Artykuł z tygodnika Echo katolickie 18 (722)
Gdyby wyjść na ulicę któregoś z polskich miast i zapytać ludzi: co to jest patriotyzm?, odpowiedzi z pewnością by nie zabrakło. Dla jednych byłaby to miłość do Ojczyzny, dla innych poszanowanie rocznic narodowych, jeszcze inni mówiliby, że patriotyzm to narodowa historią, tradycja, wiara katolicka.
Takie rozumienie patriotyzmu jest prawdziwe, ale nieco zawężone. Bo prawda jest taka, że patriotyzm łączy w sobie i tradycję i teraźniejszość. Stawia na pierwszym miejscu Ojczyznę, ale także nie zapomina o tolerancji wobec innych ludzi. Patriota zawsze odpowie na wezwanie Ojczyzny, nie zawaha się przelać krwi, oddać życia. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Bo jego własne życie w porównaniu z losem Ojczyzny nie ma dla niego większego znaczenia. Ojczyzna jest dobrem najwyższym, najważniejszym, jest - można powiedzieć - dobrem jedynym. Dla tego dobra patriota poświęca rodzinę, przyjaciół, własne szczęście. To właśnie jest patriotyzm w pełnym tego słowa znaczeniu. Wyrzeczenie się wszystkiego dla Ojczyzny. Postawa synkretyczna, polegająca na łączeniu szacunku do przeszłości i czuwania nad tym, czy coś Ojczyźnie nie grozi w dzisiejszych czasach. W tym momencie warto zastanowić się nad kwestią, czy dziś - gdy jesteśmy pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej i żyjemy w wolnym i demokratycznym państwie - Ojczyzna może wymagać od nas aż tak dużego poświęcenia, by zostawić wszystko i pójść na jej wezwanie, jeśli zajdzie taka konieczność? Odpowiedź nie jest prosta, ale nie ulega wątpliwości, że na wezwanie Ojczyzny zawsze trzeba być gotowym. Bo nigdy nie wiadomo, kiedy je usłyszymy.
Polacy wielokrotnie udowodnili, że są patriotami z krwi i kości. Historia zna wiele takich przykładów. W 1109 roku ziemie polskie najechał cesarz Niemiec Henryk V. By nie wpuścić wroga w głąb państwa, książę Bolesław Krzywousty nakazał bronić grodu w Głogowie. Była to obrona pełna bezprzykładnego męstwa i poświęcenia. Nie zakończyła się nawet wtedy, gdy Niemcy przywiązali do machin oblężniczych wziętych jako zakładników dzieci głogowian. Trzysta lat później — obfita danina patriotyzmu i krwi na polach Grunwaldu. Zwycięstwo nad krzyżacką pychą i butą. W 1655 roku napadli nas Szwedzi - znakomita armia, okryta sławą w licznych bitwach wojny trzydziestoletniej. Ponieśliśmy wiele klęsk, ale punktem zwrotnym była heroiczna obrona klasztoru na Jasnej Górze. Najeźdźcy, w ogromnej większości luteranie, zostali potraktowani jak bezbożnicy. Podnieśli bowiem rękę na nasze narodowe sanktuarium, miejsce gdzie pielgrzymowały tysiące ludzi. Na przykładzie obrony Jasnej Góry możemy powiedzieć, że pierwiastek religijny odgrywał i odgrywa nadal bardzo istotną rolę w polskim patriotyzmie. Tak było i podczas „potopu szwedzkiego”, powstań narodowych, pod zaborami, czy na frontach I i II wojny światowej. Przywiązanie do religii było tak głęboko zakorzenione w polskich sercach i umysłach, że jakiekolwiek odstępstwo od tej nienaruszalnej zasady traktowano bardzo surowo. Choćby konfederacja barska. Z jednej strony ruch w obronie całości Rzeczypospolitej i religii katolickiej, z drugiej szlachecka i antypaństwowa rebelia. Gdy konfederaci porwali króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, polskie społeczeństwo zawrzało oburzeniem. — Był to czyn, który nie mieścił się w polskiej tradycji narodowej. Króla traktowano jako Pomazańca Bożego. Czy był dobrym władcą, czy złym nie miało w tym przypadku większego znaczenia. Dla pobożnych Polaków to, co zrobili barzanie, było świętokradztwem — mówi Cezary Cybulski, historyk, wiceprezes Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Łukowskiej. Nic, więc dziwnego, że konfederatom zaczęto odmawiać poparcia, a ruch powoli obumierał.
