Nie zgadzaj się na zło! Wywiady (III)

Abp Bergoglio chodził do najuboższych dzielnic, by być blisko ludzi

Nie zgadzaj się na zło! Wywiady (III)

Papież Franciszek

Nie zgadzaj się na zło!

Wydawnictwo M
ISBN: 978-83-7595-620-7



fragment książki:

WYWIADY

Abp Bergoglio chodził do najuboższych dzielnic, by być blisko ludzi

Bliskość ludzi, zwrócenie szczególnej uwagi na ubogich, ścisła jedność z kapłanami, silne poczucie misyjności – to zdaniem następcy kard. Jorge Mario Bergoglio na stolicy w Buenos Aires, arcybiskupa Mario Aurelio Poliego, główne punkty duszpasterstwa jego poprzednika.

OR: Od jak dawna zna ksiądz arcybiskupa Jorge Mario Bergoglio?

Abp Mario Aurelio Poli: Pochodzę z Flores. Jest to ten sam obszar duszpasterski, za który odpowiadał bp Bergoglio jako biskup pomocniczy, zanim został arcybiskupem Buenos Aires. I właśnie stałem się jego następcą jako biskup pomocniczy i wikariusz biskupi Flores, natychmiast idąc w jego ślady, bo w przypadku takiego mistrza trudno byłoby go nie naśladować. Zawsze odczuwałem wyraźną zgodność z jego stylem duszpasterskim, tak bliskim ludzi. Pamiętam, kiedy otrzymał on sakrę biskupią z rąk kardynała Antonio Quarracino. Było to 27 czerwca 1992 roku. Bergoglio odegrał ważną rolę jako prowincjał jezuitów, ale dla większość ludzi był niemal nieznany. Jednak z biegiem lat wierni poznali jego styl duszpasterski, najpierw jako biskupa pomocniczego, a potem, po śmierci w 1998 roku kardynała Quarracino, jako arcybiskupa. Chodzi o styl bardzo prosty, cechujący się bliskością względem ludzi i księży. Jest on wielkim pielgrzymem, w tym sensie, że jest misjonarzem. Często odwiedzał parafie, najbiedniejsze dzielnice, szpitale i więzienia. Faktycznie swoim życiem i przepowiadaniem nauczył nas trybu pracy duszpasterskiej, który wpisał się na trwałe między kapłanami i świeckimi, zakonnikami i wszystkimi ludźmi. Cały lud Boży, a zwłaszcza biskupi pomocniczy wiele się od niego nauczyli.

Jakie są cechy tej posługi biskupiej?

Od chwili wyboru na papieża Bergoglio przełożył na duszpasterstwo powszechne to, co czynił już w Buenos Aires na poziomie diecezjalnym. Świat jest zaskoczony jego stylem, ale my, którzy go znamy, wiemy, że jest to jego cecha charakterystyczna i dlatego nie jesteśmy zaskoczeni. Jego posługa zawsze nas fascynowała. Jej specyfiką jest połączenie słowa, homilii, katechezy, kaznodziejstwa z życiem codziennym. U niego słowa i czyny są zgodne, tak jak nauczał Paweł VI w Evangelii nuntiandi. Sam Pan głosił Królestwo Niebieskie słowem i czynem, cudami i nauczaniem. Znajduje to odzwierciedlenie w osobowości Bergoglio. Uczył nas, byśmy byli biskupami misyjnymi, wychodzenia z Kurii, żeby nie być zamkniętymi w biurach. W tym wszystkim nie ma żadnego populizmu czy demagogii, jak to niektórzy insynuują. Wręcz przeciwnie, całe działanie Bergoglio jest skierowane ku Królestwu Bożemu i ukazaniu szczerej bliskości wobec ludzi. Papież inspiruje swoje nauczanie codziennym życiem poszczególnych osób. Z tego względu jego słowa docierają do serca wiernych. Ale także dlatego, że zawsze Ewangelia i Słowo Boże są obowiązkowym punktem odniesienia. Jest to uwaga charakterystyczna, która odnosi się również do życia kapłańskiego. Wzór, który jak dostrzegłem, został nakreślony w homilii Mszy św. Krzyżma w Wielki Czwartek, w której skutecznie odzwierciedlona jest jego myśl o kapłaństwie.

Od samego początku dało się zauważyć jego szczególną troskę o ubogich.

