie posługi kapłańskiej przynosi trwałą radość, a radość to najlepszy sposób zapobiegania wszelkim kryzysom.
Ochrona przed kryzysem to coś więcej niż kwestia dobrej woli. To czujność, dyscyplina i ustawiczna praca nad własnym charakterem. To codzienny, uczciwy rachunek sumienia. To świadomość tego, że ksiądz – jak każdy chrześcijanin – nie zna granic w rozwoju. Kapłan chroni siebie przed kryzysem wtedy, gdy w każdej sytuacji jest otwarty, szczery i uczciwy wobec biskupa, gdy przyjaźni się z dojrzałymi kapłanami, gdy uczy się od nich być coraz bardziej Bożym darem dla ludzi, gdy owocnie korzysta z sakramentu pojednania, ze stałej formacji kapłanów, z rekolekcji, z różnych możliwości poszerzania swoich duszpasterskich kompetencji.
Każdy kapłan potrzebuje wsparcia ze strony swojego środowiska. Potrzebuje szybkich i stanowczych reakcji osób duchownych i świeckich, jeśli daje pierwsze sygnały, że coś niedobrego zaczyna się dziać w jego życiu. Czasem potrzebuje stanowczego upomnienia ze strony biskupa, a także sankcji dyscyplinarnych proporcjonalnych do popełnianych błędów – aż do utraty dotychczasowego stanowiska, a nawet do suspensy włącznie. W odniesieniu do kapłanów nigdy nie powinno się mówić o „niskiej szkodliwości społecznej” postępowania niezgodnego z Ewangelią. Klimat pobłażania i bezkarności sprzyja popadaniu w kryzys. Zwłaszcza młodzi księża potrzebują pozytywnego nacisku z zewnątrz.
Ważne jest to, by ewentualna interwencja księży i przełożonych wobec błądzącego księdza była stanowcza i jednoznaczna, by następowała szybko, czyli już w obliczu pierwszych oznak kryzysu. Doświadczenie potwierdza, że liczenie na to, iż ksiądz, który zaczyna błądzić w nauczaniu czy postępowaniu, upomni samego siebie i własną mocą zmobilizuje się do poprawy, to strategia nieskuteczna. Gdyby miał w sobie na tyle rozwagi, pokory i siły, to by w ogóle nie zaczął błądzić. Również w tym względzie warto słuchać Jezusa, który zobowiązuje nas do otwartego upominania błądzących (por. Mt 18,15–17).
W dominującej obecnie, antychrześcijańskiej i antyludzkiej cywilizacji egoizmu i śmierci szczególnie potrzebni są kapłani, którzy wiernie naśladują Chrystusa. Jednak w takiej cywilizacji niełatwo jest być świętym księdzem, podobnie jak też niełatwo jest ludziom świeckim żyć w świętości. Kryzys dotyka nielicznych kapłanów, lecz mimo to jest to zjawisko szczególnie bolesne dla Kościoła; prowadzi do zgorszenia, a u wielu świeckich budzi poważne wątpliwości w wierze. To właśnie dlatego Jezus stanowczo przestrzegał duchownych przed postępowaniem niezgodnym z tym, czego nauczają, a także przed faryzejską pobożnością na pokaz (por. Mt 23,2–28).
Istotą wiary chrześcijańskiej jest wiara w Boga, który nas kocha i uczy kochać. Istotą praktykowania tej wiary jest wypełnianie przykazania miłości Boga i bliźniego, a miarą praktykowania tej miłości jest miłość wcielonego Syna Bożego – do końca, aż do krzyża. Wiara działa przez miłość (por. Ga 5,6). Ksiądz praktykuje wiarę wtedy, gdy kocha tak, jak pokochał nas Chrystus. I w żaden inny sposób! Nie ma bowiem innej miłości niż ta, której uczy Zbawiciel. Jego miłość jest bezwarunkowa, ofiarna i mądra, bo jednocześnie wspiera i stawia wymagania.