Współczesny polski patriotyzm jest nieco inny, niż 300 czy 400 lat temu. Kiedyś wymagał stawania z bronią w ręku w obronie Ojczyzny, dziś wojny nam nie grożą. Mamy to szczęście, że nie musimy zabijać naszych wrogów, przelewać krwi, opłakiwać zamordowanych bliskich. Ale czy to, że żyjemy w czasach pokoju oznacza, że patriotyzm jako postawa jest tylko wspomnieniem przeszłości? Z całą pewnością nie. W dzisiejszych czasach spotykamy się tylko z jego innym obliczem, odmiennymi przejawami. Kto dzisiaj jest patriotą? — Myślę, że przede wszystkim ten, kto kultywuje pamięć o naszej historii, kulturze, tradycji — dzieli się przemyśleniami tegoroczny maturzysta. - Taka osoba, która jest wzorem do naśladowania dla młodego pokolenia, która nie wahałaby się złożyć życia na ołtarzu Ojczyzny. To przede wszystkim nauczyciele, wychowawcy, kapłani, członkowie różnych regionalnych towarzystw historycznych, w wielu przypadkach rodzice — podkreśla. Współczesny patriota to nie tylko ktoś, kto zajmuje się upowszechnianiem historii wśród swoich uczniów czy lokalnej społeczności. — Dla mnie patriota wcale nie musi znać historii - stwierdza urzędniczka Anna. - Musi natomiast z szacunkiem podchodzić do tego, co wydarzyło się kiedyś. Nie wyobrażam sobie, by patrioty zabrakło choćby podczas obchodów rocznicy odzyskania niepodległości, uchwalenia Konstytucji 3 maja czy święta Wojska Polskiego. Trudno też wyobrazić sobie fakt, by ktoś, kto nazywa siebie patriotą, nie wiedział z jakimi wydarzeniami wiążą się te rocznice. Są one tak ważne, że po prostu nie wypada nie wiedzieć — argumentuje. Ale samo pokazania się na uroczystości, złożenie kwiatów pod pomnikiem i wysłuchanie okolicznościowego przemówienia starosty bądź burmistrza jeszcze nic nie oznacza. Najważniejszy bowiem jest szacunek w głębi naszego serca do tych, którzy kiedyś zginęli za nas i przelewali krew za wolną Polskę. Czy identyfikujemy się z tymi ludźmi? Czy są oni dla nas wzorami do naśladowania, czy tylko dobrą okazją do pokazania się na róznych uroczystościach rocznicowych? Te dwie postawy trzeba umieć stanowczo rozgraniczyć, gdyż pierwsza jest patriotyzmem, a druga pseudopatriotyzmem. A pseudopatrioci przecież nie są nam potrzebni.
Bycie patriotą nie jest sprawą prostą. Przede wszystkim dlatego, że taka osoba powinna dawać ciągłe świadectwo. — Patriota musi swoją postawą świadczyć o tym, że Ojczyzna jest dla niego najważniejsza - wyjaśnia historyk Krzysztof Okliński. - Powinien dbać o jej rozwój, kulturę, gospodarkę, a także nie bać się oddać życia, gdy zajdzie taka potrzeba. Znakomity rzymski poeta Horacy mawiał, że słodko jest umierać za Ojczyznę. Myślę, że słowa te są doskonałą kwintesencją patriotyzmu. Oddają rzeczywiste znaczenie tego pojęcia — dodaje. Zatem, by być patriotą trzeba mieć dobrą opinię, trzeba też reprezentować pewną postawę obywatelską, być dobrze odbieranym przez innych ludzi. Czasem ktoś mówi, iż jest patriotą lokalnym, a sprawy kraju już go nie interesują, gdyż nie ma bezpośredniego wpływu na ich kształtowanie. Taka postawa nie ma z patriotyzmem nic wspólnego, gdyż reprezentuje spojrzenia maksymalnie wąskie, można by powiedzieć zaściankowe. Wśród współczesnych Polaków patriotów jest naprawdę dużo. Dotyczy to zarówno ludzi starszych, jak i młodszych, dopiero wchodzących w dorosłość. Wielu z nas traktuje jednak patriotyzm w różny, często bardzo indywidualny sposób. Dla niektórych rocznice narodowe to okazja do zamanifestowania swojej postawy i identyfikowanie się z danym wydarzeniem, dla innych - tylko dzień wolny od zajęć lekcyjnych czy pracy. To dobra okazja do odwiedzin u znajomych, a nie chwila na zadumę czy odrobinę historycznej refleksji. Ów dualizm raczej nie jest korzystny i powoduje polaryzację polskiego społeczeństwa. Miejmy nadzieję, że z roku na rok będzie coraz mniejszy, a patriotyczne rocznice, wspomnienia o przeszłości i bohaterstwie naszych przodków będą łączyć, a nie dzielić Polaków.
Maj zbliża się wielkimi krokami. Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że jest to miesiąc szczególny dla każdego Polaka. Z jednej strony - czas świąt narodowych, takich jak rocznica uchwalenia Konstytucji 3 maja czy ustanowiony niedawno Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej, z drugiej - czas gorącej modlitwy do Maryi Królowej Polski i pogłębiania własnej formacji religijnej. W świadomości religijnej Polaków maj był i jest miesiącem maryjnym. Sytuacja taka trwa już od wielu pokoleń. Nasi przodkowie właśnie w tym miesiącu gromadzili się pod kapliczkami i odmawiali litanię do Matki Bożej. Tak jest i dziś, choć ta piękna forma oddawania czci Bogurodzicy zdaje się powoli zanikać. Świąt poświęconych Matce Bożej obchodzimy w maju wyjątkowo dużo. Należy wymienić tutaj uroczystość Najświętszej Marii Panny Królowej Polski, Matki Bożej Fatimskiej, czy Najświętszej Marii Panny Matki Kościoła.
