Cieszyć się własną tożsamością

Rozmowa z o. Mieczysławem Kożuchem SJ – psychologiem pomagającym w uporządkowaniu skłonności homoseksualnych w ramach wspólnoty „Odwaga”

Cieszyć się własną tożsamością

Cieszyć się własną tożsamością

Rozmowa z o. Mieczysławem Kożuchem SJ – psychologiem pomagającym w uporządkowaniu skłonności homoseksualnych w ramach wspólnoty „Odwaga”

Czy różnice w podejściu do świata przez kobiety i mężczyzn wynikają z ich natury, czy jak chciałby tego np. feminizm i jemu podobne lewicowe ideologie – z kultury, która ich wtłacza w role społeczne?

Oczywiście, że w pierwszym rzędzie są to różnice wynikające z natury. Już na pierwszy rzut oka widać, że fizyczność kobiety i mężczyzny ich odróżniają. Niestety to nie oczywistość, ale ideologie dominują w agendach takich instytucji jak Organizacja Narodów Zjednoczonych czy Światowa Organizacja Zdrowia. Wbrew oczywistości odrzuca się pojęcie natury, a kładzie akcent na wolność, aż po wybór przeżywania seksualności. Jest jakaś moda na równanie wszystkiego, zacieranie różnic, dlatego mówienie o naturze męskości i kobiecości jest dziś czymś niepopularnym. To już nie jest wolność, ale swawola: ocenia się rzeczywistość według kryteriów emocjonalnych a nie rozumowych. Liczy się głównie to, co uznaję dla siebie za przyjemne. Jeśli przyjemne, to wartościowe.

A może różnice między kobietą a mężczyzną rzeczywiście kończą się na aspekcie fizycznym i nie mają przełożenia na życie psychiczne i duchowe?

Różnice fizyczne decydują o całości funkcjonowania człowieka. Np. inna wrażliwość kobiety i mężczyzny wynikają z różnic w budowie mózgu. Po prostu natura, którą Pan Bóg w swej miłości zaplanował i nam dał, zakłada uzupełnianie się. A jeżeli uzupełnianie się, to znaczy, że inna jest też psychika, inne odczuwanie. Często powtarza się, że kobieta widzi więcej szczegółów, jest bardziej wrażliwa na otoczenie, a przez to mniej odporna na różnego typu stresy, które bardziej ją dotykają niż mężczyznę, bo mężczyzna jakoś bardziej wszystko upraszcza. Jest za to bardziej wytrzymała w trudnościach.

Jeśli jesteśmy z natury mężczyzną i kobietą, co to znaczy wychowywać do podjęcia ról płciowych?

Mówiąc symbolicznie – mężczyzna buduje mury, a kobieta dom. Dom, to nie mury, ale z kolei domu nie ma bez dachu, ścian, bez solidności... Wymiar fizyczny i psychiczny mężczyzny wnosi solidność, natomiast subtelność, piękno, uczuciowość kobiety dają ciepło. W ten sposób uzupełniamy się, tworząc rodzinę.

Nie jest więc dobrze, jeśli ojciec lub matka wchodzą w buty drugiej strony?

W rodzinie ojciec ma zwykle lepsze warunki psychiczne, żeby egzekwować dyscyplinę. Oczywiście także jego zadaniem jest tworzenie domowego ciepła, ale jest to ciepło, które zakłada prawo, dyscyplinę, on jest silny i nieraz ciężko stąpa po domu.

Ojciec i matka mają się uzupełniać, ale czy ta odmienność rozumienia rzeczywistości przez mężczyznę i kobietę nie utrudnia życia?

Uzupełniamy się choćby w wychowaniu dzieci. Ojciec nie zastąpi matki, a matka nie zastąpi ojca, choćby nie wiem jak tego chcieli. Z drugiej strony jest prawdą i zadaniem, że tej wzajemnej czynnej, autentycznej miłości trzeba się uczyć.

A co jeśli któregoś z rodziców brakuje? Św. Jana Bosko matka wychowywała samotnie.

Regułą jest to, że człowiek staje się dojrzały przez przykład dojrzałych ludzi i przez dojrzałe struktury społeczne. Wyjątki tę regułę tylko potwierdzają. Czasem matka musi pełnić także rolę ojca albo ojciec rolę matki. Każdy z nas, tak kobieta, jak i mężczyzna ma w sobie coś z drugiej płci. Problem pojawia się, kiedy ta równowaga jest zachwiana, bo źle jest, gdy mężczyzna jest tylko twardy, zasadniczy i wymagający, a zupełnie pozbawiony ciepła, ale ciepła męskiego, innego niż matczyne. Podobnie, gdy matka jest tylko czuła, zupełnie nie stawiająca granic i wymagań. To że św. Jan Bosko potrafił być ogromnie ciepły i serdeczny w stosunku do swoich wychowanków, to jest jego cecha kobieca, którą na pewno przejął od swojej mamy, ale potrafił też być stanowczy i wymagający.

