Wieści dochodzące z Iraku i Syrii są przerażające, pobudzają nas do modlitwy i refleksji, ale też do działania
świadectwo
Wieści dochodzące z Iraku i Syrii są przerażające, pobudzają nas do modlitwy i refleksji, ale też do działania. Otrzymaliśmy list od naszego czytelnika, egipskiego chrześcijanina, który wybrał się do Iraku, by pomóc cierpiącym wyznawcom Chrystusa. Nieoczekiwanie został przez nich obdarowany czymś o wiele większym, niż mógł im dać…
Dorośli nie są w stanie znieść przerażających odgłosów armat i wybuchów, jak więc mają z tym żyć dzieciaki? Czy można znaleźć słowa pocieszenia dla matki, która wyrzucana z domu nie zdążyła zabrać swojego niemowlęcia i nie może już po nie wrócić? Czy będzie mogła kiedykolwiek sobie wybaczyć? Kto może znieść łzy mężczyzny, który stracił wszystko i nie jest w stanie zapewnić dla swojej rodziny nawet wyżywienia?
Nigdy dotąd nie widziałem takiej wiary, prowadzącej ofiary wciąż przebywające w tragicznym stanie do modlitwy, by Pan otworzył oczy prześladowców, by poznali oni Prawdę, która ich wyzwoli. Wielu z nich nawet nie pamięta dokładnie, jak brzmiały słowa błogosławieństwa Jezusa: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5,44-45), ale przecież dokładnie tak postępują. Jak bardzo przewyższa Boże miłosierdzie wszelkie nasze rozumowanie; w niepojęty sposób Pan Bóg może pociągnąć do siebie wszystkich, którzy są daleko od Jego Królestwa! Takie jest działanie Ducha Świętego, które zobaczyłem w świadectwie wielu ludzi. Myślałem, że jadę tam, by dodać im otuchy, ale sam byłem zaskoczony i zbudowany tym, jak wielkich rzeczy dokonuje Bóg w ich życiu!
Więcej w numerze 5/2014 "Miłujcie się!"opr. aś/aś