W maju mamy okazję zamanifestować swój patriotyzm i swoją wiarę. Wiara i patriotyzm. Dwa pojęcia, które bardzo się ze sobą łącza. Bo czy można być osobą wierzącą, nie będąc patriotą? Czy można kochać swój kraj, kochać Polskę, nie wierząc w Boga? Z pewnością nie. I patrząc z drugiej strony: czy można być patriotą, będąc jednocześnie deistą bądź ateistą? Również nie. Jeśli nie wierzy się w Boga, nie jest się patriotą i odwrotnie. Klasyczne sprzężenie zwrotne, będące najważniejszą cechą polskiego patriotyzmu. Tylko patriotyzm połączony z religią ma sens. Tylko taki jest w pełni wiarygodny, zasługujący na szacunek i uznanie. A czym jest patriotyzm — zapyta ktoś? To postawa miłości do Ojczyzny i poszanowania drugiego człowieka — zabrzmi odpowiedź. Właśnie w maju mamy szansę „szlifować” swój patriotyzm. Mamy szansę pokazać, że jesteśmy patriotami w pełnym tego słowa znaczeniu. Zróbmy to, a Ojczyzna na pewno będzie z nas zadowolona.
Jest to jedno z najmłodszych polskich świąt narodowych, nazywane też Dniem Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. Wprowadzono je na podstawie ustawy z 20 lutego 2004 r., zmieniającej ustawę o godle, barwach i hymnie Rzeczypospolitej Polskiej. Obchodzi się je 2 maja, pomiędzy nadmiernie eksponowanym w czasach PRL-u, a ustanowionym jeszcze przez II Międzynarodówkę Świętem Pracy, a Świętem Konstytucji 3 Maja. W czasach komunizmu właśnie 2 maja zdejmowano flagi narodowe, by nie były widoczne dnia następnego. Należy bowiem pamiętać, że Święto Konstytucji 3 Maja zostało przez komunistów zniesione. Początkowo dzień ten miał nazywać się Świętem Orła Białego, potem Sejm RP zmienił nazwę na Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. Warto podkreślić, że 2 maja jest również Dniem Polonii i Polaków za Granicą. To także pamiątka zawieszenia przez żołnierzy polskich naszej flagi w zdobytej stolicy III Rzeszy — Berlinie. Dzień Flagi to święto państwowe, ale nie jest ono ustawowo wolne od pracy. Oprócz Polski święto własnej flagi obchodzą takie państwa jak: Stany Zjednoczone, Meksyk, Ukraina, Finlandia, Argentyna, Litwa i Chiny. Może warto byłoby pomyśleć nad tym, by dzień ten był wolnym od pracy? Przecież upamiętnia on jeden z naszych najważniejszych symboli narodowych, czyli flagę. Mimo wszystko wydaje się to mało prawdopodobne. Przecież o Święcie Trzech Króli też od dłuższego czasu mówi się, że powinno być wolne, a jak na razie na rozmowach wszystko się kończy. Tak zapewne byłoby i w przypadku Święta Flagi.
Jak zdefiniowałby pan postawę patriotyczną?
Moim zdaniem jest to postawa miłości do własnego kraju przy jednoczesnym poszanowaniu tradycji i kultury innych ludzi. Patriota to człowiek kochający swoją Ojczyznę, starający się służyć jej jak najlepiej. Człowiek taki ma na względzie dobro Ojczyzny i jej rozwój, także gospodarczy. Przykładem takiej wybitnej jednostki jest wicepremier Eugeniusz Kwiatkowski, związany w młodości z Łukowem, potem budowniczy portu w Gdyni i Centralnego Okręgu Przemysłowego.
Czy tylko Kwiatkowski może być przykładem Polaka — patrioty?
Oczywiście, że nie. To także żołnierze polegli w boju o Monte Cassino, obrońcy Tobruku, Wizny, jeńcy Kozielska, Starobielska, Ostaszkowa, generał Emil Fieldorf „Nil” i wielu innych. Polska historia obfituje w wiele przykładów wspaniałego i heroicznego patriotyzmu.
Współczesna młodzież, współcześni Polacy są patriotami?
Myślę, że są, choć na szczęście nie muszą tak, jak ich przodkowie dokonywać dramatycznych wyborów. Nie muszą stawiać na szali wszystkiego, w co wierzą i co kochają. Historia nie jest dla nich okrutna, przede wszystkim dlatego, że oszczędziła okropności związanych z wojną, terrorem, łagrami i obozami koncentracyjnymi. Młodzi ludzie rzadko zdają sobie dziś sprawę z faktu, że mogliby nie mieć własnego państwa.
opr. aw/aw