Co powinni robić rodzice, żeby chłopcy stawali się mężczyznami?

Przede wszystkim wychowywać przez obecność do tego, żeby mężczyzna był mężczyzną. Obecnie mówi się, że nasze lata, to czas bez autentycznych mężczyzn. Mamy coraz więcej przepracowanych i zagonionych panów, dbających o rozwój interesów, przychodzących po pracy do domu i zachowujących się jak policjant. Być mężczyzną – to dawać innym oparcie. Tu trzeba podkreślić proces tzw. identyfikacji. Dziecko uczy się być sobą poprzez utożsamienie z płcią rodzica. Jeśli nie ma tego procesu identyfikacji dziewczynki z matką, a chłopca z ojcem uzupełnionego o zrozumienie roli drugiej płci, to dojrzewanie dziecka jest zachwiane.

Na czym polega dojrzałość mężczyzny?

W moim odczuciu mężczyzna jest dojrzały, gdy wytrzymuje napięcie, jest twórczy i jest oparciem dla innych w rodzinie. Mężczyzna inaczej reaguje na stres i jeżeli wytrzymuje napięcia, to daje rodzinie poczucie bezpieczeństwa. Kobieta powinna móc liczyć na bycie chronioną i wspieraną przez niego.

A dojrzałość kobiety?

U kobiety dojrzałość – to przede wszystkim gotowość do obecności, która potwierdza ten porządek, który ma wnosić do domu mężczyzna. Ta obecność jest dawaniem życia w najszerszym sensie: ciepła, jedzenia, bycia dobrą dla najbliższych.

W wielu rodzinach jest tak, że to mężczyzna jest nieodpowiedzialny, np. ze względu na alkoholizm, a utrzymanie porządku spada na kobietę.

No tak, wtedy ona zatyka dziury i będzie za to wysoko w Niebie, ale nie będzie harmonii bez pracy i odpowiedzialności mężczyzny.

Zajmuje się Ksiądz pomocą osobom o skłonnościach homoseksualnych. W tym, co Kościół głosi na temat homoseksualizmu panuje niemałe zamieszanie. Jak jest naprawdę?

Trzeba jasno powiedzieć, że człowiek nie jest odpowiedzialny za uczucia homoseksualne. Uczucia w ogóle są moralnie obojętne i człowiek, który odczuwa uczucie homoseksualne nie jest przez Kościół krytykowany. W tych uczuciach należy odnaleźć zadanie, które poprowadzi do otwarcia się na inność; tą innością jest płeć przeciwna. Kościół potępia czyny homoseksualne, bo nie może inaczej. Tak samo, jak potępia grzeszne czyny heteroseksualne.

Można pomóc takim osobom, czy to raczej kwestia genów?

Nie ma żadnego genu homoseksualnego. To jest ideologia potrzebna pewnym środowiskom. Homoseksualizm jest wynikiem czynników nie genetycznych, ale społecznych, czyli właśnie wychowania. I trzeba wyraźnie powiedzieć, że jeżeli mężczyzna nie będzie sobą, a jego rola w rodzinie nie będzie poważana, to zamieszanie odnośnie skłonności seksualnych będzie coraz większe.

Ale przecież nie w każdej rodzinie z zaburzeniami czy dysfunkcjami rodzą się postawy homoseksualne.

Tak i to jest dowód, że człowiek nie jest szwajcarskim zegarkiem, w którym są trybiki i chodzą, jak powinny chodzić. Przede wszystkim osoby, które ulegają takim wpływom to na ogół osoby bardzo wrażliwe. Człowiek, który jest dojrzały szuka inności, a dla mężczyzny innością jest kobieta. Mężczyzna, który nie jest dojrzały wewnętrznie zawiesza się uczuciowo na drugim mężczyźnie nie z fascynacji jego ciałem, ale po to, żeby się stać bardziej sobą, czyli mężczyzną.

Można więc powiedzieć, że jeżeli w domu chłopiec nie widzi właściwej figury ojca, nie doświadcza jego miłości, nie ma się z kim utożsamić, to szuka męskiej przyjaźni, co może się przerodzić w przyjęcie zachowań homoseksualnych?

Automatyzmu nie ma, ale może się przerodzić. Nastolatek, zazwyczaj 12-13-latek, jeśli odczuwa pierwszy pociąg do mężczyzny, to po prostu szuka wzorca tożsamości.

Szuka ojca?

