Prawo łaski

Cotygodniowy felieton z "Gościa Niedzielnego" (12/2001)

Dość ożywioną kontrowersję wywołało niedawno ujawnienie liczby ułaskawień dokonanych w ostatnich latach przez kolejnych prezydentów Rzeczypospolitej. Zdumienie i zgoła oburzenie wywołał fakt, że wśród ułaskawionych znaleźli się też groźni bandyci z czołówki sfer przestępczości zorganizowanej. Proponowano, by procedury prowadzące do ułaskawienia poddać kontroli, samo ułaskawienie obwarować szeregiem warunków. Nie brakło też głosów, by znieść "prawo łaski". Powoływano się przy tym na to, że instytucja ułaskawienia sięga dawnych, monarszych czasów, kiedy to władca, okazując łaskę, mógł zjednywać sobie popularność i większą przychylność poddanych. Mówili niektórzy, że ułaskawienie nie pasuje do systemu demokratycznego, jest zgrzytem w państwie prawa, w którym przecież winno rządzić prawo, a nie czyjaś łaska, nawet jeśli jest to łaska głowy państwa. Wszystko to może i prawda, ale jednak warto - niejako korzystając z okazji (i nie odnosząc się do konkretnych faktów ułaskawień) - przemyśleć głębiej owo "prawo łaski". Zwrot "prawo łaski" nie znaczy, że jest to prawo funkcjonujące wedle łaski, lecz oznacza przysługujące głowie państwa uprawnienie do "okazywania łaski", do dokonania aktu łaski. Łaska to - jak wiadomo - coś darmowego, nie zasłużonego, nienależnego. Łaski nie udziela się na zasadzie sprawiedliwości, lecz na podstawie swobodnego uznania. Z udzielonej łaski nie trzeba się tłumaczyć. Samo uprawnienie ułaskawiania jest przyznane prawem, ale ułaskawienie nie podlega regułom prawa, dokonuje się według własnej, dobrej woli. Nie według prawa, ale w jego majestacie. Wydawać by się to mogło paradoksalne: prawo pozwala na działania, które przełamują prawo. Pozwala wprawdzie tylko jednej osobie, ale jednak, i to bez ograniczeń. Sąd wydał sprawiedliwy, skazujący wyrok, ale prezydent może - jeśli zechce - skazanego ułaskawić: zmniejszyć mu karę, darować mu ją całkowicie. Sam ocenia, czy w konkretnym przypadku skorzysta z tego uprawnienia. Prawo łaski dziś to nie łaskawość państwa, lecz wyraz pokory państwa prawa. To uznanie, że prawo ma swoje granice. Prawo łaski to przeciwwaga dla prawa. Dostrzeżenie, że mogą zdarzyć się sytuacje, w których nad słuszny i sprawiedliwy wyrok należy przedłożyć inne dobro. Akt łaski nie kwestionuje słuszności wyroku, wznosi się jednak ponad tę słuszność, dostrzegając słuszność innego rzędu. Stosuje się wtedy nie prawo, lecz inny regulator - właśnie łaskę. Skoro łaska jest darmowa, to nie można powiedzieć o niej, że przysługuje komukolwiek. Zdegradowano by prawo łaski, gdyby traktowano je jak roszczenie. Do kultury prawnej należy korzystanie z prawa łaski jako z czegoś wyjątkowego, stosowanego w sytuacjach, które nie mieszczą się w ramach sprawiedliwości osiągalnej na podstawie prawa. Z pojęciem i sensem łaski kłóciłaby się też chęć szczegółowego unormowania prawa łaski. Łaska ujęta w przepisy przestaje być łaską, zostaje ściągnięta w sferę prawa. Podobnie jak przestaje nią być łaska zbyt często okazywana.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama