Hasła stosowane przez ateistów w kampaniach reklamujących ateizm pokazują, że, paradoksalnie, traktują go jako religię
„Nie zabijam. Nie kradnę. Nie wierzę” oraz „Nie wierzysz w Boga? Nie jesteś sam” — billboardy tej treści zawisły w ostatnim czasie na ulicach Lublina. Ateiści, poprzez swoje plakaty po raz kolejny eksponują ateizm jako religię.
Natychmiast to plakatowe przesłanie stało się jednym z częściej poruszanych tematów medialnych, a kampania zyskała całe grono popierających ją celebrytów wywodzących się z lewicowo-liberalnych kręgów. Kolejne ateistyczne billboardy mają pojawić się 2 listopada m.in. we Wrocławiu, w Świebodzinie, Częstochowie, Katowicach, Warszawie i Rzeszowie.
Ateistyczna kampania jest organizowana przez Fundację Wolność od Religii, z siedzibą w Lublinie, we współpracy z Polskim Stowarzyszeniem Racjonalistów, Stowarzyszeniem Ateistycznym. „Celem kampanii jest wywołanie ogólnopolskiej dyskusji na temat obiegowego postrzegania wartości uniwersalnych jako zasad przynależnych religii, a w szczególności religii katolickiej. Uważamy, że polityka państwa prowadzi do utrwalania stereotypów, łącząc moralność człowieka z jego religijnością, pogłębiając wykluczenia osób, które nie identyfikują się z kościołem katolickim czy żadną inną instytucją religijną” — przekonują organizatorzy i twierdzą, że jest to bardzo ważna inicjatywa społeczna. Jednak wiele wskazuje na to, że nie o dyskusję na temat wiary lub niewiary w Boga tutaj chodzi, a o kolejną próbę wylansowania się na temacie kościelnym i zdobycie poparcia przez jedno z politycznych ugrupowań.
Akcja propagowana jest m.in. na Facebooku. Organizatorzy przekonują, że wystarczy wpłacić 300 zł, by zobaczyć billboard vis-à-vis własnego okna. Jak informowała już kilka tygodni temu „Rzeczpospolita”, za kampanią kryją się współpracownicy Janusza Palikota. — To nie nasza akcja. Prywatnie ją popieramy, ale nie możemy przypisywać sobie czegoś, czego nie organizujemy — tłumaczył co prawda Andrzej Rozenek, rzecznik Klubu Ruch Palikota.
Ale fakty mówią co innego. Szefowa fundacji i organizatorka akcji Dorota Wójcik jest sekretarzem oddziału Ruchu Palikota w Lublinie, była też kandydatką tej partii na posła. Z Ruchem Palikota związani są też inni założyciele powstałej w listopadzie 2011 r. fundacji: Jerzy Podgórski i Barbara Wybacz. Partnerem akcji jest zaś m.in. portal apostazja.pl, prowadzony przez Jarosława Milewczyka, członka Ruchu Palikota. — Zamiar wywołania absurdalnej wojny religijnej pomiędzy wierzącymi a niewierzącymi to kolejna próba reanimacji politycznego trupa, jakim stała się partia Palikota — ocenia Tomasz Terlikowski, katolicki publicysta. Jego zdaniem fakt, że poparcie w sondażach dla tego ugrupowania w ostatnim czasie gwałtownie spada, sprawił, że Palikot po raz kolejny sięgnął po sprawdzoną metodę, czyli prowokowanie katolików.
To zresztą nie pierwsza próba ze strony tego polityka wykorzystywania tematów dotyczących wiary i religii w ten sposób. W ubiegłym roku Palikot publicznie ogłosił, że występuje z Kościoła katolickiego. Nakłaniał też innych do apostazji. Jednak mimo medialnego spektaklu, jaki się wokół tego tematu rozegrał, zjawisko występowania z Kościoła nie nabrało masowego charakteru.
Polscy ateiści nie są zresztą w swoimi pomyśle przesadnie oryginalni. Wcześniej podobne kampanie przeprowadzano w innych europejskich krajach. Głośno było zwłaszcza o kampanii „Boga prawdopodobnie nie ma”, która miała miejsce w Wielkiej Brytanii. Plakaty z ateistycznym hasłem były pomysłem organizacji British Humanist Association. Ideę mocno popierał też prof. Richard Dawkins (naukowiec, jeden z najsłynniejszych ateistów, autor książki Bóg urojony, w której dowodzi, że nadprzyrodzony stwórca nie istnieje). Pełne hasło kampanii brzmiało: „Boga prawdopodobnie nie ma. Przestań się zamartwiać i ciesz się życiem”. Reklamy pojawiły się na ponad 30 londyńskich autobusach. Ateiści z Ruchu Palikota planują zresztą w ramach swojej akcji zaprosić Dawkinsa do Polski.
Dyskusja na temat kampanii stała się też okazją do „lansowania się” ze swoim brakiem wiary przez całą rzeszę miejscowych celebrytów. Aktywny na tym polu okazał się zwłaszcza były dziennikarz i niedoszły poseł partii Palikota Robert Leszczyński, który w telewizjach śniadaniowych opowiadał o prześladowaniach, z jakimi spotyka się człowiek niewierzący w Polsce. To zresztą stały temat. Jakiś czas temu w programie Kuby Wojewódzkiego gościła znana aktorka Maja Ostaszewska. Oboje utyskiwali na to, jak ciężko ma w Polsce osoba niewierząca. Ostaszewska twierdziła nawet, że jako dziecko była przez inne dzieci prześladowana, bo nie chodziła na religię. Cała historia może wydawać się absurdalna, bo przecież mówimy o znanym celebrycie i jednej z najpopularniejszych aktorek, którzy w tej katolickiej Polsce zrobili kariery i zarabiają olbrzymie pieniądze.
Przeciwko najnowszej kampanii próbują protestować środowiska katolickie i prawicowe. Jak zapewniają, już przygotowują odpowiedź. Ma ona polegać głównie na modlitwie i akcjach ewangelizacyjnych. Jednak nie brakuje też innych form działania. W Sejmie od kilku miesięcy działa skupiający kilkudziesięciu posłów zespół ds. przeciwdziałania ateizacji Polski. — Nie mówimy o jednej kampanii, ale o całym szeregu działań, które mają na celu zmianę światopoglądu Polaków — mówi nam przewodniczący zespołu poseł Andrzej Jaworski (PiS). — Stąd pomysły uchwalenia w najbliższym czasie ustawy o in vitro czy związkach partnerskich. Nie możemy do tego dopuścić — dodaje. To właśnie wokół tego zespołu narodził się pomysł organizowania marszów przeciw dyskryminacji Telewizji Trwam, a ostatnio rekordowej manifestacji „Obudź się, Polsko”, która odbyła się w Warszawie. — Jeśli nie chcemy, by Polska upodobniła się do innych państw europejskich, w których wiara została zepchnięta na margines, musimy szybko zacząć działać — podkreśla Jaworski.
opr. mg/mg