Tak. Gorzej, jeśli ktoś go wtedy wciągnie w gry seksualne, pierwsze masturbacje itd. Wchodzi na zupełnie inny poziom, niż szukał. Nie na poziom psychiki, umacniania tożsamości, ale fizyczny.

Na co zwracać uwagę ojców, żeby ich synowie nie musieli szukać wzoru męskości gdzie indziej?

Przede wszystkim ojciec musi być obecny w rodzinie jako mężczyzna. Chłopiec chce naprawiać z tatą samochód, kosić trawę, siedzieć na jego kolanach, grać razem w piłkę, czy oglądać mecz. To jest jego stawanie się mężczyzną. Mama nie naprawi klamki, choć teoretycznie mogłaby. To jest robota dla taty. Jeśli ojciec nie pozwala chłopcu wbić gwoździa czy przykręcić śruby, to robi mu krzywdę. Holenderski psychoterapeuta Gerard Van Den Aardweg podkreśla przede wszystkim dwie cechy charakterystyczne dla chłopców, jeśli chodzi o homoseksualność, a mianowicie rozżalanie się i olbrzymi kompleks niższości, kompleks płci. Rozżalanie się powoduje, że chłopiec zamiast walczyć, poddaje się i wycofuje z codziennej walki.

Może się jednak pojawić niebezpieczeństwo, że ojciec nie będzie sobie radził z wrażliwością syna i będzie wyładowywał na nim swój gniew.

Wychowanie, to nie musztra. Choć jest ważne, żeby czasem powiedzieć dziecku „nie płacz”, to trzeba też zdawać sobie sprawę, że jego wrażliwość jest inna. A jeśli jako mężczyzna nie umiałem przekazać dziecku potrzebnych jego osobowości struktur, to może trzeba np. pójść z wychowankiem do psychologa.

Wystarczy, żeby ojciec był z synem czy trzeba też rozmawiać?

Bycie i słowo. Samo bycie już jest słowem, ale trzeba też czasu na zwyczajne pogawędki syna z tatą, córki z mamą. Szkoda, że rodzice mają tak mało czasu dla swoich dzieci.

Tak było poniekąd zawsze, wcześniej ojciec pracował cały dzień, a matka prała i gotowała dla gromadki dzieci.

Ale wtedy mieliśmy inne wsparcie społeczne. Mówiąc o ojcu, chodzi nie tylko o ojca fizycznego, ale o figurę mężczyzny. Kiedyś, jeśli ojciec był w pracy, w domu pozostawał dziadek, obok mieszkał wujek, był też zaprzyjaźniony sąsiad, a klatki schodowe nie były pozamykane jak dzisiaj. Czyli w domu była inna atmosfera. Na przykład osoba dziadka ogromnie wpływa na tożsamość wnuczka, bo choć nie jest tatą, jest mężczyzną.

A w jaki sposób dziewczęta nabywają skłonności homoseksualnych? Rodzina także ma na to wpływ?

Zazwyczaj, jeśli dziewczyna przejawia skłonności homoseksualne, to utożsamia się z tatą, a ucieka od mamy. Dziewczęta, które spotykam w „Odwadze” nie chcą wchodzić do kuchni, ubierają się jak harleyowcy, nie noszą spódnic. Robią wrażenie młodych mężczyzn. To znaczy, że matki nie potrafiły przekazać im wzorca bycia kobietą. Wtedy wieszają się na tacie i grają nie swoją rolę. W wypadku męskiego homoseksualizmu matka często była zbyt dominująca, manipulowała. Tutaj matka jest praktycznie nieobecna.

Mamy muszą umieć odpuścić?

Tak. Odpuścić, zgodzić się na puste gniazdo, wiedzieć, że córka nie będzie taka jak ona by chciała, a syn musi odejść i znaleźć inną kobietę.

Cóż zatem poradzić rodzicom, którzy chcieliby uniknąć tak daleko idących w skutkach błędów wychowawczych?

Z mocą chcę powiedzieć: nie dajcie się zdominować przez pieniądze, modę na sukces, na bogactwo, dlatego, że to niszczy człowieka i rodzinę. Miejcie w tym zdrowy krytycyzm! Dzieci nigdy nie chcą najpierw wygody i pieniędzy – one chcą przede wszystkim rodziców. Po drugie uczcie się bycia razem, rozmawiania, znoszenia nudy. Miejmy trochę więcej czasu dla siebie. Rodzice dla siebie i każde z nich i razem dla swoich dzieci – powtórzmy to jeszcze raz – dzieci chcą Was, jako osób, które mają ze swej natury swoją tożsamość, męską i żeńską, są więc matkami i ojcami, i najczęściej bez słów uczą być takimi. To jest najlepszy sposób na przekazanie skarbu dojrzałości swoim dzieciom.


rozmawiał ks. Andrzej Godyń SDB

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama