Dla kogo grają kibice?

Dzięki nim mecze zamieniają się w barwne widowiska. Swoim dopingiem mobilizują sportowców do jak najlepszej gry. Niestety, dobre imię sympatykom sportu odbierają chuligani

Z jednej strony - niż demograficzny, więc uczelnie starają się przyciągnąć słuchaczy. Z drugiej - kryzys gospodarczy, zatem żadnej pewności, że po studiach będzie praca i przyzwoite zarobki. W tym chaosie tegoroczny maturzysta musi zdecydować o swojej przyszłości.

Jaki kierunek wybrać? Na którą uczelnię złożyć aplikację? Im bliżej wyboru studiów, tym częściej pojawia się w głowie to pytanie. Rynek edukacyjny daje przeróżne możliwości kształcenia, ale na co ostatecznie się zdecydować? Czym się kierować: pasją czy ekonomicznymi realiami i prognozami? Tym bardziej, że te ostatnie nie są optymistyczne.

Standard, a nie prestiż

Od lat popularnością cieszą się te same kierunki, co obrazuje liczba kandydatów na studia dzienne na uczelniach państwowych starających się o przyjęcie na pedagogikę, zarządzanie, ekonomię, psychologię, politologię, administrację.

Czemu przypisać szturm na właśnie te, a nie inne kierunki? Czyżby dyplom magistra lub licencjata psychologii albo marketingu był automatyczną gwarancją kariery? Czyżby zawód pedagoga był marzeniem każdego maturzysty? Czyżby pracodawcy masowo poszukiwali specjalistów z tych dziedzin i oferowali im znakomite warunki zatrudnienia? Nic podobnego. Lista najbardziej obleganych kierunków jest raczej efektem braku wyobraźni młodzieży. Wygląda na to, że studia wyższe dla większości mają być jedynie formą w miarę bezpiecznego i mało męczącego przetrwania. Tymczasem niemal co druga młoda osoba stara się zdobyć wykształcenie wyższe! W efekcie spada wartość dyplomu.

- Oczekiwania rynku pracy są coraz większe. Jeszcze 20 lat temu wyższe wykształcenie było przepustką do kariery. Obecnie jest standardem. To obowiązkowy element CV. Należy uwzględnić też fakt, że w ciągu dwóch ostatnich dekad liczba studentów zwiększyła się czterokrotnie. W konsekwencji wzrasta konkurencja - tłumaczy dr Adam Bobryk, socjolog i rzecznik prasowy Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach. - Dlatego należy uwzględniać rangę uczelni, atrakcyjność kierunku, a lata studiów traktować jak inwestycję, starając się w tym czasie jak najwięcej osiągnąć również w wymiarze nadobowiązkowym - radzi.

Do młodych ludzi już kilkanaście lat temu dotarło, że dyplom magistra to ważne narzędzie w przetarciu ścieżek kariery. Jednak fakt, że powinna się za nim kryć użyteczna wiedza i autentyczne, dopasowane do potrzeb rynku, umiejętności, przebić się do świadomości jakoś nie może. Świadczą o tym chociażby wyniki badań przeprowadzonych na zlecenie Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Lublinie. Wynika z nich, że 22% młodych ludzi wybrało swój kierunek studiów bez żadnego konkretnego powodu.

W dobrym kierunku

Tymczasem dobrze wybrany kierunek to inwestycja w przyszłość. Dlatego uczelnie w regionie przygotowały dla tegorocznych maturzystów bogatą ofertę edukacyjną.

Od przyszłego roku akademickiego w Państwowej Szkole Wyższej im. Papieża Jana Pawła II w Białej Podlaskiej będzie można studiować bezpieczeństwo narodowe i zdrowie publiczne. Pierwszy kierunek jest absolutną nowością, drugi uczelnia oferuje od lat, ale do tej pory tylko na poziomie licencjackim. - Jako jedyni w regionie będziemy kształcić przyszłych magistrów zdrowia publicznego - cieszy się prof. Józef Bergier, prorektor PWSZ. - Dlaczego postawiliśmy na te kierunki? Jeśli chodzi o bezpieczeństwo narodowe, praktyka pokazuje, że to zawód bardzo potrzebny w sytuacjach kryzysowych, jakie nawiedzają nasz kraj, np. powodzie. Będą to trzyletnie studia licencjackie. W przypadku zdrowia publicznego badania pokazują, że po ukończeniu naszej uczelni młodzi kontynuują naukę w Lublinie czy Warszawie - odpowiada rektor.

