Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (18/2006)
Przed miesiącem opublikowano wyniki rankingu Narodowego Centrum Badania Opinii przy Uniwersytecie w Chicago. Wynikało z niego, że wielu młodych i wykształconych Polaków - a zwłaszcza Polek - wstydzi się swego pochodzenia. Jakie to przykre, że znaleźliśmy się w samym ogonie, nie tylko za Amerykanami czy Austriakami, ale również za większością obywateli państw, które niedawno wybiły się na niepodległość. Aż tylu spośród nas nie odczuwa dumy narodowej? A swoją drogą, wynika z tego, że nie ma w Lachach megalomanii, o którą tak często oskarżali nas wszelacy internacjonaliści, zwłaszcza ci spod znaku fartuszka, cyrkla i kielni. Wiadomo, że odegrali oni niemałą rolę w dziele ustanowienia wspominanej właśnie Ustawy Zasadniczej Sejmu Czteroletniego. Może to właśnie z tej przyczyny słyszymy zewsząd co roku głosy, że 3 Maja to święto polskiej demokracji? Jeśli się jednak pamięta, że Konstytucja zniosła np. liberum veto - które było wykwitem tejże demokracji - to można mieć wątpliwości, czy owi entuzjastyczni demokraci mają rację. Nie chciałbym jednak popełnić - coraz częściej ostatnio spotykanego pośród braci dziennikarskiej - grzechu cudzomyślenia, więc pozwolę sobie na przywołanie głosu jakże niepoprawnego politycznie, a obecnie odsądzanego od czci i wiary, znakomitego publicysty Stanisława Michalkiewicza. Czytuję jego felietony od wielu lat, a samego autora darzę szacunkiem za przenikliwość myśli, dowcip i lekkość pióra. W stanie wojennym wsławił się np. listem adresowanym do generała Kiszczaka, w którym kwestionował zasadność internowania go jako elementu antysocjalistycznego. Powoływał się przy tym na samego Lenina, który głosił, że socjalizm to władza Rad i elektryfikacja wsi. A ponieważ Michalkiewicz nigdy nie występował przeciw elektryfikacji wsi, zaś w Rzeczypospolitej nie było władzy Rad, więc decyzję o internowaniu uznał za całkowicie bezpodstawną.
Przywołuję imię tego publicysty, bo zwrócił on kiedyś uwagę, że Konstytucja 3 Maja miała wydźwięk antydemokratyczny, skoro dla dobra państwa ustrój republikański zastąpiono monarchicznym. A już od siebie dodam, że monarchiczny charakter święta dopełnia cześć oddawana Matce Bożej jako Królowej Korony Polskiej.
Starsi utracjusze raju pamiętają, zapewne, jak to było z 3 Maja pod rządami bezbożnej komuny. Po bolszewickich „procesjach" pierwszomajowych - zwanych pochodami - pospiesznie usuwano z wszystkich budynków państwowych biało-czerwone flagi, aby tylko nie powiewały w trzeciomajowe święto. Wołajmy więc, póki jeszcze można: Wiwat 3 Maja!
opr. mg/mg