Najlepszą ochroną przed kryzysem jest świętość. Prawdziwa świętość to owoc prawdziwej miłości, gdyż miłość jest duszą świętości5. Święty ksiądz jest związany z Bogiem dosłownie na śmierć i życie. Można go zabić jak ks. J. Popiełuszkę, można do niego strzelać jak do Jana Pawła II, ale nie można go zastraszyć, złamać, odłączyć od miłości Chrystusa (por. Rz 8,35). Święty ksiądz to ktoś, kim cieszą się ludzie dobrej woli i kogo chcieliby zabić ludzie przewrotni, bo demaskuje ich cynizm i przeszkadza im w demoralizowaniu społeczeństwa. Święty ksiądz jest – na wzór Jezusa – mądrzejszy i sprytniejszy w czynieniu dobra oraz komunikowaniu miłości niż ludzie przewrotni sprytni są w czynieniu zła i głoszeniu kłamstwa. Każdy z duchownych i świeckich powinien modlić się w intencji kapłanów. Powinien też w ramach swoich możliwości pomagać im, by żyli w wierności swemu powołaniu, czyli by postępowali zgodnie z wiarą, którą głoszą.
Wyznawanie wiary w Trójcę Świętą – Ojca, Syna i Ducha Świętego – jest równoznaczne z wiarą w jednego Boga, który jest miłością (por. 1 J 4,8): Ojca, który w pełni czasów posłał swego Syna dla naszego zbawienia; Jezusa Chrystusa, który w tajemnicy swej śmierci i zmartwychwstania odkupił świat; Ducha Świętego, który prowadzi Kościół poprzez wieki w oczekiwaniu na chwalebny powrót Pana6. Powołanie do kapłaństwa to powołanie do ofiarnej i mądrej miłości na wzór Jezusa. Kierowanie się tą miłością na co dzień to potwierdzenie wiary w Boga, który kocha i uczy kochać 7. Gdy kapłan trwa w Chrystusie i wiernie naśladuje miłość swego Mistrza, wtedy najlepiej chroni przed każdą formą kryzysu samego siebie i tych, których prowadzi do Boga 8.
Przypisy:
1 Rok Wiary, ogłoszony przez Benedykta XVI, rozpoczął się 11 października 2012 roku, w pięćdziesiątą rocznicę otwarcia Soboru Watykańskiego II i dwudziestą rocznicę opublikowania Katechizmu Kościoła katolickiego, a zakończy się w uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata 24 listopada 2013 roku
2 Benedykt XVI, Porta fidei, nr 13.
3 Por. M. Dziewiecki, Kapłan – świadek Miłości, Kraków 2005; M. Dziewiecki, Mężczyzna mocny miłością. Być księdzem dzisiaj, Częstochowa 2010. [Por. 1 Kor 10,12 (przyp. red.)].
4 Przykładem ulegania „politycznej poprawności” przez księży, którzy oddalają się od Jezusa i Jego Ewangelii, jest mylenie duszpasterstwa osób żyjących w związkach niesakramentalnych z tworzeniem tym osobom komfortu trwania w cudzołóstwie. Chodzi tu przecież o osoby, które złamały przysięgę małżeńską, a przez to drastycznie skrzywdziły małżonka i dzieci. Mimo to niektórzy księża nie mówią wprost, że tacy ludzie żyją w związkach cudzołożnych oraz że są wezwani do nawrócenia i powrotu do porzuconego małżonka oraz skrzywdzonych dzieci. Celem duszpasterstwa zgodnego z Ewangelią nie jest ukrywanie niepokojącej prawdy czy naiwne uspakajanie sumienia, lecz udzielanie pomocy w nawróceniu.
5 Katechizm Kościoła katolickiego, nr 826.
6 Benedykt XVI, Porta fidei, nr 1.
7 Por. M. Dziewiecki, Boży pomysł na Twoje życie, Szczecinek 2012.
8 Por. A. Cencini, Oddech życia. Łaska formacji permanentnej, Kraków 2003.
opr. aś/aś