Od dłuższego czasu mówi się, że wieś bardzo się zmienia, a w ciągu najbliższych 20 lat ma zmienić zupełnie swoje oblicze
Na to pytanie próbują odpowiedzieć sobie zarówno rolnicy z niepokojem patrzący w przyszłość, jak i naukowcy usiłujący przewidzieć, co czeka naszą wieś w perspektywie najbliższych 10 czy 30 lat.
Od dłuższego czasu mówi się, że wieś bardzo się zmienia, a w ciągu najbliższych 20 lat ma zmienić zupełnie swoje oblicze. Niektórzy twierdzą, że wiele wiosek zniknie zupełnie, gdyż zamieszkujący je ludzie wymrą w ciągu najbliższych lat, a stare domostwa i niewielkie gospodarstwa zostaną przejęte przez rolników, którzy gospodarują na 100-200 ha.
Wiele osób z niepokojem patrzyło w przyszłość polskiego rolnictwa w kontekście wejścia naszego kraju do Unii Europejskiej. Jak czas pokazał, gospodarstwa poradziły sobie i z podobno wyśrubowanymi normami jakościowymi, i z konkurencją innych państw. Z każdym rokiem polscy chłopi radzą sobie lepiej ze składaniem wniosków o dopłaty bezpośrednie, a i o innych możliwościach wsparcia wiedzą coraz więcej. Oczywiście, wejście do UE przyniosło nie tylko pozytywne skutki, bo wielu rolników skarży się np. na kwotowaną produkcję mleka, ale i do tego zdołali się przystosować.
Jednak gospodarze nadal odczuwają niepokój przed tym, co będzie. Ciągle toczy się dyskusja wokół Wspólnej Polityki Rolnej UE po 2013 r. i wielką niewiadomą jest to, czy rolnicy nadal będą otrzymywali dopłaty bezpośrednie itp. - Bardzo się obawiam o przyszłość swoją i mojego syna, który właśnie przejmuje gospodarstwo - przyznaje pani Elżbieta. - Przechodzę na rentę strukturalną i przekazuję gospodarstwo najmłodszemu synowi, ale jestem bardzo niespokojna o jego los. Z roli trudno się utrzymać. Mimo że mamy 30-hektarowe gospodarstwo, to przynosi ono znikome zyski - wyjaśnia kobieta.
Już obecnie zauważalna jest duża przemiana wiejskiego krajobrazu. Znikają małe poletka, a w ich miejsce pojawiają się łany jednej odmiany zboża. Ręczne zbieranie owoców i warzyw zastępuje maszynowe, zaś na pola wyjeżdżają coraz większe i nowocześniejsze maszyny. Znak czasu. Ale nie wszystko wygląda tak różowo, jak mogłoby się wydawać. Mieszkańcy wsi borykają się z wieloma trudnościami, takimi jak - nawet w XXI w. - brak kanalizacji czy utwardzonych dróg, o dostępie do Internetu nie wspominając.
Choć i tak nie są to najbardziej palące problemy współczesnego obywatela zamieszkującego polską wieś. Jednym z najbardziej widocznych staje się bowiem bezrobocie oraz konieczność migracji za chlebem do dużych miast czy za granicę. - Chyba w każdej wiosce znajdzie się chociaż kilka osób (zwłaszcza mężczyzn), które, by utrzymać rodzinę, jadą do pracy w Warszawie albo jeszcze dalej - stwierdza pan Andrzej. - Mężczyźni dorabiają głównie na budowach. Do takiej pracy nie trzeba mieć większych kwalifikacji i szybko można się jej nauczyć. A że ludzie ze wsi przyzwyczajeni są do ciężkiej, fizycznej pracy, to i robota na budowie im nie straszna - wyjaśnia.
Tacy pracownicy cały tydzień są poza domem, a w rodzinne strony wracają tylko na dzień lub dwa w tygodniu. Całkiem spore grono mieszkańców wsi wyjechało jeszcze dalej: na Wyspy Brytyjskie, do Włoch, Hiszpanii. Pracują w sezonie, a zarobione w ten sposób pieniądze pozwalają im utrzymać siebie i rodzinę przez kolejny rok.
- Niestety, wielu spośród młodych, którzy wyjechali w poszukiwaniu pracy, już nie wraca na wieś. Wybierają życie w miastach, chociaż i tam nie zawsze jest im łatwo - przyznaje pani Teresa. - Trójka moich dzieci po skończeniu studiów osiedliła się w Warszawie, nie chcą słyszeć o powrocie. Ja i mąż mamy już swoje lata i nie dajemy sobie rady z gospodarstwem. Mieliśmy nadzieję, że jedno z nich wróci do rodzinnego domu, ale chyba będziemy musieli sprzedać lub wydzierżawić gospodarstwo, bo na nic takiego się nie zanosi - opowiada.