Siedlecki UP-H proponuje maturzystom obecnie 20 kierunków studiów i 100 specjalności. - Od nowego roku jeszcze bardziej rozszerzymy ofertę - informuje A. Bobryk. - Zostaną wprowadzone nowe specjalności: język polski z logopedią, zarządzanie w turystyce, biologia eksperymentalna z biotechnologią, a od lutego 2012 r. jeszcze agroinformatyka - wylicza.

Natomiast Collegium Mazovia z Siedlec chce uatrakcyjnić obecną ofertę. - W ostatnich latach utworzyliśmy nowe kierunki: budownictwo, architekturę krajobrazu, pielęgniarstwo. Uzyskaliśmy także uprawnienia magisterskie na ekonomii i zdrowiu publicznym - mówi dr inż. Leszek Gadomski, rektor Collegium Mazovia. - Jednak dający o sobie znać niż demograficzny, powstające nowe uczelnie i kierunki spowodowały, że liczba chętnych pozostała na jednakowym poziomie. W tym samym czasie wiele szkół straciło nawet do 50% kandydatów, zlikwidowało mało popularne wydziały. Dlatego doszliśmy do wniosku, że potrzebna jest konsolidacja i uatrakcyjnienie posiadanych kierunków o nowe specjalności - tłumaczy rektor.

Poszerzenie oferty edukacyjnej to odpowiedź uczelni na zmieniające się z semestru na semestr wymogi rynku pracy. Czy nowe kierunki odpowiadają lokalnym zapotrzebowaniom?

Magister bez gwarancji

Co dziesiąty polski bezrobotny jest absolwentem wyższej uczelni, a od lat tytuł magistra nie daje gwarancji zatrudnienia - wskazali w raporcie „Uczelnia Przyjazna Pracodawcom 2010” przedstawiciele Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan”.

- Rzeczywiście, liczba bezrobotnych absolwentów wyższych uczelni rośnie - potwierdza Ewa Marchel, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Siedlcach. - W ostatnim dziesięcioleciu przybyło szkół. Rośnie liczba studiujących, a więc i bezrobotnych - dodaje.

Z raportu PKPP „Lewiatan” wynika, że winowajcą numer jeden od lat pozostaje zły system kształcenia, zupełnie niedostosowany do rynku pracy. Eksperci oskarżają uczelnie, że zamiast pod współczesne realia ekonomiczne i gospodarcze tworzą program pod swoją kadrę. A. Bobryk nie zgadza się z tym zarzutem.

- Nie tworzy się programów pod kadrę, należy spełnić wyznaczane standardy. Odnosi się to zarówno do treści nauczania, jak i odpowiednio wykwalifikowanych wykładowców. Weryfikacją tego są oceny Państwowej Komisji Akredytacyjnej. Wypadają one zdecydowanie korzystniej dla szkolnictwa publicznego - zapewnia rzecznik UP-H. - W skali kraju mają one 85% ocen pozytywnych, przy 2% negatywnych. Natomiast w szkolnictwie niepublicznym jest to 74% pozytywnych i 7% negatywnych. Uczelnie reagują na zapotrzebowania rynku poprzez tworzenie oczekiwanych specjalności i studiów podyplomowych. Trzeba pamiętać, że rynek pracy zmienia się szybciej niż mentalność społeczna. Tymczasem oczekuje się, jak przed laty, że ukończenie studiów zagwarantuje zatrudnienie. Teraz daje nam to jednak punkt wyjścia umożliwiający konkurencję, a dalej liczą się umiejętności - twierdzi.

Z kolei dr L. Gadomski podkreśla, że uczelnie niepubliczne nie otrzymują dotacji z budżetu. - Dlatego tworząc nowy kierunek, bierzemy pod uwagę przede wszystkim to, czy będziemy mieli kandydatów. Dopiero potem zatrudniamy kadrę. Oczywiście uwzględniamy nasze możliwości związane z bazą i wyposażeniem, oceniamy realną możliwość znalezienia kadry dydaktycznej - tłumaczy. - Inna sytuacja jest na uczelniach publicznych, gdzie dofinansowanie z budżetu państwa zależy z jednej strony od liczby zatrudnionych nauczycieli, z drugiej od liczby studentów. Można odnaleźć kierunki bardzo silne kadrowo, na które przychodzi coraz mniej studentów. Jest to na pewno trudna sytuacja, rzadko udaje się, ze względu na wąskie specjalizacje nauczycieli, utworzyć nowy kierunek „pod swoją kadrę” - dodaje rektor Collegium Mazovia.

W raporcie „Lewiatana” pracodawcy narzekają również, że absolwenci nie potrafią łączyć teorii z praktyką. - Nasza uczelnia stara się pomóc studentom, wysyłając do firm na staże. A pracy nie można znaleźć, bo jej po prostu nie ma - kwituje prof. Bergier z bialskiej PWSZ. A jeśli już jest, to nie dla wszystkich.

- Nie od dziś wiadomo, że największe zapotrzebowanie pracodawcy zgłaszają na absolwentów kierunków technicznych. Inżynierowie-specjaliści, ale także rzemieślnicy są najbardziej rozchwytywaną grupą pracowników z wykształceniem wyższym. Stąd studia dające konkretne, techniczne wykształcenie są na pewno warte rozważenia - radzi E. Marchel.

Dlatego maturzyści, którzy jeszcze nie podjęli ostatecznej decyzji w sprawie studiów, powinni dobrze ją przemyśleć.

Pasja i rozsądek

Zdaniem A. Bobryka jeśli kierunek, który wybieramy, jest naszą pasją, zwiększa to szanse na rynku pracy. - Studia nie są przechowalnią. Tu zaczynają się eliminacje do przyszłych karier zawodowych. Każdy jest kowalem swego losu. To nie fakt ukończenia uczelni zapewni dobry start, ale umiejętności i doświadczenie, które się zdobędzie w trakcie studiów - podsumowuje dr Bobryk.

Prof. Bergier radzi, aby przy wyborze uczelni kierować się własnymi zainteresowaniami. - Nie jest dobrze, gdy mamy prawników z przypadku, nauczycieli z musu, a lekarzy tylko z rodzinnych tradycji - dodaje.

Według rektora siedleckiego Collegium Mazovia rozsądek nakazuje, że wybór kierunku powinien uwzględniać realia rynku pracy. Z drugiej strony, w przypadku wielkich pasji i szczególnych talentów, należy rozumieć, a nawet zachęcać do rozwoju takich zainteresowań. - Najgorzej jest, gdy o wyborze kierunku decyduje tylko łatwość studiowania. Niestety, oficjalne statystyki pokazują, że często tak właśnie jest - przyznaje dr L. Gadomski. - Ostatnio rysuje się pewna zmiana trendów. Coraz większą popularnością cieszą się kierunki ścisłe i techniczne, mimo że w programach studiów jest dużo matematyki. Jest to m.in. skutek działań podjętych przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego - podkreśla rektor CM.

JOLANTA KRASNOWSKA-DYŃKA
Echo Katolickie 22/2011

ROZMOWA

Wybierz z głową!
Joanna Dostal-Kielczyk, psycholog, doradca zawodowy w siedleckim PUP

Czym kierować się przy wyborze kierunku studiów: zainteresowaniami czy twardymi realiami rynku pracy?

Wybór kierunku studiów jest jedną z najtrudniejszych decyzji, jakie musimy podjąć w swoim życiu. Myślę, że warto w tym przypadku brać pod uwagę zarówno jedno, jak i drugie. Nasze zainteresowania, pasje, czyli to, co lubimy robić i przede wszystkim, w czym się dobrze czujemy, odgrywają ważną rolę przy dokonywaniu tak ważnego wyboru. Fajnie jest studiować to, co sprawia nam przyjemność i daje satysfakcję. Wyzwala to bowiem większą chęć nauki. Realia rynku pracy są także istotne i nie możemy ich pominąć w podejmowaniu decyzji. Bo co z tego, że moje studia są dla mnie ciekawe i pasjonujące, skoro nie znajdę po nich wymarzonej pracy? Taka osoba zazwyczaj po ukończeniu uczelni styka się z brutalną rzeczywistością i czuje ogromny zawód, frustrację i ma poczucie straconego czasu.

Jakie błędy najczęściej popełniają młodzi ludzie przy wyborze wykształcenia?

Z moich obserwacji wynika, że młodzi ludzie często podejmują decyzję pod wpływem presji otoczenia. Myślą: „wybieram dany kierunek studiów, bo moja bliska koleżanka też się na niego zdecydowała, a ja nie wyobrażam sobie studiowania bez niej”. Presję wywierają też rodzice, którzy pokładają w swoim dziecku duże nadzieje i chcą w ten sposób realizować swoje niespełnione marzenia. Dużą rolę odgrywa także tradycja: w rodzinie są sami lekarze, więc i ty musisz nim zostać. Kolejnym, często popełnianym błędem jest wybór kierunku studiów ze względu na jego popularność i niezwracanie uwagi na tak ważne kwestie, jak pasje i zainteresowania.

Podobno osobom, które przez pięć lat wyłącznie studiowały, a nie mają praktyki np. udokumentowanego wolontariatu, stażu wakacyjnego, trudniej jest znaleźć zatrudnienie. Jak w pełni wykorzystać czas studiów, aby w przyszłości pozwoliły nam znaleźć satysfakcjonującą pracę?

Rzeczywiście, dziś absolwent powinien mieć w swoim życiorysie przede wszystkim doświadczenie zawodowe i pracodawcy zwracają na to szczególną uwagę. Mogą to być staże, wakacyjne praktyki czy wolontariat. Dodatkowo, im bardziej są one powiązane z naszym przyszłym zawodem, tym lepiej. Dobrym wyjściem jest także zapisanie się do jakiegoś stowarzyszenia czy koła naukowego, które działa na danej uczelni. Takie doświadczenie nie tylko zachęcająco wygląda w naszym CV, ale daje dużą satysfakcję osobistą, m.in. kształci zdolności interpersonalne oraz zwiększa poczucie własnej wartości.

Czy jest możliwa dobra praca bez studiów?

To trudne pytanie i myślę, że odpowiedź brzmi: to zależy. Na nasz sukces zawodowy składa się bardzo wiele czynników. Są pracodawcy, którzy cenią przede wszystkim doświadczenie zawodowe i konkretne umiejętności. Nie interesuje ich, jaką szkołę czy uczelnię skończyliśmy. Są osoby, które zaraz po liceum idą do pracy i doskonale dają sobie radę. Mają tę przewagę nad absolwentami studiów wyższych, że ich doświadczenie zawodowe jest już zazwyczaj dość bogate i są one dla pracodawców bardziej atrakcyjnymi kandydatami na dane stanowisko. Nie jest to oczywiście regułą. Myślę, że ukończenie dobrych studiów, które dają nam szansę zarówno na rozwój, jak i podniesienie swoich kwalifikacji oraz zdobycie nowej wiedzy, jest zawsze w cenie. Czasami to, że ukończyliśmy dany kierunek czy uczelnię może okazać się decydujące przy procesie rekrutacji. Dlatego mimo wszystko jestem zdania, że warto studiować.

Dziękuję za rozmowę.

Dla tych, którzy chcą mieć pracę:

- Znajdź w rankingach rubryki, w których pracodawcy odpowiadają na pytanie, której uczelni absolwenta by zatrudnili. Wysokie lokaty w rankingu i dobre perspektywy na przyszłość mają także szkoły umożliwiające praktyki.

- Zastanów się, czy będziesz mógł obudować swoje studia kursami i praktykami. Jest to szczególnie ważne, jeśli wybrałeś wąską specjalizację.

- Nie ulegaj owczemu pędowi - jeśli dzisiaj wszyscy idą na europeistykę, nie znaczy to, że dostaną pracę w Brukseli.

- Jeśli musisz uczyć się na skromnej, ale taniej uczelni prywatnej, szlifuj języki, koniecznie dwa. Pracodawcy przeważnie organizują własne egzaminy, nie ufają kosztownym certyfikatom. Lepsza znajomość języka może przeważyć przy wyborze pracownika.

- Od pierwszego semestru bądź aktywny w życiu uczelni. Odwiedzaj biura karier. Zaczniesz od wolontariatu, skończysz na etacie.

- Wybierając prywatną uczelnię, sprawdź, z którymi szkołami państwowymi współpracuje. Może po licencjacie zmienisz szkołę.

- Miej plan B. Jeśli marzyłeś od lat o dziennikarstwie na jednej z najlepszych uczelni, a noga ci się powinęła, nie wpadaj w panikę. Miej plan awaryjny, a najlepiej kilka jego wariantów. Dziś na rynku pracy nie jest tak, że po ukończeniu socjologii koniecznie będziesz socjologiem, a po zarządzaniu - dyrektorem dużej firmy. Studia mają nauczyć... jak się uczyć, wpoić nawyk myślenia, analizy, rozwiązywania problemów.

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama