Cotygodniowy felieton z "Gościa Niedzielnego" (13/2001)
Prezydent Aleksander Kwaśniewski stanął w obronie swojego ministra Andrzeja Majkowskiego, który — jak przypomniała „Gazeta Polska” — w 1968 r. publicznie wzywał do czystek rasowych i walki z syjonistami. Wypowiedzi Majkowskiego, obszernie cytowane przez gazetę, oburzyły część polityków AWS i Unii Wolności, którzy domagali się dymisji ministra. Sam zainteresowany tłumaczył, że dał się wykorzystać w kampanii antysemickiej i tamto wystąpienie traktuje jako błąd młodości. Zapewniał też, że nie był i nie jest antysemitą, a nawet ma bardzo dobre kontakty ze środowiskami żydowskimi. Oczywiście, nie widzi nic niestosownego w tym, że od kilku lat zajmuje się polityką zagraniczną w Kancelarii Prezydenta. Co więcej: wraz z prezydentem wybiera się na uroczystości do Jedwabnego, podczas których Aleksander Kwaśniewski zamierza przeprosić za udział Polaków w mordzie na żydowskich mieszkańcach.
Trudno dziwić się ministrowi Majkowskiemu, że tak łatwo rozgrzesza się z przeszłości i że nie dostrzega, łagodnie mówiąc: niezręczności sytuacji. Jest on typowym przykładem sukcesu człowieka PRL-u: od działalności w ZSP, ZMS i PZPR, przez stanowisko prezesa Polskiego Związku Lekkiej Atletyki oraz ambasadora, aż po prezydenckiego ministra. Mógł więc po drodze zagubić wyczucie tego, co przystoi osobie działającej publicznie, a co ją dyskredytuje.
Zdumiewa natomiast postawa Aleksandra Kwaśniewskiego, który takim ludziom ufa i powierza im kreowanie prezydenckiej polityki. Dziwi, jak wiele błędów i skandalicznych zachowań prezydent jest w stanie wybaczyć swoim urzędnikom. Nie tak dawno usprawiedliwiał „nieustatkowanie” ministra Marka Siwca, który był już bohaterem kilku skandali. Nie przeszkadzało mu też to, iż minister Majkowski przyznał się w oświadczeniu lustracyjnym do współpracy z służbami specjalnymi PRL. Czy w tej sytuacji prezydenckie słowa przeprosin w Jedwabnem będą szczere i wiarygodne? Czy można potępiać antysemityzm prowadzący do masowej egzekucji i równocześnie bagatelizować antysemityzm, który tylko „podgrzewał atmosferę”, szkalował i w efekcie zmusił wielu Żydów do ucieczki z Polski?
Dyskusja wokół dymisji ministra Majkowskiego miała też pozytywny aspekt. Udowodniła bowiem, że w coraz większym stopniu od polityka oczekuje się uczciwości i „przejrzystości”. Żadne jego działanie, ani słowa nie są zapominane i nie ulegają przedawnieniu. Nawet „błędy młodości” bywają przyczyną kompromitacji. Chyba że jest się urzędnikiem Kancelarii Prezydenta, gdzie — jak dowodzą ostatnie wydarzenia — panuje w tym względzie większa tolerancja.
opr. mg/mg