Całe szczęście w wiejskim krajobrazie jest dużo więcej kolorów aniżeli biel i czerń. I zarówno współczesność, jak i przyszłość rolnictwa oraz mieszkańców wsi nie jawią się wyłącznie w ciemnych barwach.
W przeciwieństwie do tego, co mówi pani Teresa, młodzi wykształceni ludzie coraz częściej wiążą swoją przyszłość z rolnictwem i wsią. Jak możemy zauważyć i jak twierdzą eksperci, w Polsce wzrasta liczba rolników z wyższym wykształceniem, którzy unowocześniają swoje gospodarstwa, upodabniając je do tych z Europy zachodniej. Ale nie tylko produkcją rolną zajmują się przecież mieszkańcy terenów wiejskich...
Coraz bardziej zauważalny jest rozwój przedsiębiorczości. Powstają małe i średnie firmy, dzięki którym mieszkańcy mogą pracować poza rolnictwem. To niewątpliwe bardzo pozytywne zjawisko. Część gospodarstw przestawiła się z tradycyjnej produkcji na ekologiczną, co również stanowi ważny element w zmieniającym się krajobrazie. Nowym, ale bardzo pozytywnym zjawiskiem, są też stowarzyszenia i fundacje działające na rzecz rozwoju lokalnej społeczności.
Nie tylko ewentualne zaprzestanie dotowania rolnictwa może niepokoić. Jak wiemy, nasze społeczeństwo się starzeje i istnieje realna groźba, że za kilkadziesiąt lat nie będzie miał kto pracować na nasze emerytury. Część specjalistów uważa, że za 20-30 lat Polska, a co za tym idzie również wiele wsi, zupełnie zmieni swoje oblicze. Niektóre małe miejscowości zupełnie się wyludnią, zaś wsie w atrakcyjnych przyrodniczo lub podmiejskich terenach staną się nowym domem dla mieszczuchów szukających spokoju. - Wszyscy nam mówią, że warto prowadzić gospodarstwa ekologiczne i agroturystyczne. Ale taki rodzaj działalności wymaga dużych nakładów finansowych i rąk do pracy - żali się jeden z rolników z powiatu siedleckiego. - Gospodarstwa tego typu po pewnym czasie przynoszą dochody, ale trzeba na to poczekać nawet kilka lat. A za co w tym czasie mamy żyć? Banki niechętnie udzielają kredytów rolnikom, bo ich dochody są niestałe i zagrożone przez warunki pogodowe - zauważa mężczyzna. Dalej stwierdza: - Ja nie mam nic przeciwko agroturystyce i ekologii, ale wszyscy się tym zajmować nie możemy, bo polska wieś stanie się jednym wielkim skansenem, a Europa znowu nam ucieknie.
W jednym z raportów czytamy: „Od 2000 r. można w Polsce obserwować nowe zjawisko dotyczące struktury demograficznej. Po raz pierwszy od drugiej wojny światowej napływ ludności z miast na wieś okazał się większy niż odpływ ze wsi do miast. Jak szacuje Główny Urząd Statystyczny, trend w kolejnych latach będzie się utrzymywał (odsetek mieszkańców wsi z 38,3% w 2002 r. może wzrosnąć aż do 42,6% w 2030 r.). Pojawia się zatem nowa kategoria mieszkańców wsi, którzy stają się rezydentami lub przedsiębiorcami wiejskimi. Z reguły reprezentują oni zamożną grupę społeczeństwa. Osiedlają się najczęściej na terenach wokół wielkich aglomeracji oraz wzdłuż głównych szlaków komunikacyjnych. Przynoszą z miasta nowe zwyczaje, sposób bycia oraz wielką potrzebę komunikowania się z całym światem”.
Z raportu jasno wynika, że zmiany są nieuniknione i pokolenie współczesnych 30- i 40-latków oraz ich dzieci będą żyć w nowej rzeczywistości. Wiadomo, że prognozy na przyszłość mają to do siebie, że nie zawsze się sprawdzają, ale akurat ta dotycząca migracji ludzi z miast na wieś wydaje się mieć twarde podstawy. Coraz więcej mieszczuchów postanawia spędzić emeryturę na spokojnej wsi, zamiast w zatłoczonym mieście, i nie ma się czemu dziwić. A jeśli dodatkowo poprawi się infrastruktura naszego kraju i wygodną drogą będzie można dojechać do oddalonej o kilkanaście czy kilkadziesiąt kilometrów od miasta posesji, to życie z dala od blokowisk i miejskiego zgiełku coraz częściej zaczną wybierać również pracujący. Już w tej chwili wiele osób decyduje się na domek na wsi i codzienne dojazdy samochodem, pociągiem lub autobusem do pracy w mieście.
Chyba każdy z nas ma wspomnienia, które nieodłącznie kojarzą się z okresem dzieciństwa lub miło spędzonymi wakacjami. Dla mnie są to zapach świeżo skoszonej trawy, dojrzewających zbóż i ziemi zroszonej letnim deszczem. Taki obraz wsi ma w swojej świadomości chyba wiele osób, które prowincję widzą tylko zza szyby samochodu lub spędzają urlop na łonie natury. Ale ja mam jeszcze inny...
Wieś, wbrew pozorom, to nie tylko piękne widoki, świeże powietrze i swego rodzaju hotel dla mieszkańców miast. To przede wszystkim ludzie, którzy z wielką pasją wykonują swoją ciężką pracę, mimo że często jest ona bardzo niewdzięczna. Każdy, kto chociaż raz spróbował pracy na roli, wie, że trud rolników jest niewspółmiernie wielki do osiąganych przez nich dochodów, a ciągła obawa o to, czy grad lub deszcz nie zniweczą efektów wielomiesięcznej pracy, może być śmiało porównywany ze stresem, jaki odczuwają właściciele małych firm obawiający się o swoje przedsiębiorstwo. Obecnie chyba największym problemem, z jakim borykają się producenci rolni, jest brak opłacalności produkcji. Szczególnie rolnicy uprawiający zboża i sadownicy skarżą się w tym roku na niskie ceny skupu, a co za tym idzie nikłe zyski, a nawet straty. Wielu spośród nich myśli nawet o zmianie profilu produkcji lub likwidacji gospodarstwa, ale - jak często podkreślają - to ostateczność. Nie zdajemy sobie nawet sprawy z tego, jak bardzo rolnicy przywiązani są do swojego kawałka ziemi. Być może jest to spadek po czasach, kiedy wszystko, nawet ziemia, była wspólna. Mimo że każdego dnia na wieś wdziera się nowoczesność, to mentalnie mieszkańcy niewielkich miejscowości chyba jeszcze długo będą różnili się od mieszczuchów goniących za awansami i pieniędzmi. Dopiero kiedy zrozumieją, że nie to jest najważniejsze, doceniają spokój i radość płynące z obcowania z naturą.
SONDA
Oceniając stan polskiej wsi po akcesji do Unii Europejskiej, należy stwierdzić, że nastąpiły zauważalne, pozytywne zmiany. Zarówno wieś, jak i samorządy wszystkich szczebli otrzymały dodatkowe źródło dofinansowania wszelkich przedsięwzięć. Rolnicy zdobyli pieniądze na zakup nowego sprzętu, samorządy budują podstawową infrastrukturę, tj. drogi, wodociągi, kanalizację, dostęp do szerokopasmowego Internetu itp. Na pewno lepszy standard życia nie dotyczy wszystkich mieszkańców społeczności wiejskiej - gospodarstwa małe, niskotowarowe nie mogą się pochwalić dobrą sytuacją finansową. Ma na to wpływ wiele czynników, m.in. problemy ze zbyciem produktów rolnych lub niska ich cena. Polska wieś będzie wymagała zmian restrukturyzacyjnych, które umożliwią jeszcze większą konkurencyjność, a przede wszystkim pozwolą na pozyskanie odpowiednich rynków zbytu, ponieważ polscy rolnicy są wspaniałymi producentami, lecz muszą za to otrzymać godziwe wynagrodzenie. Duża grupa, szczególnie ludzi młodych, wyjeżdża za granicę w poszukiwaniu pracy. Pocieszający jest fakt, że niektórzy zarabiają za granicą, kupują działki budowlane na terenie naszej gminy i planują tu zamieszkać. Są również tacy, którzy wybierają miasta jako miejsce swojej dalszej egzystencji. Ludzie z miast poszukują na terenie gminy nieruchomości, które chcą nabyć głównie do celów rekreacyjnych.
Niestety sytuacja mieszkańców wsi jest bardzo trudna. Właściwie żaden rodzaj działalności rolniczej nie daje pewności, że gospodarz będzie miał chociażby minimalne zyski. Co prawda dzięki napływowi środków z Unii Europejskiej oblicze wsi nieco się zmienia, ale życie i praca na gospodarstwie nadal są bardzo trudne. Na naszym terenie nie ma zbyt wielu przedsiębiorstw, a póki co nie powstają nowe. Być może będzie się to zmieniało w przyszłości. Jeśli zaś chodzi o migrację mieszkańców gminy do miast, to jest ona widoczna, ale nie przybiera jakichś wielkich rozmiarów. Ludzie nie wyjeżdżają aż tak chętnie do miast, bo tam wcale nie jest tak łatwo o pracę. Widoczna jest też tendencja do starzenia się mieszkańców wsi. Są miejscowości, gdzie większość mieszkańców stanowią osoby w podeszłym wieku - w perspektywie najbliższych lat takie wioski mogą nawet przestać istnieć. Ale nie można generalizować, bowiem są miejscowości, gdzie mieszkają i osiedlają się młodzi.
Moim zdaniem, tak jak w każdej innej dziedzinie gospodarki, trzeba mieć pomysł na działalność, sięgać po nowoczesne technologie i ciągle się dokształcać. To, że można się utrzymać z gospodarstwa, co to ma pięć hektarów, jedną krowę i trzy świnki, jest starym sposobem myślenia. Te czasy to już zamierzchła przeszłość. Takie gospodarstwa istnieją raczej dlatego, że ich właściciele traktują hodowlę zwierząt i uprawę ziemi jako hobby, a głównym źródłem ich utrzymania jest pensja lub emerytura. Osobiście uważam, że rolnictwem powinno się zajmować znacznie mniej osób niż w tej chwili, a gospodarstwa powinny być znacznie większe. Tylko w ten sposób rolnik będzie mógł osiągać dochody i zapewnić godny byt sobie i rodzinie. Sądzę, że mimo braku społecznego przyzwolenia takie procesy i tak nastąpią. Oczywiście w przyszłości nie zabraknie również mniejszych gospodarstw, ale one będą raczej nastawione na przyjmowanie wczasowiczów i produkcję żywności przy użyciu tradycyjnych metod. Żywność ekologiczna jest na pewno swego rodzaju szansą na uzyskiwanie dodatkowego źródła dochodu, ale nie wszyscy mogą i potrafią zająć się tego rodzaju działalnością. Tak jak wszystkie inne rodzaje pracy również prowadzenie ekologicznego gospodarstwa wymaga solidnego przygotowanie teoretycznego i praktycznego.
Niełatwą sytuację rolników zauważa Tadeusz Solarski, dyrektor Lubelskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Końskowoli. - Obecna sytuacja na rynkach zbytu jest bardzo złożona i rolnikom trudno korzystnie sprzedać swoje towary - przyznaje. - Nie oznacza to jednak, że nie może ulec poprawie - ocenia.
Jako wielką szansę poprawy opłacalności produkcji wskazuje ogromną rolę grup producenckich, które mogą negocjować z przetwórcami korzystniejsze ceny skupu. - Rolnicy muszą zrozumieć, że jedynie grupy producenckie mają odpowiednią siłę przebicia. Wystarczy spojrzeć na te już działające, które skupiają producentów owoców lub trzody chlewnej. Należący do nich rolnicy mniej narzekają na swoją sytuację - zauważa. - Niestety, większość z nas jest indywidualistami i niechętnie myśli o wchodzeniu we współpracę z innymi rolnikami - dodaje.
Jest jeszcze coś, co bardzo niepokoi dyrektora Solarskiego - mianowicie brak prawdziwych fachowców, którzy dzięki prowadzeniu niewielkich zakładów mogliby uzyskiwać dodatkowe dochody, nie wyjeżdżając ze wsi. - Sam niejednokrotnie spotkałem się z taką sytuacją, kiedy psuje się jakaś maszyna rolnicza czy gdy potrzebny jest kierowca kombajnu z odpowiednimi uprawnieniami. Trudno jest znaleźć dobrego, podkreślam - dobrego fachowca, który zna się na tym, co robi. Myślę, że takiej sytuacji winny jest głównie zły system edukacji, zwłaszcza w szkołach ponadgimnazjalnych, które kształcą głównie w zakresie ogólnym. Prawie zupełnie zginęły z naszego krajobrazu szkoły zawodowe, praktycznie przygotowujące młodzież do wykonywania zawodu - zauważa.
Jak podkreśla dyrektor LODR, trudno prowadzić gospodarstwo rolnie i nie poszukiwać dodatkowych źródeł dochodu.
Zdaniem T. Solarskiego, w Polsce zupełnie niewykorzystane są możliwości wytwarzania energii odnawialnej z roślin uprawianych przez naszych rolników. - W naszym kraju możemy wytwarzać naprawdę ogromne ilości biogazu, dzięki czemu moglibyśmy uniezależnić się w znacznym stopniu od importu z Rosji - tłumaczy.
Jak podkreśla dyrektor LODR, aż 30% zbóż produkowanych w Ameryce przeznacza się na potrzeby wytwarzania bioetanolu, a nasi zachodni sąsiedzi, Niemcy, mają na swoim terenie kilka tysięcy biogazowni. - W naszym kraju, podobnie jak w innych państwach, występuje nadmiar produkcji rolniczej, a przecież można by wykorzystać je do produkcji energii. Bzdurą są również pogłoski, że przeznaczanie zbóż do produkcji przemysłowej zagrozi bezpieczeństwu żywnościowemu - kończy.
W jednym z komentarzy specjalistów zajmujących się rolnictwem i ekonomią możemy przeczytać: „Reforma wspólnej polityki rolnej idzie w kierunku ograniczenia tradycyjnych form wspierania rolnictwa i zmierza w kierunku spełnienia nowych oczekiwań społecznych, dotyczących funkcji dodatkowych rolnictwa, takich jak np. dbanie o środowisko naturalne, zachowanie pejzażu czy kultury wsi i obszarów wiejskich. Propagowana koncepcja zrównoważonego rozwoju rolnictwa będzie w Polsce wdrażana przy jednoczesnym silnym nacisku na wzrost konkurencyjności gospodarstw - nadrabianiu przez nasze rolnictwo dystansu do najbardziej rozwiniętych rolniczo krajów UE”. Wspomina się również o jeszcze jednej bardzo istotnej kwestii: „Przyjęcie strategii rozwoju w kierunku rolnictwa nowoczesnego, sprawnego pod względem technicznym i ekonomicznym, a jednocześnie przyjaznego dla ludzi i środowiska spowoduje wiele ważnych zmian w wizerunku polskiego rolnictwa w najbliższym ćwierćwieczu. Z uwagi na to, iż jesteśmy wyjątkowo dużym krajem wiejsko-rolniczym, należy toczyć aktywne dyskusje o nowym kształcie rolnictwa zarówno w skali makro, od polityki rolnej i wiejskiej począwszy, jak i w skali mikro, na uwarunkowaniach rozwoju pojedynczego gospodarstwa kończąc”.
Co można powiedzieć o sytuacji rolników?
Ich sytuacja jest nie do pozazdroszczenia. Wszyscy, którzy pracują poza rolnictwem, widzą jedynie strumień pieniędzy płynący na wieś ze środków unijnych. Niestety, zapominają, że rolnik to przedsiębiorca, który prowadzi firmę „bez dachu” i narażony jest z tego powodu na wiele pogodowych niespodzianek, które mogą zniweczyć jego wysiłki.
Kolejną przeszkodą są warunki ekonomiczne, koniunktura na rynku, od której zależy los rolnika. Wszyscy, którzy są zorientowani w sytuacji mieszkańców wsi, wiedzą doskonale, że gospodarstwa produkują na granicy opłacalności, a nawet poniżej.
Czy rolnicy i mieszkańcy wsi potrafią korzystać ze środków z Unii Europejskiej?
Sądzę, że robią to bardzo dobrze. Szczególnie dużą popularnością cieszył się Program Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-13. Z moich obserwacji wynika, iż szczególnie młodzi rolnicy wiedzą, z jakich programów mogą uzyskać dofinansowanie i chętnie korzystają ze szkoleń, a co za tym idzie potrafią pisać dobre wnioski.
Czy wieś się wyludnia?
Wieś z pewnością się starzeje i za kilka czy kilkanaście lat w wielu miejscach może mieć to wpływ na liczbę ludności. Na terenie naszej gminy jest jednak wprost przeciwnie - co roku melduje się ok. 300 nowych osób. Jest to spowodowane głównie tym, że na terenie gminy budowane są osiedla mieszkaniowe i migrują tu ludzie z Białej.
A co z przedsiębiorczością na obszarach wiejskich?
W tej materii nastąpiło wyraźne ożywienie. Powstaje wiele firm, zwłaszcza jednoosobowych. Niestety, wiele z nich dość szybko upada, ale na ich miejsce powstają nowe. Trzeba również wspomnieć o gospodarstwach agroturystycznych, których na terenie naszej gminy jest całkiem sporo i są wielką szansą dla mieszkańców. Mam nadzieję, że będzie się pojawiało jeszcze więcej przedsiębiorstw. Możemy tylko wspierać takie inicjatywy, tworząc przyjazną infrastrukturę. Aż 40% naszych środków budżetowych przeznaczamy na inwestycje.
Dziękuję za rozmowę.
opr. aw/aw