Kocha ich szczególnie. Jest biskupem wszystkich, choć szczególną uwagę poświęca ludziom ubogim, tym, którzy najbardziej potrzebują pomocy. Mają oni szczególne miejsce w jego posłudze duszpasterskiej, podobnie jak to rzeczywiście powinno mieć miejsce w odniesieniu do całego Kościoła. Swoją drogą, Buenos Aires jest metropolią naznaczoną niepokojami i nędzą. Są grupy ludności, które żyją w wielkim ubóstwie, bez energii elektrycznej, gazu, wody pitnej. Paradoks polega na tym, że ludzie ci żyją tuż obok innych, którzy mają wszystko, czego potrzeba. W wielu dzielnicach znajdujemy stłoczonych biednych imigrantów, którzy przyjeżdżają do miasta w poszukiwaniu pracy. Pochodzą nie tylko z argentyńskiej prowincji, ale także z Paragwaju, Boliwii lub Peru. Ludzie uczciwi, w większości dobrzy, którzy jednak ze względu na przeludnienie i brak bezpieczeństwa stają się bardzo bezbronni. Z tego względu jest miejsce dla rynku narkotyków. Kiedy Bergoglio był arcybiskupem, miał zwyczaj udawania się do wszystkich dzielnic, zwłaszcza najuboższych, aby odprawić Mszę św., a nawet po prostu spędzić trochę swego czasu z ludźmi.

Jak ten wybór przełożył się na duszpasterstwo?

Bergoglio chciał, aby w każdej parafii było dwóch lub trzech księży, aby była silna obecność Kościoła wśród ludzi, a także by kierować pobożnością ludową. Jego wizyta w więzieniu dla nieletnich Casal del Marmo zaskoczyła świat: ale to właśnie czynił przez 25 lat w Buenos Aires przy okazji świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Wiele razy chodził do szpitali, ale odnowił także duszpasterstwo służby zdrowia. Wielką uwagę zwracał na kapelanie szpitalne i powierzał je raczej kapłanom młodym niż starszym, jak to najczęściej ma miejsce. Istnieje całe pokolenie księży, którzy wypełniają posługę kapelanów wśród chorych. Bergoglio chciał także znaczącej obecności duchownych wśród najsłabszych, osób chorych na AIDS.

W papieskich przemówieniach często pojawia się odniesienie do miłosierdzia Bożego...

Ojciec Święty bardzo podkreśla dwa pojęcia, które znajdują się w psalmach: miłosierdzie i czułość Boga. Chrystus przyszedł między ludzi ukazując oblicze Boga jako Ojca. To właśnie pragnie uzmysłowić papież. Zachęca, byśmy dali się dotknąć Bożą czułością, która staje się przebaczeniem, pocieszeniem, pomocą, zbawieniem. Niemal zawsze Bergoglio kończy swoje kazania następującym stwierdzeniem: Bóg zbawia. W nim jest zawarta także jego teologia: Bóg nam przebacza, zachęca nas, towarzyszy nam, oczekuje na nas.

Co Ksiądz Arcybiskup najbardziej zapamiętał z lat przeżytych u jego boku jako biskup pomocniczy?

Przede wszystkim, jego przyjaźń wobec wszystkich nas kapłanów: przyjaźń serdeczna i szczera, która sprawiła, że czuliśmy się bardzo dobrze u jego boku. Dołączył do tego pogodę ducha w duszpasterstwie, które fascynuje. Z tego względu radziłbym śledzić rytm życia papieża Franciszka. Wstaje on bardzo wcześnie rano. Jest człowiekiem wielkiej modlitwy i wielkiej pracy duszpasterskiej. Nie odpoczywa w ciągu dnia – to dobrze znany fakt, ponieważ ma dużą wytrzymałość fizyczną. Ciągle myśli o Kościele, ludziach, o duszpasterstwie.

Jak Ksiądz Arcybiskup przyjął wiadomość o swojej nominacji na następcę kard. Bergoglio w Buenos Aires?

Po sześciu latach spędzonych w stolicy jako biskup pomocniczy, przeniesiono mnie w czerwcu 2008 roku na stolicę w Santa Rosa, w Pampie na południu Argentyny. Byłem tam, gdy dotarła do mnie ta niespodziewana wiadomość. W moim sercu było jeszcze zdziwienie i radość spowodowana wyborem kardynała Bergoglio na papieża. Zadzwonił do mnie nuncjusz apostolski i przekazał informację o mojej nominacji na arcybiskupa stolicy. Odczułem przede wszystkim wielką niegodność, ponieważ następstwo po kardynale Bergoglio jest prawdziwym wyzwaniem. Wtedy złożyłem nadzieję w Bogu, który nie zostawia nas samych. Ufam Jemu, w Jego łaskę i pomoc ludzi świeckich, ponieważ wielu z nich jest zaangażowanych w katechezie, w wolontariacie, w ruchach kościelnych. Liczę też na wsparcie kapłanów, zakonników i zakonnic.

Przez trzydzieści lat byłem w seminarium archidiecezjalnym w Villa Devoto, najpierw jako formator, a następnie jako wykładowca. Znam więc wielu księży, którym towarzyszyłem jako klerykom. Mogę wręcz powiedzieć, że znam większość duchownych wyświęconych w ostatnich dwudziestu–trzydziestu latach. Jestem pewien, że otrzymam od nich wielką pomoc. Ponadto uczynię, to co potrafię, aby spełnić oczekiwania papieża. Drogę tę będziemy przemierzali wspólnie. Chcę kontynuować jego styl i działać tak, jak on. Wsłuchiwał się on bardzo w opinię duchowieństwa, zarówno w radzie kapłańskiej, jak i w radzie konsultorów. Myślę, że jest to droga, od której nie ma odwrotu. Wtedy nadejdzie czas, by powiedzieć, czy byliśmy dobrymi uczniami.

Czy są jakieś priorytety i pilne zadania, które należy podjąć?

Istnieje wiele wyzwań, które istnieją od dawna. Aby być pasterzem stolicy Argentyny, będę przede wszystkim musiał zająć się relacjami między Kościołem a państwem. W naszym kraju istnieje bardzo wyraźny rozdział. I tak być musi. Kolejnym priorytetem jest edukacja. Mamy wiele katolickich szkół w Buenos Aires. Od lat realizujemy projekt edukacyjny, w którym uczestniczą tysiące studentów. Kard. Bergoglio przywiązywał wielką uwagę do tej dziedziny i utworzył specjalny wikariat ds. edukacji. Innym ciekawym wyzwaniem jest misja kontynentalna, do której nas wezwał Benedykt XVI, przybywszy do Aparecidy: musimy ją kontynuować. Jest też, jak już wspomniałem wcześniej, bardzo niepokojący problem narkomanii, nie tylko w Buenos Aires, ale w całej Argentynie. Wcześniej nasza ojczyzna była krajem tranzytowym. Obecnie stała się konsumentem. Niestety są też pewne obszary produkcyjne, gdzie biedni uciekają się do uprawy narkotyków, aby przezwyciężyć trudności gospodarcze.

Czy Ksiądz Arcybiskup, podobnie jak Jorge Bergoglio ma także korzenie włoskie?

Urodziłem się w Buenos Aires z ojca Włocha i matki Argentynki. Mój ojciec, Mario, pochodził z Toskanii, urodził się w roku 1900 w La Scali, w diecezji San Miniato. Miał dwóch braci, Aureliusza i Korneliusza. Pamiętam, że babcia ze strony ojca była bardzo religijna. Mój ojciec i wujek zostali ochrzczeni w kościele San Pietro alle Fonti, który odwiedziłem przed kilku laty i który dobrze zapamiętałem. Mój ojciec był maszynistą kolejowym. W latach trzydziestych prowadził pociąg z Florencji do Lyonu. Został uwięziony w okresie faszyzmu, chociaż niewiele wiemy o tej historii. Jak się wydaje, proboszcz interweniował, aby go uwolnić. Chcąc uciec przed wojną, wyemigrował z bratem Aureliuszem do Argentyny. Otworzyli warsztat tokarski i praca dobrze się rozwijała. Moja matka była natomiast krawcową. Ona również pochodziła z rodziny bardzo katolickiej. Od mojego ojca otrzymałem kulturę pracy, a religijność od matki. Mieszkaliśmy w Buenos Aires, ale przez jakiś czas mieszkaliśmy też w Casale Monferrato, w Piemoncie we Włoszech. Muszę powiedzieć, że jestem szczęśliwy, gdy przybywam do Włoch, bo czuję się jak w domu.

Abp Mario Aurelio Poli urodził się 29 listopada 1947 roku w Buenos Aires. Przed wstąpieniem w wieku 22 lat do Wyższego Seminarium Duchownego studiował na wydziale prawa i nauk społecznych Uniwersytetu w Buenos Aires. Święcenia kapłańskie przyjął 25 listopada 1978 roku i jest kapłanem stołecznej archidiecezji.
Na Argentyńskim Papieskim Uniwersytecie Katolickim uzyskał doktorat w dziedzinie teologii. Początkowo pracował w duszpasterstwie parafialnym, następnie w Wyższym Seminarium Duchownym. Od 1980 roku wykładał historię Kościoła na wydziale teologicznym Argentyńskiego Papieskiego Uniwersytetu Katolickiego. 8 lutego 2002 roku bł. Jan Paweł II mianował go biskupem pomocniczym Abidda i pomocniczym Buenos Aires. Sakrę przyjął z rąk ówczesnego arcybiskupa Buenos Aires, kard. Jorge Mario Bergoglio SJ. Jednocześnie nadal wykładał na Uniwersytecie.
24 czerwca 2008 roku Benedykt XVI mianował go biskupem diecezji Santa Rosa. Obecnie jest przewodniczącym komisji episkopatu ds. katechezy i duszpasterstwa biblijnego.
Arcybiskup Mario Aurelio Poliego w latach 2002–2008 był biskupem pomocniczym stołecznej diecezji Argentyny i bliskim współpracownikiem kard. Bergoglio. Wywiad z nim, przeprowadzony przez Nicolę Goriego opublikowany został w noszącym datę 13 kwietnia wydaniu „L’Osservatore Romano”.

Rozmawiał Nicola Gori

tłum. o. Stanisław Tasiemski OP (KAI / Watykan)

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama