Artykuł z tygodnika Echo katolickie 25 (729)
„Nie jest sztuką ojcem zostać. Ojcem być - temu trudno sprostać” - mówi niemieckie przysłowie. Czy na takie wyzwanie gotowy jest nastolatek, który dopiero co sam wyrósł z placu zabaw, a już musi bawić własne dzieci?
Wystarczy otworzyć jakąkolwiek gazetę dla nastolatków, by przekonać się, że wierność, uczciwość czy małżeństwo nie stanowią tam żadnej wartości.
Współczesna młodzież jest ze wszech stron bombardowana informacjami o środkach antykoncepcyjnych. Przeróżne artykuły instruują, jak postępować, aby uniknąć niechcianej ciąży i zarażenia się chorobami przenoszonymi drogą płciową. Natomiast inne sfery życia: odpowiedzialność, miłość, szacunek do drugiej osoby pozostają w cieniu. Dominuje nastawienie do nastolatków typu: „I tak będziecie to robić, więc róbcie to odpowiedzialnie”. Nikt jednak nie mówi o ewentualnych konsekwencjach rozpoczęcia współżycia seksualnego w wieku kilkunastu lat. Jedną z nich jest ciąża i odpowiedzialność za nowe życie. Czy nastolatek, który tak naprawdę sam jeszcze jest dzieckiem, potrafi sprostać wyzwaniom ojcostwa?
Trzynaście lat - tyle miał Brytyjczyk, Alfie Patten, kiedy dowiedział się, że został najmłodszym ojcem świata. Późniejsze badania DNA wykluczyły, że dziecko 15-letniej przyjaciółki jest jego.
Okazuje się, że polskie nastolatki swój „pierwszy raz” przechodzą kilka lat wcześniej niż pokolenia ich rodziców. Świadczą o tym wyniki badań Centrum Badań Opinii Społecznej, które przygotowano na potrzeby trwającej właśnie Kampanii na Rzecz Świadomego Rodzicielstwa „Kiedy 1+1=3”. W jej ramach odbywa się Miesiąc Świadomego Rodzicielstwa, celowo uwzględniający w kalendarzu Dzień Matki, Dzień Dziecka i Dzień Ojca.
Raport opiera się na wywiadzie z 30 mężczyznami, którzy zostali tatusiami przed 18 rokiem życia. Najmłodszy z nich urodził się w 1993 r., najstarszy w 1964 r. Najwcześniejszy wiek rozpoczęcia współżycia to 13 lat.
Respondenci, którzy wzięli udział w badaniach, znali swoje partnerki ze szkoły lub z podwórka. Typowe były przypadki rozpoczęcia życia seksualnego po dłuższym okresie znajomości, np. roku. Kierowała nimi miłość, oczarowanie oraz namiętność i ciekawość. Ten „pierwszy raz” miał często miejsce na wakacjach, na biwaku, wycieczce szkolnej lub w mieszkaniu pod nieobecność rodziców. Z raportu dowiadujemy się, że młodzi mężczyźni posiadali niski stopień wiedzy na temat seksualności i antykoncepcji. Zdaniem młodocianych ojców edukować seksualnie powinni przede wszystkim rodzice, szkoła i lekarze. - Takie zajęcia muszą być obowiązkowe. Większość moich znajomych ma małą wiedzę na ten temat - mówi jeden z badanych. Inny dodaje: - Lekcje powinny być lepiej prowadzone, nie dochodziłoby do sytuacji, że w wieku 17 lat mam dziecko.
Tak naprawdę wyniki tych badań są zatrważające, bo wśród słów: antykoncepcja, kontakt seksualny brakuje takich wartości, jak miłość, odpowiedzialność czy czystość przedmałżeńska, którą większość nastolatków uważa za staroświecki obyczaj. Zapominają o słowach Jana Pawła II, którego - jak często twierdzą młodzi - uważają za autorytet: „Bez czystości narzeczeńskiej trudno jest dorastać w miłości małżeńskiej ani tym bardziej w miłości Boga”. Papież Polak mówił także do młodzieży: „Dziś cywilizacja śmierci proponuje wam między innymi tak zwaną wolną miłość. Dochodzi w tym wypaczeniu miłości do profanacji jednej z najbardziej drogich i świętych wartości, bo rozwiązłość nie jest ani miłością, ani wolnością (...). Nie lękajcie się żyć wbrew obiegowym opiniom i sprzecznym z Bożym prawem propozycjom. Odwaga wiary wiele kosztuje, ale wy nie możecie przegrać miłości! Nie dajcie się zniewolić! Nie dajcie się uwieść ułudom szczęścia, za które musielibyście zapłacić zbyt wielką cenę, cenę nieuleczalnych często zranień lub nawet złamanego życia własnego i cudzego. Nie pozwólcie, aby zniszczono waszą przyszłość. Nie pozwólcie odebrać sobie bogactwa miłości”.
Z kolei Matka Teresa z Kalkuty podkreślała: „To piękne, że kochasz (...) Ale nie niszcz tego. Zachowaj to uczucie w czystości. Zachowaj swoje serce dziewiczym. Zachowaj w czystości swoją miłość, byście w dniu waszych zaślubin mogli dać sobie nawzajem coś naprawdę pięknego (...) - radość czystej miłości”.
Młodzieżowe czasopisma negują powyższe słowa i naukę Kościoła. Fałszują bowiem prawdę o ludzkiej płciowości, twierdząc, że najważniejsza jest przyjemność seksualna. Niestety, wielu młodych daje się na to nabrać. A kiedy na świat przychodzi dziecko - owoc owej przyjemności, nie potrafią poradzić sobie z odpowiedzialnością. Ci, którzy sprostali wyzwaniu, jakim jest ojcostwo, należą do wyjątków.
Kiedy nastolatka zachodzi w ciążę, uwaga dorosłych koncentruje się na niej. Nikt nie zastanawia się, co czują młodzi ojcowie. Z badań CBOS wynika, że reakcje na informację o ciąży swojej dziewczyny to wściekłość, złość, załamanie, strach i przerażenie. Jednak nie tylko to. Nieletni tatusiowie czują też „nerwy, ale i radość”. Są też i tacy, którzy nie wierzą w swoje ojcostwo, oskarżając dziewczynę o zdradę. Dla wielu z nich ciąża to również sygnał do ewakuacji. Zaczynają uciekać, bo boją się konsekwencji: alimentów, obowiązków i tego, że dziecko stanie się balastem na całe życie. Potem tego żałują. Jednak wtedy jest już zazwyczaj za późno.
33-letni dzisiaj Paweł wychowywał się w domu, w którym ojciec miał własną półkę w lodówce, a matka od czasu do czasu rzucała zdawkowo „wywiadówka w piątek o 17.00, idź, bo ja nie mam czasu”. Rodzice rzadko rozmawiali ze sobą, a tym bardziej z Pawłem. Chłopak czuł się samotny. Kiedy miał 16 lat poznał Kasię. Była od niego o rok starsza. Chodzili do tej samej podstawówki. Po kilku miesiącach znajomości okazało się, że dziewczyna jest w ciąży. O tym, że zostanie ojcem, dowiedział się od matki Kasi, która powiedziała, że nic od niego nie chcą oprócz jednego: nigdy nie zbliży się do dziecka. - Kamień spadł mi z serca - opowiada dojrzały dzisiaj mężczyzna. - Wtedy dobrowolnie zrezygnowałem z bycia ojcem, przestraszyłem się odpowiedzialności. Dzisiaj bardzo tego żałuję - dodaje.
Przez kilka miesięcy nie wiedział, co dzieje się z Kaśką i „jej ciążą”. Zresztą, specjalnie się tym nie interesował. Dopiero po kilku miesiącach dowiedział się, że jego była dziewczyna wyszła za mąż za starszego, bogatego mężczyznę, z którym wychowuje syna. Paweł natomiast bardzo długo zwlekał z założeniem rodziny. Zdecydował się dopiero dwa lata temu, kiedy jego obecna żona powiedziała mu, że spodziewa się dziecka. - Nie mogłem stchórzyć po raz kolejny. Kiedy urodziła się Zosia, starałem się wyręczać żonę we wszystkim. Chciałem nadrobić ojcostwo, którego kiedyś się rzekłem - mówi.
Dzisiaj wraz z żoną czekają na synka. Paweł jest przy każdym badaniu USG, codziennie przytula się do brzucha żony i rozmawia z dzieckiem. O tym, że ma nastoletniego syna, nikomu nie powiedział. Widział go tylko raz, z daleka. Jedyne co zapamiętał, to sylwetka chłopaka tak bardzo podobna do jego dziadka. I ten niespotykanie czarny kolor włosów. Identyczny jak u jego córeczki, Zosi. - Niektórzy twierdzą, że dopiero kiedy mamy własne dzieci, sami przestajemy nimi być. Inni podkreślają, że trzeba najpierw stać się mężczyzną, aby zostać ojcem. Do ojcostwa trzeba dojrzeć - twierdzi Paweł.
Jan Paweł II rolę mężczyzny ujął zaledwie w czterech, ale za to bardzo mocnych, punktach: „(...) powołany jest do zabezpieczenia równego rozwoju wszystkim członkom rodziny przez: wielkoduszną odpowiedzialność za życie poczęte pod sercem matki; troskliwe pełnienie obowiązku wychowania dzielonego ze współmałżonką; pracę, która nigdy nie rozbija rodziny, ale utwierdza ją w spójni i jedności; dawanie świadectwa dojrzałego życia chrześcijańskiego”.
Czy współcześni tatusiowie, a szczególnie ci nastoletni są gotowi do podjęcia takiego wyzwania? Warto też pamiętać, że następne pokolenia dojrzałych i odpowiedzialnych ojców zależą od wychowania mężczyzn przez tych, którzy w tej chwili borykają się z trudami ojcostwa.
opr. aw/aw